profil

Czym jest dla mnie przyjaźń?

poleca 85% 133 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„Przyjaciele są jedną duszą mieszkającą w dwóch ciałach”. Ten cytat chyba najbardziej trafnie określa istotę przyjaźni. Nie znam zbyt dobrze historii życia Arystotelesa, dlatego zastanawiałam się, czy miał on prawdziwego przyjaciela? Czy znał to uczucie, że ktoś rozumie go bez słów? Czy zawsze miał kogoś, komu mógłby się zwierzyć? Czy był ktoś, kto mógłby mu pomóc w trudnych sytuacjach? Czy po prostu wypowiedział to zdanie na podstawie obserwacji zachowań innych ludzi? Nie jest to zresztą najważniejsze. „Przyjaźń to symbioza dwóch dusz”, „Przyjaźń to jak kochanie, ale kiedy wiesz, że to nie to”. Tak odpowiadali moi koledzy, kiedy spytałam ich o zdanie. Zamieściłam tu tylko najciekawsze odpowiedzi, gdyż inne pokrywały się z definicją słownikową: „bliższe, serdeczne stosunki z kimś oparte na wzajemnej życzliwości, szczerości, zaufaniu, możności liczenia na kogoś w każdej okoliczności; życzliwość, serdeczność okazywana komuś”. Jest to, moim zdaniem, bardzo płytkie, stwierdzenia. Mój pogląd na temat przyjaźni wygląda zupełnie inaczej.

Kiedy miałam 5 lat i po raz pierwszy poszłam do przedszkola, nie płakałam. Uświadomiłam sobie, ile godzin mogę bawić się z innymi dziećmi i nie miałam zbytnich problemów z zaaklimatyzowaniem się. Pojawiły się one dopiero w podstawówce, ale tam też szybko znalazłam sobie dobrych kolegów i koleżanki. W gimnazjum przez pierwszy tydzień trzymałam się osób, które znałam, lecz potem zaprzyjaźniłam się z Asią. Pamiętam jak pierwszy raz poszłyśmy na hot-dogi, a ona nie miała pieniędzy. Bez zastanowienia kupiłam dwie bułki, co spotkało się ze zdziwieniem mojej przyszłej przyjaciółki. Od tamtego czasu trzymałyśmy się już razem i częściej chodziłyśmy na hot-dogi, ale tym razem każda płaciła już a siebie.

Nasza przyjaźń nie jest jednak typowa. Mogę ją określić zdaniem wymyślonym przeze mnie: „Przyjaźń jest ja nektar bananowy – bardzo go lubię, ale wiem, że gdy wypiję cały karton naraz, to będę chciała napić się zwykłej wody mineralnej, bo będzie mi za słodko w ustach”. Zauważyłam, że gdy zbyt dużo czasu spędzam z Asią, czuję coraz większą chęć porozmawiania z kimś innym. U niej występuje chyba to samo zjawisko. Dlatego czasami się kłócimy, mamy do siebie pretensje o błahe rzeczy i zachowujemy się jak małe dzieci. Zawsze jednak potem się godzimy. Mam nadzieję, że nawet kiedy skończę gimnazjum, to nie utracę z nią kontaktu i nadal będziemy przyjaciółkami.

Ostatnia lekcja WOS-u skłoniła mnie do większych refleksji. Pani profesor podawała różne kryteria określające „dobrych przyjaciół”. Ze śmiechem uznałyśmy z Asią, że jesteśmy beznadziejne, jeśli chodzi o słuchanie drugiej osoby i w wielu innych rzeczach. Najbardziej jednak zastanowiło mnie takie zdanie: „Jeśli przyjaciel zwierza nam się z bolesnych dla niego spraw, nie użalajmy się nad sobą, bo mu w ten sposób nie pomożemy, lecz druga osoba przestanie nam mówić o swoich problemach.”. Jest to szczera prawda i w prosty sposób opisuję tę szczególną wieź łączącą dwoje ludzi. Przyjaciel potrzebuje pocieszenia, a nie dodatkowego zadręczania przez innych ludzi. Choć sama dopiero teraz staram się stosować do tej zasady, to uważam, że wcale nie jestem taką najgorszą przyjaciółką. Tak samo jak nektar bananowy nie jest takim złym napojem.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty