profil

Pieprzona górka

poleca 89% 101 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Ostatnio miałem okazję przeczytać tekst a raczej fragment książki na temat hermeneutyki. Sama wypowiedz starała się nam przybliżyć zagadnienie tłumaczenia, interpretacji i rozumienia różnorakich treści na przełomie wieków, lecz mnie szczególnie zainteresował fragment raczej nie związany z hermeneutyką jako taką, a wypowiadający się na temat języka. Pozwolę sobie przytoczyć owy akapit w całości:
„Fakt, że język służy porozumieniu, nie oznacza, aby był on po prostu narzędziem, jak określał go Wittgenstein. Gdy używam młotka do wbicia gwoździa w ścianę, jest on mi potrzebny tylko w tej chwili. Później mogę go odłożyć i zapomnieć o nim. Być może nawet trudno mi go będzie po jakimś czasie znaleźć. Nie mogę jednak >>odłożyć<< języka, nie mogę go też zapomnieć. Język jest dla mnie zawsze obecny i jest obecny w całości, nawet jeśli w danej chwili używam tylko poszczególnych słów.”

Tekst ten skłonił mnie do refleksji natury egzystencjalnej a mianowicie uświadomiłem sobie, że skoro język nie jest narzędziem to w takim razie jest on częścią każdego z nas i świadczy o tym kim jesteśmy! Inaczej przecież pomyślimy o człowieku, który gdy przewróci się podczas jazdy na nartach po niewłaściwym najechaniu na małą skocznię ze śniegu powie ‘Pieprzona górka.’ a inaczej o kimś kto rzeknie ‘Och, mój brak odpowiedniej koordynacji ruchowej doprowadził do stanu zmiany mej pozycji na horyzontalną po ówczesnym najeździe na niewielki nasyp śnieżny o małej wysokości względnej’. Możecie się śmiać ale dla mnie to była mała eureka i można powiedzieć, iż dzięki temu postanowiłem pracować nad tym aspektem mojej osoby.

To co mówimy, jakim słownictwem się posługujemy i to w jaki sposób wyrażamy nasze myśli jest odzwierciedleniem naszej osobowości i tego w jakich kręgach się aktualnie obracamy. Ale! To oddziaływanie jest dwukierunkowe, zatem nie tylko zmiana w naszym charakterze czy środowisku rzutuje na poziom elokwencji ale także ewolucja naszego słownika może oddziaływać na mentalność czy otoczenie! Inteligent gdy zacznie ‘rzucać mięsem’ i używać kolokwializmów straci poszanowanie w gronie innych ludzi intelektu. Mało tego! Prawdopodobnie mógłby zostać nawet wykluczony z tej społeczności, lecz w tym momencie miałby możliwość wpasować się w którąś ‘wspólnotę’ podwórkową a to tylko za sprawą rzeczy tak pozornie błahej jak język. Niestety albo raczej stety, ktoś z podwórka już tak łatwo nie stanie się nagle demonem krasomówstwa i nie dostanie się na wyżyny społeczne.

Rozwój języka nie jest rzeczą łatwą i przychodzącą od tak, potrzeba na to czasu i poświęcenia, bo co to za sztuka wykuć na pamięć kilka ‘mądrze’ brzmiących słów a nie znać ich znaczenia i nie potrafić wykorzystać w poprawnym kontekście? Rozkwit stylu powinien następować naturalnie poprzez ludzką ciekawość i chęć poznawania czegoś nowego. Gdy poprzestaniemy na tym co znamy do tej pory, tym co lubimy i przestaniemy poszukiwać nowych wartości i stosować konstruktywną krytykę wobec aktualnych przestaniemy ewoluować, a stagnacja spowalnia a raczej zatrzymuje rozwój naszej osoby.

Z drugiej strony nie możemy poświęcać się tylko i wyłącznie rozwojowi jednej z cech, trzeba rozwijać się wszechstronnie, gdy nasze otoczenie przestaje nam odpowiadać i się zmienia w kierunku innym niż my albo to my się zmieniamy trzeba poszukiwać innych miejsc czy ludzi odpowiadających naszemu stylowi bycia, upodobaniom czy też nawykom. Jeżeli nie rozumiemy się nawzajem z środowiskiem w jakim żyjemy trzeba spytać się samego siebie w czym problem? Czy warto trwać w otoczeniu które nas nie rozumie i vice versa?
Można oczywiście w różnych kręgach zachowywać się inaczej, mówić inaczej, może nawet myśleć inaczej? Można chodzić do kościoła, modlić się, spowiadać i tak dalej. Można potem spotkać się z kumplami, klnąć, bić innych, okradać starsze osoby i gwałcić nieznajome dziewczyny. Można następnie pójść na zebranie koła ochrony środowiska, propagować segregację śmieci i urządzać happeningi promujące alternatywne źródła energii. Można wracając z koła idąc chodnikiem wyrzucić papierek od batonika w trawę rosnącą nieopodal, łowiąc ryby można potraktować je prądem z akumulatora bo tak łatwiej, ścieki też można odprowadzać do pobliskiej rzeki.

Możemy wszystko. Możemy w różnych środowiskach zachowywać się inaczej, wszystkim pokazywać, że jesteśmy podobni ale musimy zrobić jedno. Musimy spytać siebie kim jesteśmy... Będąc każdym zatracamy samego siebie, nie mamy swojego ja, są tylko ja dla innych, na pokaz, dla szpanu, dla jaj, dla kumpli, dla dziadka, dla kościoła, dla szkoły, dla dziewczyny, dla oceny, dla świętego spokoju... a ja dla nas samych? Nie ma? Hmmm... To chyba nie dobrze co? A Ty? Kim jesteś? Albo raczej, dla kogo?

Załączniki:
Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 4 minuty