profil

Opis przeżyć wewnętrznych - Przygoda na żaglówce

poleca 85% 579 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Kiedyś pojechałam ze znajomymi na żaglówkę. Była ładna pogoda, chodź wiał słaby wiatr. Koledzy zaczęli śpiewać, później wychylali się do tyłu, plecami nad wodę, a razem z nimi cała łódź. Obleciał mnie strach… Na szczęście za chwilę wszystko wróciło do normy. Jezioro Wigry, bo na nim żeglowaliśmy, znane jest z silnych podmuchów wiatru. Jeden z takich podmuchów dopadł naszego „Dżina”, który zaczął gnać jak szalony. W myślach widziałam już przewróconą do góry dnem żaglówkę i nas wszystkich pod nią. Modliłam się tylko, aby obrazy z mojej głowy nie przerodziły się w rzeczywistość. Nie bardzo wiedziałam co robić. Lekko zdezorientowana nie słuchałam sternika, plącząc się pod nogami bardziej doświadczonych osób z załogi. Wciąż słyszałam "lewy szot foka wybierz" albo "balast! Balast! Wszyscy na prawą burtę", ale jakby nie docierało to do mnie, zacisnęłam oczy i starałam się utrzymać równowagę. W końcu jednak sternikowi udało się opanować łódź. Na jego polecenie kilka osób z załogi zwinęło żagle, wiatr osłabł, a łódka leniwie sunęła wśród fal. Wszyscy odetchnęli z ulgą. Cieszyłam się, że już po wszystkim i że nikomu nic się nie stało. Dalej było już spokojnie. Wszyscy weseli, wzięli się za śpiewanie i rozmowy. Od czasu do czasu znajomi straszyli mnie wrzuceniem do wody, czy czymś podobnym. Nie zważałam na to. Śmiałam się do rozpuku razem z resztą załogi. Po opuszczeniu „Dżina” poszliśmy coś przegryźć. Ten dzień był na prawdę świetnie. Byłam bardzo szczęśliwa, że mogłam go tak przeżyć. Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła przeżyć podobną przygodę.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 1 minuta