profil

O zabitej miłości- Marek Hłasko \\

poleca 85% 247 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Miłość to najszlachetniejsze uczucie, do jakiego zdolne jest ludzkie serce, przychodzi nagle, gdy najmniej się tego spodziewamy Czasami powoduje w życiu chaos. Często zdarza się i tak, że życie i miłość przeplatają się z romantycznymi, zabawnymi i słodko - gorzkimi tego konsekwencjami.

W dorobku kulturowym minionych epok możemy odnaleźć wiele utworów opiewających miłość, jej narodziny, dojrzewanie, a czasami nawet zagładę. Tematyka nieszczęśliwej, często niespełnionej miłości szczególnie bliska była twórcom epoki romantyzmu, choć i współcześnie w liryce możemy odnaleźć motyw niespełnionej, zniszczonej miłości.
Czy miłość można zabić? Jeśli tak, czy jest to zbrodnią? W kulturze motyw miłości i śmierci często wzajemnie się przenikają. Miłość prowadzi do śmierci, śmierć zostaje przez miłość pokonana albo też okazuje się od niej silniejsza. Wreszcie może być i tak, że miłość odsuwa śmierć, pozwala człowiekowi odnaleźć nowe życie. Czasami jednak, bywa, że to miłość jest uśmiercana. Bez powodu, z zazdrości, pychy, na złość…

Jeden z najbardziej uznawanych, choć dawniej wzbudzający wiele kontrowersji współczesny pisarz- Marek Hłasko w swoim opowiadaniu „Pierwszy krok w chmurach” w oryginalny sposób, choć przez wielu krytyków uznany za kontrowersyjny, przedstawił skutki ludzkiej głupoty, złośliwości- zagładę miłości dwojga młodych, kochających się ludzi. Autor nie przedstawił jasno zakończenia utworu, możemy się jednak domyślać, jakie były konsekwencje przyłapania młodych kochanków podczas „pierwszego razu”.

W sobotnie, upalne popołudnie ludzie na przedmieściach wielkich miast nie mają nic do roboty, poza obserwowaniem życia, toczącego się wokół nich. Potrafią przesiedzieć pół dnia na krześle przed swoim domem, nie robiąc zupełnie nic dla siebie samych, interesują się jedynie tym, kto znów się pokłócił, kto złamał rękę, kto kogo pobił. Nie żyją swoim życiem, a życiem zupełnie obcych ludzi. Oni nie żyją, a jedynie wegetują. Wpatrują się we wskazówki zegara, jakby chcieli za wszelką cenę zatrzymać uciekający czas. A ten niestety, upływa nieubłaganie, goni do przodu, nie oglądając się za siebie. Nie cofa się. Ucieka. Ludzie na przedmieściach gotowi są spędzić ponad połowę życia, na biernym przyglądaniu się szarej rzeczywistości. Dopiero, gdy dopadnie ich starość, będą rozżaleni, że życie umknęło im prawie niepostrzeżenie, że nie spotkało ich nic interesującego, że nie mają czego wspominać. Będą mieli żal, nie do siebie, lecz do losu, ze poskąpił im przygód, wielkiej miłości, wiary w sens istnienia. Pośród tej masy tłumu, wegetującej z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok, odnalazły się dwa serca, które zapragnęły od życia czegoś więcej. Te dwa serca połączyła wielka, prawdziwa miłość. Młody chłopak i śliczna dziewczyna, prawie jeszcze dziecko, obdarzyli się niezwykle silnym uczuciem Spotykali się bardzo często na ogródkach działkowych, gdzie mogli być sam na sam ze sobą i z naturą. Cieszyli się wspólnym towarzystwem, rozmowami, pocałunkami… Chwile, które spędzali razem były czymś naprawdę szczególnym, pozwalały oderwać im się od codziennej, szarej rzeczywistości, gdy byli razem zapominali o całym świecie, smutkach, problemach… Byli tylko oni. Liczyła się tylko ich miłość. Pierwsza, młodzieńcza miłość, którą każdy kiedyś musi przeżyć. Któregoś upalnego, sobotniego popołudnia, późną wiosną, bądź też wczesnym latem, owa dwójka zakochanych jak zwykle spotkała się na działkach. Tego dnia upał był tak nieznośny, że na ogródkach nie było żywej duszy. Ludziom nie chciało się wyjść z domu, aby doglądnąć pomidorów czy tez innych uprawianych warzyw. Tego właśnie dnia dwoje młodych kochanków zdecydowało się na przeżycie swojego „pierwszego razu”. To miał być ich „pierwszy krok w chmurach”. Dziewczyna bardzo się tego bała, płakała nawet, chłopak jednak uspokoił dziewczynę i przekonał, że nie ma się, czego obawiać. Niestety okazało się, że wybrali sobie nieodpowiednie miejsce. Wydawało im się, że w pobliżu nie ma żywego ducha, mylili się jednak, ponieważ obserwował ich pewien starszy mężczyzna- Maliszewski. Z początku sam, później poszedł po swojego sąsiada pana Gienka i szwagra Heńka. Mężczyźnie nie mieli do roboty nic tego dnia, i tak jak większość mieszkańców przedmieścia, w sobotnie popołudnie obserwowali toczące się wokół nich życie. W tym przypadku właściwsze będzie określenie podglądali niż obserwowali, ponieważ z inicjatywy pana Maliszewskiego, który chciał dostarczyć trochę rozrywki swoim znajomym, zakradli się w pobliskie zarośla i stamtąd patrzyli na zakochaną parę.

„Leżeli obok siebie. Dziewczyna oparła swoją głowę o ramię chłopaka i przytuliła się do niego całym ciałem Leżeli zmęczeni miłością i upałem, byli młodzi i ładni oboje - jedno ciemne, drugie jasne. Sukienka dziewczyny była uniesiona; miała długie, mocne brązowe nogi.”
Mężczyźni przyglądali się dłuższą chwilę młodym, pan Gienek ze wstrętem pomyślał o swojej brzydkiej i głupiej żonie i z zazdrością patrzył na piękną, młodą dziewczynę.

Mężczyźni byli tak znudzeni bezsensem dnia, że postanowili się rozerwać i przy okazji dać nauczkę młodej parze. Maliszewski namówił szwagra, aby nastraszył chłopaka i dziewczynę, ten zgodził się bez namysłu. Nie miał przecież nic do stracenia, wręcz przeciwnie, dla niego mogła być to niezła zabawa. Nie pomyślał jednak, o konsekwencjach głupiego żartu i o jego wpływie na dalszy związek zakochanych. Heniek i pan Maliszewski zaczęli obrzucać dziewczynę wulgarnymi wyzwiskami, w jej obronie staną Janek- jej chłopak, jednak na niewiele się to zdało, ponieważ zamiast załagodzić całą zaistniałą sytuację, jeszcze ją pogorszył. Uderzył Heńka, później sam został przez niego pobity. I taki był koniec tych cudownych, wspólnie spędzonych chwil, które miały być niezapomniane, i z czułością wspominane przez całe życie. Szczęście zostało brutalnie przerwane. Dlaczego mężczyźni to zrobili? Czy przeszkadzało im szczęście dwojga ludzi? Przecież każdy ma do niego prawo. Przerywając tak brutalnie tę chwilę zabili w młodych ludziach coś pięknego, coś, co mogło trwać i dojrzewać w nich. Zabili miłość. Zakochana para prawdopodobnie nie ma szans na udaną przyszłość, ponieważ wstyd, żal i strach, po tym, co miało miejsce na ogródkach, nie pozwoli im spokojnie patrzeć na siebie i żyć, jak gdyby nic się nie stało. Choć to nie ich wina, będą mieli żal, że podczas ich pierwszego spaceru w chmurach, zostali tak brutalnie sprowadzeni na ziemię. To wydarzenie na długi czas zostawi ślad w ich psychice. Dlaczego mężczyźni zgładzili miłość młodych? Powodów było kilka. Przede wszystkim chcieli dostarczyć sobie trochę rozrywki, zabić nudę powszedniego dnia, poza tym zazdrościli Jankowi pięknej dziewczyny, gdyż np. pan Gienek sam miał brzydką żonę. Każdy z mężczyzn sam dawniej przeżył podobną sytuację, był to, więc w pewnym sensie rodzaj zemsty, oni po prostu chcieli odegrać się na kimś, za to, co kiedyś przydarzyło się im samym, chcieli tym samym sprowadzić młodych na ziemię. Ale czy to jest usprawiedliwienie, czy to tłumaczy ich występek? Zabili prawdziwe, szczere uczucie, zniszczyli miłość dwojga ludzi.

W literaturze, niezależnie od epoki, motyw zabitej miłości powtarza się nieustannie. Chyba najbardziej znanym dziełem o dramatycznym końcu miłości jest dramat „Romeo i Julia” Whiliama Szekspira, w którym dwa skłócone ze sobą rody, nie wyrażając gody na związek swoich potomków, doprowadzają do tragedii. Romeo umiera, nie wyobrażając sobie życia bez swojej ukochanej, Julia natomiast popełnia samobójstwo. To jest to, do czego często doprowadza ludzka nienawiść, zazdrość i głupota. W tym momencie warto przytoczyć słowa Aleksandra Świętochowskiego "Miłość stworzyła wiele cudów, nienawiść ani jednego dobrego czynu". Ludzka zawiść bardzo często doprowadza do sytuacji, w których umiera nie tylko miłość, ale bardzo często wiara w drugiego człowieka, lub w skrajnych przypadkach nawet sam człowiek…

Załączniki:
Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 7 minut