profil

"Pisarz tylko zaczyna, dopiero czytelnik dzieło rozwija, dopełnia wzbogaca"- przekonuje Ryszard Kapuściński. Podejmij dialog z sądem pisarza, przywołując stosowne utwory.

poleca 88% 103 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

"Obym ja kiedyś dożył tej pociechy, by moje dzieło zstąpiło pod strzechy!" Tak - według mnie właśnie to jest ważne - by utwór miał czytelników - to oni i tylko oni potrafią czynić z niego dzieło. Tylko dzięki nim utwór staje się uniwersalny. Oni sprawiają, ze jest ponadczasowa. Literatura uczy ludzi, jak żyć, daje im cenne rady i wskazówki, ludzie natomiast czynią z literatury pomnik, który trwalszy jest nawet od spiżu Czy zgadzam się ze zdaniem pana Ryszarda Kapuścińskiego? Zgadzam się. Ja też jestem zdania, że czytelnik dopełnia, rozwija i wzbogaca dzieło, pisarz tylko zaczyna. Uważam za fenomenalne zjawisko - literaturę. Jak wiele dowiadujemy się z niej nauczać! Jak wiele dowiadujemy się z niej o nas samych! Dopiero jej obecność w naszym życiu, kiedy w praktyce stosujemy wzorce zachowań ukazane w poszczególnych utworach sprawia, że są to już pełne dzieła. Nigdy nie stają się martwe - rozwijają się poprzez swoją obecność wśród kolejnych pokoleń. Twierdzę jednak, że wszystko to działa w dwie strony - my tak samo poprzez literaturę stajemy się pełniejsi, rozwijamy się i wzbogacamy duchowo. Myślę, że o wartości literatury świadczy jej obecność w życiu czytelnika, to właśnie poprzez tę obecność jest ona "wzbogacona" i wciąż się rozwija.
Czyż to nie literatura ukazuje nam, co to jest miłość? To właśnie czytając poznajemy siłę miłości. Miłości siostrzanej, kiedy siostra woli pochować brata i zginąć, niż przeżyć i pozwolić na zbezczeszczenie; ojcowskiej, kiedy ojciec wybacza synowi wszystkie krzywdy i wydaje przyjęcie na jego cześć.

Czy w życiu codziennym, np. głaszcząc psa, nie myślimy o trędowatym, który z miłości do zwierzęcia nigdy go nie pogłaskał, z obawy przed przekazaniem mu choroby? Człowiek, który od lat nie spotkał się z czułością, teraz sam z niej rezygnuje, myśląc o drugiej istocie - to piękne! Aż wprawia w zachwyt! Właśnie ten zachwyt czyni dzieło pełniejszym. Czym byłaby wędrówka Soni na Sybir, gdyby nie to, iż potem kolejne kobiety mówiły do swych mężczyzn: "Niczym Sonia poszłabym za tobą na Sybir"? Puchem marnym. Czym w ogóle byłaby literatura , gdyby nie nasza jej interpretacja, gdyby nie nasze refleksje, gdyby nie my - czytelnicy po prostu? Ja wciąż analizuję różne dzieła literackie i wciąż nasuwają mi się nowe refleksje. Zastanawiam się na przykład czy wolałabym spędzić życie z osobą, którą kocham, czy uratować ojczyznę albo leczyć chorych... I nie wiem - nie wiem jaki wybór jest właściwy. Wiem tylko, że wokół mnie ludzie, szczególnie dorośli, albo po studiach mają podobne dylematy, np. dziecko czy kariera? Niektórzy wybierają karierę, by potem, po latach przekonać się, że napisali swe życie na skróty, że w pogoni za złotym cielcem zgubili to, co ważne, zgubili złoty róg, który tak naprawdę dany jest każdemu. Tacy ludzie widzą to dopiero, gdy stracą wzrok, a wtedy zazwyczaj popełniają "błąd przy umieraniu". To straszne, ale taka jest prawda. To straszne, że dopiero u kresu ludzie widzą, że krzywdzili, że podczas, gdy oni jedzenia mieli tyle, żeby uczynić z niego świętość i obyczaj, inni żyli tylko po to, by nie zdechnąć z głodu.

Czemu ludzie przekonują się o swych błędach tak późno? Przecież mogliby usiąść pod jakąś lipą, znaleźć jakąś świątynię Dumania i "dopuścić się takiej rozpusty", jaką jest myślenie. Po co mamy zostawiać kota i chodzić po tych wszystkich poziomach Piekła? Któż da nam gwarancję, że na końcu dane nam będzie spotkać Beatrycze? Ja staram się widzieć to wszystko i jest przy mnie mój dobry pasterz - Pan Cogito, który wciąż przypomina mi o konsekwencjach dokonywanych przeze mnie wyborów. Wiem, że zawsze, gdy zajdzie taka potrzeba, on przywróci mi pion i wzrok. To wszystko świadczy o słuszności słów pana Kapuścińskiego. Pisarze tylko zaczynają, a ja i wielu innych wzbogacamy i dopełniamy. Pisarze tylko wypuścili swe utwory "na wolność", a my - czytelnicy - jesteśmy ich dopełnieniem. Wdrażając literaturę w swe życie, umiejąc z jej pomocą oceniać otaczającą rzeczywistość, sprawiamy, że staje się żywa, wzbogacamy ją. Naszym życiem kontynuujemy to, co zaczął pisarz. I tak będzie zawsze, gdyż nie sposób nie zastanowić się nad tym, czy można opuścić tonący statek, czy nie? Czy można wyprzeć się swoich poglądów i nim kogut trzy razy zapieje, zdradzić swego Mistrza? Czy można? Nie - nie można! Dla swego Mistrza należy być gotowym na wszystko! Na to, by w swych kolorowych skarpetkach w paski móc spojrzeć w oczy Ormiance i nie wstydzić się. Żyjąc należy pamiętać o tym, że czasem należy się "opanować". Spokojnie zastanowić nad wszystkim, a nie chwytać życie w pośpiechu. Trzeba umieć żyć pamiętając, że ta odmiana trzcin, którą przedstawiamy, umie myśleć i trzeba to wykorzystać. Nie czepiać się cudzych klamek, nie pchać się na szczyt cudzych schodów, bo kiedyś będziemy stąpać po swych własnych. Tylko pamiętając o tym wszystkim, będziemy w stanie wreszcie wtoczyć ten głaz, który wciąż wymyka nam się z rąk, będziemy w stanie ściąć trzy głowy jednym ruchem miecza. Tylko wtedy będziemy w stanie godnie dokończyć dzieła pisarzy. Bo inaczej ten alarm nigdy nie ustanie. Alarm wciąż trwa - literatura jest ciągle obecna! Przypomina nam, że Ziemia to planeta ludzi, na której "z lotu ptaka" - kiedy jest się bliżej Absolutu - nie widać granic, nie ma Żydów, Niemców, komunistów, muzyków, lekarzy - są ludzie - my. I tylko my mamy wpływ na literaturę, tak - tego nie byłoby w stanie zrobić żadne zwierzę. Dzieło pisarza kontynuowane jest wtedy, gdy my - czytelnicy - po przeczytaniu potrafimy postawić jeden krok, ale mądry, taki, który pokaże, że jesteśmy ludźmi, że nasz "skład" jest bardziej złożony od składu cebuli - tak wtedy będziemy mogli dokończyć to, co pisarz zaczął. Na szczęście ludzie starają się wciąż stawiać ten krok, na szczęście wielu z nich walczy o to, by ich kształt rodził się z nich samych. Potrafią jeszcze zawrócić z ulicy Krokodyli, by przejść się po ulicy Sklepów Cynamonowych - to ważne. Póki tak będzie, będziemy potrafili stanowić dopełnienie dzieła. Póki będziemy chcieć rozumieć literaturę, póty będzie ona miała szansę się rozwijać. Utwór i czytelnik to nieodwracalnie związany duet i dlatego życie człowieka jest często odzwierciedleniem tego co czyta - i odwrotnie.

Ukazując moje refleksje na temat człowieka, odwoływałem się do literatury po to, by pokazać jak mocno oddziałują na siebie wzajemnie. Jak wielki ma dzieło na czytelnika i jak wielki wpływ czytelnik ma na dzieło. Dopóki tak będzie, będziemy czytać, interpretować, a nasze wnioski będą pomagać nam w życiu. Literatura jest obecna w naszym życiu, dzięki niej możemy iść - nie zatrzymywać się bez sensu. Nie chcemy tańczyć tanga, chocholego tańca, czy też ruszać się pod dyktando rytmu, wybijanego przez bęben. My nie chcemy być manekinami, bo z literatury wiemy, że nie wolno dać się zindoktrynować, nie wolno pozwolić na to, by ubrano nas w waciak, nie wolno uwierzyć w to, co mówią: "że żadne zwierzę nie będzie spać w łóżku", bo jeśli pozwolimy na to wszystko, to musimy liczyć się z tym, że zawsze znajdzie się ktoś, kto uzupełni ten zakaz: "z prześcieradłami". Trzeba kierować się smakiem i nie uciekać z Patny, czasem należy iść na bal do Szatana, a czasem opalić swą rękę w ogniu. Czasem też trzeba posłużyć się Ketmanem - trudno, ale to przynajmniej nie sprawia, że kiedyś podzielimy los księdza Robaka czy Ziembiewicza. Nie każdy ma to szczęście, by znaleźć się przed obcym trybunałem i dokonać właściwego wyboru, pojechać i ratować ukochaną mimo wszystko. Nie każdy ma wtedy ze sobą właściwą książkę. I właśnie o to trzeba dbać - by zawsze mieć przy sobie właściwą książkę! To jest bardzo, naprawdę bardzo ważne, by szukać pomocy w literaturze, by dać szansę pisarzowi, który zaczął, by pomóc mu dopełnić, rozwinąć i wzbogacić...

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 7 minut