profil

Czy „umywać ręce” znaczy być niewinnym?

poleca 85% 208 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Tak wiec postawmy sobie hipotezę – czy „umywać ręce” znaczy być niewinnym? Spróbuje teraz przedstawić argumenty za i przeciw, aby samemu sobie odpowiedzieć na to pytanie. Od razu uprzedzam, że nie mam zamiaru pisać standardowej rozprawki, a i ocena mnie niewiele obchodzi.

Szczerze mówiąc, uzyskać odpowiedź będzie bardzo trudno, gdyż w rożnych sytuacjach różnie to bywa. Ot weźmy chociażby naszego profesorka Sonnenbrucha i sytuacje w jakiej on się znalazł. Istnieją 2 rodzaje walki – aktywna i bierna. Joachim Peters prowadzi walkę aktywną – wstąpił do ruchu oporu i walczył z faszystami karabinem, pięścią, nożem i co tam jeszcze miał pod ręką. Dożył do jak najszybszego zakończenia wojny, pozbycia się faszystów. A prof. Sonnenbruch? W przeciwieństwie do Joachima był hmm… nazwijmy to „niemłodym”. Ale był osobą wrażliwą i uważającą, że nie ma NIC ważniejszego niż życie. Wiedział on co prawda o tym, że jego badania służą do zabijania ludzi, ale co mógł zrobić? Tylko to co zrobił – zamkną w sobie wszystkie swoje ideały, narzucił na siebie szczelny płaszcz nieczułości i pracował dalej – nie mógł przecież przyjść do pracy i głośno oznajmić „Nie będę dalej pracował, ponieważ to, do czego wykorzystuje się moje prace jest ohydne i uwłacza człowieczeństwu ”. A czemu? Ano dlatego, że żył w faszystowskich Niemczech, a – było niebyło –faszyzm był ustrojem totalitarnym. A chyba nie muszę mówić, co w ustrojach totalitarnych robi się z nieposłusznymi jednostkami? No właśnie. Według mnie w tym akurat wypadku prof. Sonnenbruch (tak na marginesie – to imię, czy nazwisko? Wydaje mi się, że raczej nazwisko, ale skoro prawie wszyscy inni bohaterowi podani są z imienia to kto wie)

Ale rozpatrzmy inne przypadki. Przykładowo – idziesz sobie ulicą i widzisz grupę wandali znęcającą się nad psem. Czy i w tym wypadku można umyć ręce? Tutaj też nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Ty jeden nie masz zbytnio szans przemówić im do rozumu, a inni raczej nie będą skłonni ci pomóc (globalna znieczulica hasa po świecie  ). Ale zawsze możesz zadzwonić na policje ( choć znając naszych policjantów niewiele to da) wtedy nie będziesz winny – zrobiłeś co mogłeś. A teraz inny – bardziej radykalny przykład. Trzech ludzi planuje morderstwo. Kiedy dochodzi co do czego, dwóch morduje, jeden stoi na czatach. W tym momencie, ten na czatach może „umyć ręce” – on w końcu nie mordował. Czy jest niewinny? I na zakończenie (wreszcie przestanę nudzić) dodajmy prekursora tego stwierdzenia, czyli (tadam) Piłata. On pierwszy powiedział „umywam ręce” – on też nie zabił Jezusa. Chociaż z nim to też inna śpiewka, bo pierwotnie nie chciał go w ogóle skazywać, jednak pod groźbą zakamienowania zmienił zdanie.

I w tym miejscu dochodzimy do wniosków. Nadal ciężko jest mi stwierdzić, czy umywać ręce znaczy być niewinnym. Więc odpowiem na to pytanie troszkę dziwnie:

„Umywać ręce nie znaczy być niewinnym, lecz nie oznacza też winy”

Człowiek, który umywa ręce, zawsze stoi przed wyborem – czy zadbać o siebie, czy o innych. Weźmy przykładowo tego mordercę – rzeczywiście – on nie mordował, w świetle prawa był niewinny. Lecz wiedział o tym i mógł jakoś zadziałać w tej sprawie, ot chociażby zeznając w sądzie. Profesor Sonnenbruch nie był niewinny, przyczynił się do śmierci setek osób, lecz alternatywą dla niego było (w najlżejszym przypadku) więzienie. Bardziej prawdopodobne było to, że gestapo zabiliby jego i całą jego rodzinę (za dużo wiedzieli – mogli zdradzić sekrety wrogom). Wniosek był wyżej, nie ma co go powtarzać, tak więc żegnam.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 3 minuty