profil

Każdy z nas powinien poszukiwać swojego Graala

Ostatnia aktualizacja: 2021-11-15
poleca 85% 2733 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Żaden obiekt nie budził tylu emocji, tylu kontrowersji, tylu marzeń. Opowieść o nim ciągnie się przez wieki - poczynając od eposów rycerskich rodem ze Średniowiecza, poprzez opracowania autorstwa tak poważnych badaczy, jak i hochsztaplerów wszelkiej maści. Napotykamy multum wizji, zapewnień, dowodów. Wszystkie z nich są uznawane przez swoich twórców za pewnik, każda teoria poparta jest poważnymi przesłankami. Zacznijmy od początku. Spory zaczynają się już przy samej etymologii słowa. Niektórzy wskazują na łacińskie słowo "gradualis" ("stopień") jako źródłosłów. Według tych badaczy Graal może być postrzegany jako kolejny stopień...czego? Oświecenia, którego zwieńczeniem jest całkowita wiedza, dająca moc równą Boskiej? A może Graal jest tylko nazwą kolejnego poziomu wtajemniczenia w sekretnym spisku, dążącym do przejęcia władzy nad światem? A może, zgodnie z hinduistycznymi tradycjami, Graal to jeden ze szczebli, po których wspinamy się dążąc do nirwany? A może...sporom nie ma końca. Inni etymolodzy twierdzą, że słowo da się przetłumaczyć jako „puchar”, co bardziej odpowiadałoby najpopularniejszej chyba spośród wizualizacji Graala. Teoria ta oparta jest na słowie "gradule", obecnym w języku starofrancuskim oraz łacinie. Nie stopień, nie naczynie, ale "Sang Real" - Krew Królów. Tak według niektórych brzmi prawidłowa odpowiedź na pytanie o pochodzenie słowa. Według tych uczonych prawdziwym Graalem jest pochodzenie- geny Jezusa Chrystusa i jego rodu, legitymujące do uznania się za Nadczłowieka. W ciągu wieków istnienia legenda Graala nagromadziła wokół siebie setki rozwiązań. Najpopularniejsza spośród teorii, barwnie opisana w "Indiana Jones i Ostatnia Krucjata", głosi, iż Graalem jest kielich, z którego Jezus pił przemienione w Krew wino podczas Ostatniej Wieczerzy. Kielicha tego użył, już po Ukrzyżowaniu, Józef z Arymatei, bogaty kupiec żydowski, do zebrania krwi wyciekającej z przebitego boku Jezusa. Kielich ten, obdarzony mistycznymi właściwościami, został następnie przez Józefa ukryty, by odnalazła go osoba godna oglądania jednej z najświętszych tajemnic boskich. Któż miałby być tym wybranym? Parcival? Galahad? Ktoś nam współczesny? Może...może my sami?

Podejmując temat, pierwszą myślą, jaka przychodzi mi do głowy to dwa sposoby, w jakich można dążyć do odnalezienia własnego Graala. Można być szalonym. To cecha osoby zdecydowanej na wszystko. Nie zastanawia się długo nad żadnym wyborem. Żyje chwila, spontanicznie. To również osoba popełniająca błędy, ale nie trzeba być szalonym by je popełniać. To osoba, której życie toczy się szybko, z dnia na dzień. Nie snuje planów, co będzie to będzie. Niektórzy nie rozumieją jej postawy, ale są to przeważnie ludzie, dla których najważniejszy jest spokój. Osoba szalona nie wie, co to spokój. Prędkość pojmowania przez nią świata i tego co jej przynosi jest zawrotna. Jej cechą jest również to, że najpierw robi, później myśli, nie bierze pod uwagę konsekwencji swego czynu. Dużą zaleta jest jednak to, że jej życie to jedna, wielka niespodzianka. Jej życie jednym słowem nie jest nudne, obfituje w wiele wrażeń i doznań, ale niestety również rozczarowań.

Drugim modelem jest człowiek rozważny. To człowiek, który w przeciwieństwie do szalonego najpierw myśli, później robi. Skrupulatnie rozważy, wszystkie za i przeciw, zanim podejmie jakąkolwiek decyzję. Unika błędów, ale tez uczy się na nich, jeśli zdarzy mu się któryś popełnić. To człowiek, który unika niespodzianek. Nie wiem, może się ich boi? Dokładnie planuje, każdy następny dzień i nie zdarza mu się odstąpić od wcześniejszego planu. Ceni sobie spokój i powodzenie własnoręcznie sporządzonego schematu. Jego życie z reguły nie sprawia mu figli. Nie pozwala on na to i dba o to. Jest to może trochę nudny człowiek z punktu widzenia nastolatka, lub jak w moim wypadku, nastolatki.
Najbardziej jednak moje rozważania skupiają się w kręgu uczucia miłości, uważam, że ogarnięcie całkowite wiedzy na ten temat i doświadczenie jej jest dla mnie odnalezieniem własnego Graala. Myślę, że to właśnie ona pozwoli mi na osiągnięcie szczęścia życiowego i celu, do którego najmocniej dążę.

Miłość to chyba najmniej racjonalne uczucie ze wszystkich, do których zdolny jest człowiek. Maślane oczy, urywany oddech, brak koncentracji, marzenia na jawie, duchowa nieobecność to typowe symptomy, które już nawet studenci medycyny umieliby bez problemu zdiagnozować. Naturalnym ludzkim odruchem jest potrzeba bliskości drugiej osoby. Poczucie, że gdzieś obok nas jest nasza „druga połówka", sprawia, że łatwiej nam iść przez życie, łatwiej omijać przeszkody rzucane pod nogi przez los. Czasem jest to uczucie, którego rozwój dodaje ludziom skrzydeł, czasem jednak to zadra w społecznej hierarchii. Miłość trudna, sprzeciwiająca się konwenansom, która nie zawsze ma szansę na akceptację. Miłość cudowna, pełna szczęśliwych i upojnych dni spędzonych tylko we dwoje. A zresztą nieważne, jaka jest. Ważne, żeby była obecna w naszym codziennym życiu.

Z tego miejsca już wybór, co do modelu człowieka jest jasny w mojej podróży do życiowego nasycenia... do zdobycia mojego Graala. Dlaczego rozwaga odpada? Ludzi od wieków dręczą problemy, których podłożem jest konflikt pomiędzy sercem a rozumem. Wnioski idące z serca i z rozumu różnią się od siebie nierzadko w sposób znaczny. Mogą one być, a często są, inne tak jak inny jest dzień od nocy. Wystarczy popatrzeć na jakąś sprawę w różny sposób, a dzięki sercu dojrzymy rzeczy, których normalnie byśmy nie dojrzeli. A serce ma nierozłączny związek z miłością, i to miłością w szerokim tego słowa znaczeniu. Jest to sfera, którą nie sposób ogarnąć rozumem. Bardzo trafne są słowa K. Makuszyńskiego: „Pierwsze westchnienie o miłości, to ostatnie westchnienie rozumu." Serce stawia granicę, której nigdy rozum nie przekroczy. Może dobrze, że tak jest, gdyż w przeciwnym wypadku wszystko kalkulowalibyśmy w sposób chłodny, logiczny. A właśnie dzięki sercu i miłości widzimy wiele spraw w sposób „ludzki".

Mawiają, że młodzieńcza miłość czasami rzuca cień na całe nasze przyszłe życie. Żyjemy jej wspomnieniem, które wraz z upływem czasu zdaje się być idealniejsze, piękniejsze, tęsknimy za obrazem, który przechowujemy w naszej pamięci. To smutne, żyć tym, czego już nie ma i nie powróci. Dlatego moim własną wizją, którą chciałabym wypełnić w swoim życiu jest pielęgnowanie uczucia od początku, kolejne tajniki miłości, które przychodzą z czasem, kształtować, żyć nimi. Posiąść Graal w drodze całego życia, myślę, że tylko w taki sposób można odejść szczęśliwym z tego świata.

Myślę, że potrzeba poszukiwania własnego Graala, tkwi w każdym z nas, prędzej czy później uświadamiamy sobie, że właśnie dążenie do tego, a nie innego celu jest naszym całym życiem, szczęściem. Uważam, że doskonałym przykładem osoby, która widocznie dla całego świata tkwi w dążeniu do odszukania, jeśli już nie znalazła własnego Graala jest Ojciec Święty. Kończąc rozważania nad tematem pozostaje z jednym tylko pytaniem... czy go odnajdę?

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 6 minut