profil

Cuda świata - przewodnik

Ostatnia aktualizacja: 2021-05-18
poleca 85% 752 głosów

Treść Grafika Filmy
Komentarze
Aleksander Wielki Aleksander Wielki Aleksander Wielki Aleksander Wielki Aleksander Wielki Pitagoras Siedem Cudów Świata Piramida Cheopsa

Od wieków niezwykłe zjawiska, postaci i niecodzienne wydarzenia fascynowały ludzkość. Im bardziej i skuteczniej człowiek zmierzał do wyjaśnienie zagadek świata, tym silniejsza była potrzeba odkrywania nowych tajemnic. I tak, nieustannie, te sprzeczne dążenia motywują z jednej strony chłodne umysły uczonych, a z drugiej wyobraźnię wiecznych poszukiwaczy. Ciągle pozostają fascynującą tajemnicą: Atlantyda, człowiek śniegu, budowa labiryntu, metaliczne obiekty Menhiry, ciągle człowiek dąży do skontrowania perpetuum mobile…

Praca ta, którą przekładam, jest jakby cząstką moich zainteresowań, chciałbym podzielić się z innymi tą informacją, tymi dziejami jakże tajemniczymi, zadziwiającymi, które na swoich plecach niosą całe setki stuleci. Odpowiem sobie na pytanie jak, dlaczego, kiedy i po co zostały stworzone budowle które stały się zaszytymi monumentami, które wpisane zostały na listę cudów świata.

Już starożytni Grecy kształcili się podróżując. Ceniono niezwykłe budowle i dzieła sztuki, ruin jednak jeszcze wówczas nie podziwiano. Grecki uczony Filion z Bizancjum w II w. p. Chrystusem napisał przewodnik, który zatytułował „O siedmiu cudach świata”. Starożytny autor sławi piramidy z Gizy, mury Babilonu, wiszące ogrody Semiramidy w Babilonie, posąg Zeusa dłuta Fidiasza w Olimpii, świątynie Artemidy w Efezie, mauzoleum w Halikarnasie oraz kolosa z Rodos. Po dziś dzień siedem cudów świata Filiona cieszy się zasłużoną sławą, chociaż – poza piramidami – żaden nie dotrwał do naszych czasów.

To, że podróże kształcą, nie jest żadnym objawieniem. Komuś, kto jeździ, aby zbierać wiedzę, Bóg pokaże raj – powiadali już w średniowieczu Arabowie. Także starożytni Grecy znali pojęcie turystyki naukowej. A ponieważ byli jednocześnie narodem pisarzy, nie może być dla nikogo zaskoczeniem, że sporządzili pisemne relacje ze swych podróży. Przygotowywali się też do nich, czytając wcześniejsze dostępne teksty. Istniały nawet regularne przewodniki. Jeden z najsławniejszych grecki uczonych, Filon z Bizancjum. napisał w II wieku przed Chrystusem. Nie ma pewności, czy autor ten na własne oczy widział wszystko, co tak barwnie opisał. Wiadomo tylko, że w doborze obiektów kierował się bliskością wielkich szlaków – handlowych i że miał niekryte upodobanie do wybitnych osiągnięć architektoniczno i technicznych. Dla swego dzieła znalazł tytuł, którego pozazdrościć mógłby mu niejeden z dzisiejszych autorów, ponieważ już on sam gwarantował powodzenie. Tytuł okazał się wręcz za dobry ponieważ autor tego antycznego przewodnika znany jest dziś jedynie specjalistom, podczas gdy tytuł znają wszyscy: „Siedem cudów świata”.

Pojęcie „cud świata” istniało już wcześniej. Samo ograniczenie liczby przykładów do siedmiu sprawiło niekiedy trudności, wobec których stanął także Filon, albowiem wybór spośród mnogości znaczących budowli starożytności wydaje się raczej dowolny. Na przykład w wielu wykazach w miejsce murów miasta Babilon pojawia się zbudowana w roku 279 p.n.e pierwsza – i w tamtych czasach największa – latarnia morska na wyspie Faros w Aleksandrii. Filon jako jeden z pierwszych sporządził na piśmie spis owych cudów świata, być może dokonując własnego wyboru. Zwraca uwagę, że uwzględnił tylko te obiekty, które w jego czasach były w stanie nienaruszonym, ponieważ starożytni podróżnicy greccy – w przeciwieństwie do dzisiejszych, złaknionych śladów dawnych kultur, turystów – nie zajmowali się podziwianiem ruin. Dlatego na przykład Wieża Babel, która w II w. p.n.e. już nie istniała, nie znalazła się na liście Filona. Nawet tak wspaniałe osiągnięcie architektury greckiej jak Akropol, nie zakwalifikowało się do jego przewodnika, Filon bowiem adresował swe dzieło przede wszystkim do Ateńczyków, a któryż z mieszkańców Aten zainteresowałby się opisem choćby najznakomitszej świątyni w jego własnym mieście ?

Autor z łatwością mógłby przekroczyć liczbę siedmiu obiektów, ale wówczas tytuł straciłby na tajemniczości. Siódemka była przecież z dawien dawna liczba magiczną i świętą. W filozofii babilońskiej i staroegipskiej pełniła rolę równie wielką, jak u dawnych greckich filozofów przyrody, przykładowo w dziełach Pitagorasa, żyjącego w VI w. p.n.e. Liczba ta pojawia się też w starych wierzeniach mozaistycznych, według których Bóg stworzył świat w ciągu siedmiu dni, została też potem przejęta jako święta liczba przez żydów i chrześcijan. W teologii katolickiej do dziś jest siedem grzechów głównych i siedem świętych sakramentów. Islam zna siedem niebios. Jeszcze zanim liczba „siedem” nabrała symbolicznego znaczenia w religiach monoteistycznych, Rzym powstał na siedmiu wzgórzach, a astronomia grecka znała grupę siedmiu Plejad, chociaż w rzeczywistości ta gromada gwiazd liczy ich znacznie więcej. Także w licznych baśniach, których korzenie niejednokrotnie sięgają zamierzchłej przeszłości, liczba siedem odgrywa rolę szczególną. Mamy na przykład siedmiu krasnoludków za siedmioma górami, siedmiomilowe buty, siedem koźlątek, a później także siedem karaluchów czy też dzielnego krawczyka, który zabijał siedem much za jednym zamachem. Dla starożytnych matematyków greckich liczba siedem była liczbą „doskonałą”, przy nieco dowolnym w naszym dzisiejszym pojęciu uzupełnieniu, że stanowi ona sumę kątów trójkąta i kwadratu. „Doskonała” liczba wydawała się zatem idealną miarą także w odniesieniu do cudów świata.

O pierwszym z opisywanych przez Filona siedmiu cudów świata, piramidzie Cheopsa, który jest jedyny zachowanym po dziś dzień obiektem na jego liście. Filon nie ograniczył się zresztą do piramidy Cheopsa, lecz opisał także sąsiednie piramidy Chefrena i Mykerinosa.

Dla ubarwienia treści niniejszej pracy postaram się przybliżyć, a raczej osobiście wgłębić w jedyny zachowany cud świata, a mianowicie piramidę Cheopsa. Jest to obiekt który zawsze wzbudzał we mnie zainteresowanie, jego tajemniczość, historia i sam przebieg powstania, budowy piramidy, czyli ponad 4000 lat temu, dzisiaj rodzi podziw i prowadzi do ogólnego zdefiniowania tego tajemniczego przesłania faraonów.

W XII wieku rabbi Benjamin ben-Jonah z Nawarry zapewniał, że zbudowano ją za pomocą czarów. Arabowie podobno twierdzili, że w jej wnętrzu około południa oraz o zachodzie słońca pojawia się kobieta, naga z kłami odyńca. Tajne zakony, jak templariusze, różokrzyżowcy czy wolnomularze, widziały w piramidzie i widzą po dziś dzień najważniejsze miejsce wtajemniczenia w okulistyczne misteria, „świątynię inicjacji, w której ludzie pięli się w górę ku bogom, bogowie zaś zstępowali ku ludziom”.

Jest ona jedyna w swojej zadziwiającej budowli, z blisko 100 egipskich piramid jedynie ona jest najbardziej tajemnicza. Na skalnym płaskowyżu w Gizie, u wrót Kairu. Około 440 roku p.n.e. powstała pierwsza sporządzona w czasach historycznych relacja na temat tej monumentalnej budowli. Grecki historyk Herodot odwiedził piramidę i na miejscu uzyskał informacje od egipskich kapłanów. Bardzo wyczerpujące one jednak nie były, jeśli pominąć kapłańskie uwagi dotyczące zależności geometrycznych, na których opiera się konstrukcja Wielkiej Piramidy, a mianowicie, że powierzchnia każdego z jej boków jest równa kwadratowi jego wysokości. Miała to być tzw, złota propozycja powtarzająca się w całym dziele stworzenia.

Wyraźna aluzja do kontekstu kosmicznego po dziś dzień nie daje spokoju mistyko i fantastom. Chcieliby oni widzieć w piramidzie Cheopsa gigantyczny ośrodek energii, kryjący w sobie skupisko niezbadanych sił. Wierzą w mistyczno – ezoteryczną funkcję piramidy, służącą odkodowaniu ukrytego sensu Starego testamentu. Uznają ją za wykute w kamieniu Objawienie, proroczo opisujące dzieje całej ludzkości, poczynając od Adama i Ewy aż po ich kres w roku 2045 lub 2914. Według tych obliczeń Adam miałby zostać stworzony w 4000 r. p.n.e., a Wielka Piramida powstała zaś z boską pomocą w roku 2400 przed Chrystusem w czasach potopu.

Nowej pożywki niekończącej się fali spekulacji dostarczył M.Bovis, który kilkadziesiąt lat temu zwiedzał piramidę Cheopsa i w Komorze Królewskiej znalazł zwłoki zabłąkanych tam kotów i drobnych gryzoni. Bovis ze zdumieniem stwierdził, że martwe ciała nie wykazują żadnych oznak rozkładu. Oddał niektóre z nich do zbadania i okazało się, że są całkowicie zasuszone, a więc zmumifikowane. Francuz drewniany model piramidy i na wysokości odpowiadającej usytuowaniu Komory Królewskiej umieścił zdechłego kota oraz różne rodzaje łatwo psującego się białka, miedzy innymi móżdżek cielęcy. Ani kot, ani pozostałe substancje organiczne nie rozkładały się. Uległy natomiast dehydratyzacji. Czeski inżynier elektryk Karel Drbal powtórzył eksperyment Bovisa z tym samym skutkiem.

Podobne wyniki przyniosły próby we Włoszech i Jugosławii, a pewna francuska firma opatentowała nawet opakowanie w kształcie piramidy, służące do utrzymywania jogurtu w stanie świeżości. W toku eksperymentów z modelami piramid Drbal odkrył podobno, że we wnętrzu piramidy tępe żyletki stają się ostre. Inżynier Drbal otrzymał nawet czeski patent na „ostrzałkę do żyletek w kształcie piramidy Cheopsa” (nr patentu 91304), której tekturowe egzemplarze wprowadził na rynek.

Wszystko, co zagadkowe, uskrzydla wyobraźnię. A zagadek w odniesieniu do piramid nie brakuje. Kto zbudował Wielką Piramidę ? Oczywiście starożytni Egipcjanie! Ale kim oni byli, skąd się wzięli i w jaki sposób posiedli olbrzymią wiedzę techniczną i matematyczną, niezbędną do wykonanie takiej budowli?

Kiedy powstała piramida Cheopsa? Tego też nie wiemy. Legendy mówią, że było to 300 lat przed potopem, natomiast współczesna archeologia sytuuje początek prac między rokiem 2644 a 2200 p.n.e.

W jaki sposób starożytni zbudowali ten imponujący monument? Nie wiemy. Nie ma żadnych relacji na temat budowy, toteż naukowcy skazani są na przypuszczenia.

Czym była piramida Cheopsa? Co do tego również nie ma pewności. Archeologia uważa ją za monumentalny grobowiec królewski. Ale jak dotąd nie znaleziono w jej wnętrzu ani szczątków zmarłego, ani jakichkolwiek innych dowodów pochówku, pomijając starannie wykonaną prostokątną kamienną wannę bez wieka, którą archeolodzy zgodnie określają mianem sarkofagu, a która mogła też służyć zupełnie innemu celowi. Również w sąsiednich piramidach jak dotąd nie odnaleziono ciał faraonów.

Poza wiarygodnymi relacjami, że całą budowlę jeszcze w XIV w. pokrywały wypolerowane gładko bloki z twardego wapienia, badacze piramid nie mają żadnych innych bezpośrednich punktów zaczepienia. Aleksander Wielki zniszczył Heliopolis, czyli biblijne On, w IV w. przed Chrystusem, aby założyć w tym miejscu stolicę własnego imperium – Aleksandrię. Heliopolis było duchowym ośrodkiem starożytnego Egiptu. Około roku 1225 przed Chrystusem znajdowała się tam obszerna naukowa biblioteka, a w mieście miało pracować okresowo nawet 13 000 uczonych. Tam też z pewnością szukać należy korzeni duchowych wiedzy starożytnych Greków w dziedzinie fizyki, chemii, geometrii, arytmetyki, astronomii, medycyny, geologii, meteorologii i muzyki. Biblioteka w Heliopolis kierował przez jakiś czas grecki matematyk Eratostenes. Także Pitagoras, ojciec greckiej matematyki, spędził 22 lata jako kapłan w egipskich świątyniach. Ci uczeni mieli jeszcze dostęp do ośrodka naukowego w Heliopolis. Nowa wielka biblioteka, założona w Aleksandrii spłonęła w czasach Cezara. Została potem odbudowana przez Marka Antoniusza, aż wreszcie w 389 roku całkowicie zniszczyli ją chrześcijańscy fanatycy na rozkaz cesarza Teodozjusza.

W 813 roku na tron w Bagdadzie wstąpił Abdullah al.-mamun, syn słynnego pod dziś dzień kalifa Haruna al.-Raszyda. Był pierwszym, którego po greckich uczonych zaciekawiła zagadką Wielkiej Piramid. Kazał on wykuć sztolnię w jej masywie, ponieważ pierwotnie wejście było nie do znalezienia pod okładziną z polerowanych kamieni. Ludzie al.-Mamuna dotarli wprawdzie do wewnętrznego systemu korytarzy i komór, nie znaleźli jednak żadnego śladu skarbów, jakich się spodziewali, ani też pochówka faraona. Rozczarowało ich to, a gigantyczna budowla popadła w zapomnienie na kolejne 500 lat.

W XIV wieku, w ciągu kilku zaledwie pokoleń Egipcjanie doszczętnie zdemontowali niemal wszystkie wypolerowane kamienne bloki okładziny, używając ich do budowy swojej nowej stolicy, zwanej El-Kahirah – Kair, czyli „(Miasto) Zwycięskie”. Tym samym piramida Cheopsa straciła na atrakcyjności. Dopiero w 1638 roku zjawił się uczony, który poświęcił się jej badaniu – był to angielski matematyk i astronom John Greaves. Jako pierwszy sumiennie obmierzył budowlę od zewnątrz i od wewnątrz, zastanawiając się nad sensem giganta. Jego rozprawa przyciągnęła uwagę innych badaczy, między innymi Izaaka Newtona. Newton był zdania, że budowniczowie piramidy posługiwali się dwoma miarami: „łokciem świętym” liczącym 20,63 angielskich cali (54,40 cm) i „łokciem świętym” liczącym 25 cali (63,5 cm).

Naukową ofensywę celem wyjaśnienia tajemnic piramidy zainicjował w 1798 roku 29-letni generał Bonaparte. Przybył do Egiptu w drodze do Indii na czele armii liczącej 35 tysięcy ludzi i nie mniej niż 175 uczonych.

Jeden z najważniejszych badaczy towarzyszących Napoleonowi był Francuz Edme’-Francois Jomard. Dopiero jemu udało się w miarę dokładnie określić wysokość Wielkiej Piramidy (144m), zmierzyć kąt nachylenia (51o 19’14”) oraz wysokość trójkątów ścian bocznych (184,722m). ta ostatnia miara wywołała naukową czujność Jomarda. Wiedział on, że stara grecka miara, stadion, wynosiła 185 m oraz że stadion był 1/600 stopnia szerokości geograficznej dla miejsca, gdzie stoi Wielka Piramida, podzielił ją przez 600 i otrzymał wynik 184,712 m. była to z dokładnością do jednego centymetra ta sama wartość, jaką dały bezpośrednie pomiary budowli! Czy to przypadek, czy też starożytni Grecy, których najważniejsi matematycy studiowali przecież w Egipcie, przejęli stamtąd jakąś znacznie starszą jednostkę miary? To by jednak oznaczało, że już Egipcjanie znali wymiary Ziemi, co dla archeologów było czymś niewyobrażalnym.

Za Herodotem, który podał, że grecki stadion to 400 łokci, Jomard obliczył, że miara łokcia stosowana przy budowie piramidy wynosiła 0,4618m. Ze zdumiewającą dokładnością odpowiadało to długości współczesnego łokcia egipskiego. Było także zgodne ze starogreckimi przekazami, jakoby długość podstawy piramidy miała wynosić 500 łokci. 500 pomnożone przez 0,4618 m daje 230,9 m i właśnie taki wynik dały przeprowadzone przez Jomarda pomiary. „Piramidowa” jednostka miary Jomarda nie pokrywała się z wyliczeniami przez Newtona, niemniej wyniki Jomarda zachęciły badaczy starożytności do dalszych badań. Wysunęli oni przypuszczenie, że Komora Królewska – z jej pustym, pozbawionym wieka sarkofagiem – nie była grobowcem, lecz ośrodkiem pomiarowym. „Sarkofag” zinterpretowano jako wzorzec jednostki pojemności.

Geodeci Napoleona odkryli też, że Wieka Piramida jest precyzyjnie ustawiona względem stron świata.

Wyprawa Napoleona dostarczyła naukowcom zgoła nieoczekiwanej sensacji, jaką było znalezienie tzw. kamienia z Rosetty, mierzącej prawie 90 cm średnicy diorytowej tarczy z trójjęzyczną inskrypcją. Na jej podstawie Jean-Francois Champollion zdołał odszyfrować staroegipskie hieroglify. A to zwiastowało dalsze postępy w badaniach nad piramidami.
Za naukowcami Napoleona przyszli kolejni „piramidolodzy”, którzy w ciągu ostatnich dwustu lat zdołali zebrać wiele ważnych dowodów i faktów. Za pewne i prawidłowe uznaje się dzisiaj przede wszystkim ustalenie dokładnych wewnętrznych i zewnętrznych wymiarów piramidy Cheopsa. Jednostką miary dawnych budowniczych był przypuszczalnie „łokieć królewski” (52,36 cm), a teoretyczna długość boku piramidy miała wynosić 440 łokci (230,38m). rzeczywiście pomiary różniły się od wyliczonych zaledwie o centymetry. Piramida miała wysokość 280 łokci, czyli 146,6 m. Kąt nachylenia ścian wynosi 51o50’23”, narożniki kwadratowej podstawy wykazują odchylenia od kąta prostego wynoszące zaledwie 2”, 3,2” 3,33” oraz 33”, odznaczają się zatem zaskakującą precyzją, która zdumiewa tym bardziej, że lita skała pod piramidą wystaje poza jej obrys, uniemożliwiając pomiary po przekątnej.

Kolejnym mistrzowskim osiągnięciem jest dokładność w posadowieniu fundamentu: maksymalne odchylenie między dwoma dowolnymi punktami wynosi zaledwie 2,05 cm. Odchylenie od osi Pn-Pd wynosiło w chwili budowy 3’6”. Wejście do piramidy znajduje się po jej północnej stronie na wysokości dawnej 19. warstwy kamieni licowania. Od tego miejsca biegnie szeroki na 1,09 m i wysoki na 1,20 m korytarz, wchodzący na odcinku 34 m w głąb budowli, przy spadku 26o34’23”, a potem dalsze 70 m w tym samym kierunku, wykute w litej skale. Po 105,34 m korytarz przechodzi w poziomą galerię, prowadzącą do komory wykutej skale 30 m poniżej poziomu podstawy piramidy. W odległości 28,21 m od wejścia do korytarza zstępującego od jego sklepienia odchodzi ku górze pod kątem 26o2’30” odgałęzienie prowadzące z powrotem w głąb piramidy. Korytarz ten leży dokładnie nad miejscem, poniżej którego korytarz zstępujący był w momencie odkrycia zasypany. Jego przekrój na odcinku pierwszych 37,76 m odpowiada przekrojowi korytarza zstępującego, następnie rozszerza się niespodziewanie w wielką, prowadzącą dalej pod tym samym kątem w górę galerię, liczącą od 8,46 do 8,74 m wysokości.

Mniej więcej tam, gdzie zaczyna się galeria, mamy odgałęzienie poziomego korytarza prowadzącego do samego środka piramidy, gdzie znajduje się tzw. komora królowej. I wreszcie od górnego krańca Wielkiej Galerii zaczyna się krótki i niski, poziomy korytarz prowadzący do tzw. Komory Królewskiej. Ostatnim znanym korytarzem jest dość nieregularna sztolnia prowadząca od początku Wielkiej Galerii w dół i kończąca się w korytarzu zstępującym, tuż przed jego najniższym punktem. Z komory królewskiej wychodzą dwa wąskie szyby wentylacyjne, biegnące ukosem ku północnej i południowej ścianie piramidy.

Jeśli idzie o technikę budowlaną zastosowaną przy wznoszeniu Wielkiej Piramidy, skazani jesteśmy wyłącznie na przypuszczenia. Wiadomo, że bloki niezbyt twardego wapienia numulitowego tworzące rdzeń piramidy sprowadzono z pobliskich gór Mokattam po drugiej stronie Nilu, twardy wapień na oblicowania – ze Środkowego Egiptu, ważące zaś niekiedy do 70 ton granitowe bloki otaczające komorą królewską pochodzą z leżących 500 km w górę Nilu kamieniołomów w Asuanie. 2,3 mln kamiennych bloków o masie 2,5 t każdy przetransportowano drogą wodną w pobliże Gizy. Stamtąd najprawdopodobniej przeciągnięto je na plac budowy po specjalnie w tym celu skonstruowanej rampie z potężnych, gładzonych kamieni ciosowych. W jaki sposób ciężki bloki podnoszono w górę po ścianach piramidy, nadal pozostaje przedmiotem sporów. Jest bardzo prawdopodobne, że wykorzystywano w tym celu rampy, które potem zostały zdemontowane. Jednak jak te rampy przebiegały – czy w linii prostej od zewnątrz, ukośnie przez wnętrze piramidy, czy też spiralnie wokół jej środka – pozostaje całkowicie niewyjaśnione.

Wśród poważnych badaczy piramid są zarówno archeolodzy, opierający się w swoich objaśnieniach na przesłankach kultowych, religijnych i temu podobnych, jak i przyrodoznawcy próbujący przedstawić ścisłe wyliczenia i trzeźwe, naukowe poglądy co do celu, w jakim piramidy powstały.

Nierzadko jedni i drudzy określają siebie nawzajem mianem „piramidiotów”, a dzieje się tak przypuszczalnie z dwóch powodów: Po pierwsze zbyt wielu hochsztaplerów budujących teorie na temat tajemniczych, dawnych społeczeństw o wysoko rozwiniętej technologii, czy też wręcz o ingerencji bogów – astronautów, posługuje się wynikami otrzymanymi przez przyrodnicze nauki ścisłe, po drugie zaś archeolodzy najczęściej nie dysponują wiedzą matematyczną i ścisłą, która pozwoliłaby im docenić, jak wielkie znaczenie dla dyskusji na temat przypadkowych bądź zamierzonych geometrycznych prawidłowości piramid mają komputerowe obliczenia oparte na rachunku prawdopodobieństwa. Toteż większość archeologów poprzestaje na lapidarnym stwierdzeniu, że piramidy były monumentalnymi grobowcami oraz/lub miejscami kultu. W ten sposób próbują oni w zasadzie interpretować wszystkie wielkie prehistoryczne i protohistoryczne budowle, jak, powiedzmy, Stonehenge i setki innych kręgów megalitycznych, aleje menhirów, tajemnicze nurami („wieże cyklopów”) na Sardynii, czy talajoty na Balearach.

Tymczasem w przypadku większości tych budowli przedstawicielom nauk ścisłych udało się wykazać, że mamy do czynienia z obserwatoriami astronomicznymi i kamiennymi kalendarzami. To, że nasi praprzodkowie w całej europie, na Bliskim Wschodzie i w Indiach już 4-5 tysięcy lat temu dysponowali solidną wiedzą astronomiczną i geometryczną, jest dzisiaj bezspornie dowiedzione. Matematycy i astronomowie zgadzają się co do tego, że także piramida Cheopsa była starożytnym ośrodkiem technik pomiarowych i obserwacji nieba. Nie przeczą, że być może spełniła też rolę grobowca faraona; na przykład i dzisiaj chowa się niekiedy ważne osobistości w budynkach o wielkim znaczeniu.

Pewne jest, że budowniczowie piramid znali zależności określone dziś jako twierdzenie Pitagorasa, że dysponowali doskonałą wiedzą trygonometryczną i nieobca im była liczba pi. Kwadrat wysokości piramidy Cheopsa pomnożony przez wartość pi daje w rezultacie jej obwód mierzony u podstawy. Liczba pi pojawia się też w jednym z egipskich papirusów z roku 1700 p.n.e.

Pod koniec drugiego stulecia przed Chrustem grecki filozof Agatharchides z Knidos, działający na dworze egipskiego króla, podał, że wysokość trójkątów stanowiących ściany Wielkiej Piramidy wynosi jedną dziesiątą minuty kątowej stopnia szerokości geograficznej. Wielokrotnie dokładnie wymierzona wysokość bocznej ściany Wielkiej Piramidy wynosi 184,722 m, co daje minutę kątową o długości 1847 metrów.

Francuski uczony Jomard towarzyszący Napoleonowi obliczył, że wartość ta odpowiada szerokości geograficznej wynoszącej 27o40’. Nie wiedział jednak, że najstarszy – za czasów Napoleona jeszcze nie odkryty – egipski ośrodek pomiarowy w tel. El-Amarna leżał właśnie na szerokości 27o40’! Co więcej, jedna ze znalezionych tam inskrypcji podaje, że średnia odległość stopnia szerokości geograficznej podaje, że średnia odległość stopnia szerokości geograficznej między równikiem a biegunem wynosi 240 715 łokci, czyli 111 136,7 m, przy czym jednostką nie jest tutaj łokieć królewski, lecz tzw. predynastyczny lub geograficzny. Według współczesnych nam obliczeń odległość ta wynosi 111 134,1 m.

Nie ulega zatem wątpliwości, że starożytni Egipcjanie potrafili dokładnie obliczyć kształt Ziemi. W tym kontekście zdumiewająca zgodność wymiarów Wielkiej Piramidy z wielkościami geograficznymi wydaje się czymś więcej niż tylko dziełem przypadku: podwojony obwód jej kwadratowej podstawy wynosi według jednych pomiarów 1843, według innych 1842,9 m. Współczesne pomiary minuty kątowej mierzonej na równiku dają wartość 1842,9 m. Jeśli zatem ten wymiar Wielkiej Piramidy zinterpretujemy jako pomniejszone odbicie równika, uzyskamy też wyjaśnienie, dlaczego podwojona wysokość piramidy pomnożona przez liczbę pi równa się obwodowi piramidy przy podstawie. Ta sama zależność dotyczy przecież północnej półkuli Ziemi. Jej podwojony promień pomnożony przez pi daje długość równika. Wielka Piramida byłaby zatem przedstawieniem północnej ziemskiej półkuli.

Dlaczego jednak równik wyobrażana za pomocą kwadratu, a nie okręgu? Niektórzy geodeci i kartografowie są zdania, że dzięki temu każdy z trójkątnych boków piramidy odpowiada kwadratowi powierzchni północnej kuli i że stanowiło to podstawę staroegipskiej siatki kartograficznej, która Podobnie jak później mapy Merkatora i innych przedstawiała rzut kulistej powierzchni Ziemi na płaszczyznę.

Geograficzne odniesienia wymiarów Wielkiej Piramidy pozwoliły wykryć istnienie dalszych współzależności. Łokieć królewski, który przypuszczalnie stanowił jednostkę miary stosowaną przy budowie tej piramidy, poprzedzony był miarą starszą, tzw. łokciem geograficznym. W tej jednostce długość boku podstawy Wielkiej Piramidy wynosi 500 łokci. Agatharchides, powołując się na staroegipskie źródła, podał, że długość tego boku odpowiada dokładnie ósmej części minuty kątowej na równiku. Daje to obwód Ziemi wynoszący 86 400 000 łokci.

Dzień na 86 400 sekund, a więc prędkość obrotu Ziemi mierzona na równiku wynosi 1000 łokci geograficznych mierzonych na równiku na godzinę. Łokieć ten odpowiada zatem 1/1000 sekundy kątowej. Podobnie jak metr, który pierwotnie definiowano jako 1/40 000 obwodu Ziemi, tak i staroegipskie jednostki długości wywodzą się z wymiarów naszego globu.

Budowa Piramidy
a - wejście, tak jak u wszystkich piramid, od strony północnej
b - wielki korytarz
c - krypta, nie dokończona
d - rozgałęzienie korytarza, zablokowane płytami z granitu
e - korytarz wiodący w górę
f - Wielka Galeria
h - korytarz prowadzący do krypty
i - krypta królowej
k - korytarz wykuty przez rabusiów
l - korytarz z małymi przedsionkami
m - krypta królewska
n- pomieszczenie próżniowe dla statycznego odciążenia, znajdujące się nad krypta królewska

Egipcjanie mogli obliczyć wymiary i prędkość obrotu Ziemi tylko na podstawie obserwacji astronomicznych. Skoro jednak dysponowali takimi umiejętnościami, pozwala to wnioskować o sposobie budowy Wielkiej Piramidy. Zwraca uwagę fakt, że korytarz zstępujący, liczący 106,68 m długości, wykonany został tak precyzyjnie, że odchylenie od idealnej płaszczyzny dla ścian bocznych w żadnym miejscu nie jest większe niż 6,3 mm, a dla stropu – 2,5 mm. W pobliżu wejścia odchylenie to wynosi nawet mniej niż 0,5mm. W przypadku korytarza, przez który raz tylko przejść miała procesja z ciałem zmarłego, taka precyzja nie ma uzasadnienia, na pewno natomiast jest ona niezbędna w układzie mającym zastosowanie do wykonanie pomiarów i obserwacji.

Do czego to miało służyć? Obliczenia astronomiczne wykazały, że w czasie, gdy budowano Wielką Piramidę, z 30 o szerokości geograficznej, na którym znajduje się piramida Cheopsa, można było obserwować w pobliżu bieguna niebieskiego gwiazdę Alpha Draconis na wysokości mniej więcej 26o17’. A taka jest właśnie średnia wartość kąta nachylenia korytarza zstępującego (26o34’) i wstępującego (26o2’).

Przyjmując, że najpierw kuto w litej skale podłoża piramidy korytarz zstępujący, można go było na podstawie stałych obserwacji astronomicznych bardzo precyzyjnie przedstawić wzdłuż osi północ- południe. Oś Wielkiej Piramidy była zatem ustalona. Kiedy stawiano właściwą budowlę, oś tę zachowano dbając, by prowadzony teraz nad ziemią, w masywie piramidy, korytarz doszedł do jej bocznej ściany zewnętrznej tworząc wejście.

Na kolejnym etapie budowy musiano już w inny sposób dokonać pomiarów orientacyjnych, do czego – zdaniem astronomów – służyć miał korytarz wstępujący. Poniżej miejsca, gdzie odchodzi on od korytarza zstępującego, ten ostatni zasypano szczególnie twardym i nie przepuszczającym wody gruzem. Następnie na miejscu odgałęzienia nalano wody, w której powierzchni odbijała się teraz gwiazda Alfa Draconis, tak że można ją było precyzyjnie obserwować z coraz bardziej wydłużającej się w trakcie budowy Wielkiej Galerii.

Metod obserwacji odbicia gwiazdy daje też nadzwyczaj precyzyjna podstawę do pomiaru czasu: pozwala ustalić z dokładnością do ułamka sekundy moment przejścia gwiazdy nad równikiem. Po dziś dzień obserwatorium astronomiczne amerykańskiej floty wojennej w Waszyngtonie pracuje opierając się na tej zasadzie; w tym wypadku wykorzystuje się odbicie światła gwiazdy na powierzchni rtęci.

Jeśli przyjąć, że tę właśnie metodę konstrukcyjną zastosowano przy budowie Wielkiej Piramidy, to zarówno komora królewska, jak i tzw. komora królowej, zaczynają mieć sens jako pomieszczenia do pracy, wielka Galeria natomiast – jako miejsce prowadzenia obserwacji. Płyty zamykające strop Wielkiej galerii dawały się pojedynczo zdejmować. Jeśli wykorzystywano Wielką Galerię do obserwacji astronomicznych przed podciągnięciem piramidy powyżej komory królewskiej, to obserwatorzy rozmieszczali w tej sztolni oraz na narożnikach nie dokończonej budowli mogli sporządzić bardzo dokładną mapę całego widocznego obszaru nieba.

Nie wystarczy miejsca, by przytoczyć i zanalizować tutaj wszystkie brane pod uwagę przez współczesnych uczonych astronomiczne funkcje Wielkiej Piramidy. Szczegółową informację muszę zatem zastąpić krótkim ich wyliczeniem.

Kształt i szczegóły konstrukcyjne Wielkiej Piramidy nadawały się między innymi do tego, by ściśle określić długość roku zwrotnikowego na 365,2422 doby oraz roku gwiazdowego na 365,2564 doby, co wyjaśnia, dlaczego w kalendarzu egipskim rok miał 365 dni z rokiem przystępnym co cztery lata.

Wydaje się też, że Wielka Piramida mogła być wykorzystywana jako kalendarz i zegar słoneczny. Podczas równonocny jesiennej, w porze dnia, gdy słońce osiąga najwyższy punkt na niebie, Wielka Piramida rzuca cień na rozciągającą się przed nią wielką północną terasę. Aż do chwili przesilenia zimowego cień ten z każdym dniem wydłuża się coraz bardziej i temu przyrostowi długości odpowiada długość kolejnych, kamiennych płyt terasy. W ten sposób Piramida spełnia rolę nadzwyczaj precyzyjnego kalendarza. W poprzednim rozdziale była już mowa o podobnych budowlach służących ustaleniu kalendarza, które istniały w prehistorycznych czasach na wyspach Brytyjskich.

Jest jeszcze jedna funkcja, jaką spełniać mogła Wielka Piramida, mianowicie jako punkt orientacyjny w pomiarach geodezyjnych kraju. Ponieważ była widoczna z bardzo daleka, można było wykorzystywać jej wierzchołek jako punkt odniesienia przy pomiarach. Archeolodzy znają służące do tego przyrządy miernicze pochodzące ze starożytnego Egiptu. Egipski tekst z 3 tysiąclecia przed Chrystusem podaje, że królestwo rozciągało się ( w przeliczeniu) na 831 240 m. Nowoczesne pomiary wykazały 831 002 m. z tego samego tekstu można się dowiedzieć, że średnia długość stopnia szerokości geograficznej dla Egiptu wynosi 110 832 m. W rzeczywistości jest to 110 800 m. Starożytni Egipcjanie dysponowali zatem umiejętnościami prowadzenia dokładnych pomiarów geodezyjnych. W tym kontekście bardzo interesująco brzmi wiadomość, że wierzchołek Wielkiej Piramidy leży niemal dokładnie na 30o szerokości geograficznej (30o06’), oraz że liczne budowle w kształcie piramidy na obszarze Egiptu oddalone są od siebie o ok. 110 km, czyli mniej więcej o jeden stopień szerokości geograficznej.

Archeologii nie udało się jeszcze rozwiązać wszystkich zagadek Wielkiej Piramidy. Jedno jest jednak pewne: jeśli ktoś z centymetrową dokładnością wznosi budowlę z tak ogromnych mas kamieni, i w dodatku robi to w miejscu istotnym z punktu widzenia obserwacji astronomicznych, na pewno nie przyświecały mu cele czysto kulturowe, lecz raczej naukowe.

Niektóre z tych celów dają się wyjaśnić, ale wiele kwestii pozostaje otwartych. Badacze piramid nie poddają się. Jakiś czas temu na przykład francuscy archeolodzy przystąpili do sondowania potężnej budowli, aby odkryć ewentualne dalsze korytarze i komory. Amerykańscy naukowcy z kolei zmierzyli promieniowanie kosmiczne przenikające masyw Wielkiej Piramidy, aby wykryć różnice gęstości budowli, co mogłoby pomóc w lokalizacji nowych pustych komór. Być może wkrótce uda się odsłonić kolejne sekrety tajemniczej budowli.

Drugi cud świata jest o prawie dwa tysiące lat młodszy od piramidy Cheopsa. Współcześni Filona podziwiali go w Babilonie, po mieście Uruk bodaj pierwszej w dziejach ludzkości metropolii, która w czasach powstania dziełka „O cudach świata” miała już za sobą 2000 lat historii, a od trzech czy czterech stuleci z wolna popadała w ruinę. Biblijna wieża Babel w czasach Filona dawno już rozpadła się w proch. Pozostały natomiast jeszcze słynne „wiszące ogrody Semiramidy”, drugi z wymienionych przez niego cudów świata. Było Ti siedem tarasów składających się z kamiennych płyt, długich na 5,45 m i szerokich na 1,35 m. płyty te leżały na stropie znajdujących się pod nimi pomieszczeń. Każdy z tarasów znajdował się mniej więcej o 5 m wyżej od poprzedniego, tak że cała konstrukcja przypominała gigantyczne schody. Bezpośrednio na kamiennych płytach umieszczono pierwszą warstwę wodoszczelną z oblepionego gliną sitowia, potem szła podwójna warstwa wypalanych cegieł o fugach zalewanych gipsem, warstwa ołowiu jako drugie uszczelnienie i wreszcie trzymetrowej grubości warstwa ziemi ogrodniczej, w której mogły zapuścić korzenie nawet duże drzewa.

Pałacowe ogrody nie były same w sobie niczym wyjątkowym. Wiszące ogrody w Babilonie emanowały jednak niezwykłością, ponieważ pod względem architektonicznym nie miały sobie równych. Do tego dochodził jeszcze system nawadniania składający się z rozlicznych rowków, kanałów, staników i wodotrysków zaopatrujących kolejne tarasy w jakże ważną w gorącym i suchym klimacie pustynnym wodę. Latem niewolnicy nieprzerwanie pompowali ją do ogrodów. Wrażenie, iż ogrody te wiszą, brało się ze zręcznego usytuowania siedmiu kondygnacji, które łączyły się za pomocą gęstej plątaniny krzewów.

Również pod względem botaniczny wiszące ogrody pałacowe dostarczały starożytnemu Babilonowi powodów do chwały. Nie były to zwykłe ogrody, lecz pierwsza tak duża kolekcja roślin z całego świata. Twórca ogrodów, król Nabuchodonozor, polecił swoim żołnierzom, by w czasie dalekich wypraw wojennych wykopywali z ziemi wszelkie nieznane rośliny i jak najszybciej przekazywali je do pałacu. Także statki i babilońskie karawany kupców dostarczały nowych roślin.

W literaturze nie brak szczegółowych opisów wiszących ogrodów babilońskich. Tradycja głosi, że monarcha podarował ten pierwszy ogród botaniczny swojej żonie, perskiej księżniczce, aby miała jakieś urozmaicenie w monotonii mezopotamskiego krajobrazu podczas jego długich nieobecności. Imię księżniczki jest nieznane. Zapewne więc pozostanie na zawsze zagadką, dlaczego cały kompleks nazywa się „wiszącymi ogrodami Semiramidy”. Historycy znają jedynie wcześniejszą królową asyryjską o tym imieniu, ale trudno przyjąć, aby to jej imieniem nazwano ogrody.

Zagadkowe jest także miejsce, w którym miałyby się one znajdować. W toku trwających 18 lat wykopalisk, poczynając id roku 1898, niemiecki archeolog Robert Koldewey odkrył resztki murów miejskich Babilonu, szczątki wieży Babel oraz – jak uważał – sklepienia, na których spoczywały wiszące ogrody. Choć liczne argumenty przemawiają za tą identyfikacją, wielu archeologów powątpiewa, by wiszące ogrody miały znajdować się tam, gdzie Koldewey odkopał spod metrowej warstwy rumowiska niezwykle masywne i wytrzymałe konstrukcje.

Trzeci ze starożytnych cudów jako jedyny nie był do oglądanie pod gołym niebem. Chodziło o wysoki na 12 m siedzący posąg Zeusa, znajdujący się w poświęconej temu bogu głównej świątyni Olimpii.

Jak wiadomo, greccy bogowie nie byli pozbawieni ludzkich cech, dzieląc ze śmiertelnikami przede wszystkim słabości charakteru. Zawiść, intrygi i konflikty były wśród nich na porządku dziennym. Ojciec młodszej generacji bogów, Kronos, miał zwyczaj pożerania własnych dzieci zaraz po ich narodzeniu ponieważ wyrocznia przepowiedziała mu, że jeden z jego synów pozbawi go tronu. Rea, matka bogów, nie mogła tego dłużej znieść i pewnego dnia postanowiła przechytrzyć żądnego władzy małżonka. Zamiast nowo narodzonego Zeusa zawinęła w pieluchy kamień, który Kronos, zaślepiony wściekłością, natychmiast połknął. Zeus wzrastał w ukryciu i pewnego dnia napoił ojca środkiemna wymioty, co zmusiło go do wyplucia pięciorga wcześniej połkniętych dzieci. Kronos miał Zeusowi za złe ów akt braterskiej miłości i doszło do zażartego pojedynku, który silniejszy od rodzica potomek rozstrzygnął na swoją korzyść. Nie zważając na pozycję Kronos stracił go do Tartaru, czyli starogreckiego piekła, i sam zajął najwyższe miejsce w panteonie bogów, tak jak przepowiedziała wyrocznia. To z kolei miało wpływ na śmiertelnych, i ponieważ Zeus, dla upamiętnienia swego zwycięstwa, nakazał grekom co cztery lata urządzać w Olimpii wielkie uroczystości i rozgrywać przy okazji igrzyska sportowe. W 776 roku przed Chrystusem odbyły się pierwsze zawody olimpijskie. Grecy potraktowali to nowe święto to tak poważnie, że rozpoczęli od niego nową rachubę czasu. Cztery lata dzielące kolejne igrzyska nazwano odtąd „olimpiadami”, które otrzymywały imię zwycięzcy ostatnich igrzysk.

Pierwotnie raczej lokalne uroczystości przerodziły się z biegiem dziesięcioleci i wieków w imponujące igrzyska panhelleńskie. W Olimpii powstał wspaniały kompleks architektoniczny, a jego ukoronowaniem miała się stać świątynia Zeusa, której budowę sfinansowano dzięki szeroko zakrojonej zbiórce datków w całej Grecji w roku 470 p.n.e. W czternaście lat później nastąpiło poświęcenie imponującej budowli. Wzniesiona na planie prostokąta o bokach 64,1 i 27,7m była podówczas największą świątynią na greckim stałym lądzie. Wewnątrz celi na wspaniałym tronie z kości słoniowej umieszczono wykonany przez słynnego rzeźbiarza Fidiasza siedzący posąg Zeusa. Szkielet posągu był wprawdzie ażurową konstrukcją z żelaza, drewna i gipsu, lecz na zewnątrz olśniewał on bezcennym tworzywem: twarz, ramiona, dłonie i stopy – a więc wszystkie odsłonięte partie ciała – wykonane były z płytek z kości słoniowej. Na włosy, szaty i sandały zużyto 200 kg złota. Oczy zrobiono najprawdopodobniej z klejnotów wielkości pięści. Stopy Zeusa spoczywały na podnóżku podtrzymywanym przez dwa lwy. W lewej ręce trzymał berło, na którego głowicy siedział orzeł, posłaniec Zeusa. Na wzniesionej prawicy boga stała uskrzydlona bogini zwycięstwa Nike, pierwowzór późniejszych chrześcijańskich aniołów. Już sama postać Nike była wysokości słusznego wzrostu śmiertelnika.

Tak, jak Zeus zdetronizował swego ojca Kronos, również on sam – po niemal 1100 latach rozgrywania igrzysk olimpijskich – musiał ustąpić miejsca chrześcijańskiemu Bogu. W 393 roku cesarz Teodozjusz I zakazał sprawowania pogańskiego kultu w Olimpii. Sama świątynia Zeusa już w II wieku została bardzo uszkodzona podczas trzęsienia ziemi. Nie wiadomo dokładnie, jaki los spotkał słynny na cały świat posąg. Istnieją wzmianki, że już w 350 roku rabusie rozkradli posąg. Inne z kolei źródła twierdzą, że został on przewieziony w 475 roku do Konstantynopola i tam strawił go pożar.

Ofiarą płomieni padła także dawna świątynia Artemidy w Efezie, poprzedniczka czwartego cudu świata. Miejsce kultu w tym portowym mieście w Azji mniejszej, położonym naprzeciwko wyspy Samos, założyli pod koniec drugiego tysiąclecia przed Chrystusem Jonowie, którzy przybyli z Grecji lądowej. W pobliżu stało wówczas drzewo otaczane czcią przez miejscowe plemiona jako poświęcone bogini płodności przedstawianej pod postacią kobiety o wielu piersiach. Mitologia grecka – zawsze gotowa na przyjęcie nowych motywów – odniosła się do postaci bogini z entuzjazmem. Jonowie rozbudowali prastare sanktuarium, później jednak utożsamili czcigodną boginię – matkę z Artemidą, atrakcyjną dziewiczą boginią księżyca, niestrudzoną łowczynią, jednocześnie patronką młodej zwierzyny, kobiety i całych miast. Uważano ją za córkę Zeusa i bliźniaczą siostrę Apollona.

Około 600 roku przed Chrystusem Jonowie chcieli poświęcić jej pod Efezem nową wspaniałą świątynię, lecz brakowało im pieniędzy na tak monumentalną budowlę. I wtedy właśnie, około roku 560 p.n.e., doszło do niezwykłego wydarzenia. Lidyjski król Krezus zaatakował Efez, zajął miasto i … sfinansował budowę upragnionej świątyni Artemidy. Koszty przedsięwzięcia musiały być znaczne, ponieważ już same fundamenty potężnej kolumnowej budowli były czymś wyjątkowym. Zdawano sobie sprawę z częstych w tym rejonie trzęsień ziemi i dlatego świątynię postawiono na bagnach słusznie zakładając że miękkie podłoże zamortyzuje energię ewentualnego kataklizmu. W głębokim wykopie jeden przy drugim powbijano w ziemię opalone i dzięki temu odporne na gnicie dębowe pale. Na nich usypano masywny fundament z wielkich głazów jako podstawę mierzącej 51 m szerokości i 105 m długości świątynię. Jej dwuspadowy dach, spoczywający na 127 kolumnach z białego marmuru, osiągał w szczytowej partii 18 m, co odpowiada wysokości dzisiejszego sześciopiętrowego budynku. Stropy i konstrukcja dachu wykonane były z wonnego drzewa cedrowego, zaś potężne, dwuskrzydłowe wrota wiodące do wewnętrznej części świątyni z cennego, barwnie malowanego, a miejscami pozłacanego drzewa cyprysowego. Samą Artemidę uosabiał dwumetrowej wysokości posąg z drewna winorośli, ozdobiony srebrem i złotem.

Za pieniądze dysponującego niezmierzonymi bogactwami Krezusa, od którego wzięło się funkcjonujące do dziś dnia obiegowe określenie bogacza, powstał klejnot sztuki budowlanej, cieszący się sławą w całym starożytnym świecie. Nikomu nie znany był natomiast pewien prosty Grek o imieniu Herostrates, który gnany manią wielkości i żądzą sławy, w roku 356 przed Chrystusem zdecydował się podpalić „najpiękniejszą, największą i najszlachetniejszą świątynię na ziemi”, jak nazywał efeski Artemizjon grecki historyk Ampelius. Herostrates słusznie przypuszczał, że poprzez ten zbrodniczy czyn jego imię znajdzie się na ustach wszystkich i stanie się nieśmiertelne. Ujęto go oczywiście i skazano, ale było to w końcu zgodne z jego planem. Nie po jego myśli była decyzja sędziów, aby jego imię zatajono przed światem, co miało go pozbawić jakże upragnionej popularności. Najwyraźniej jednak właśnie ta decyzja sprawiła, że imię Herostratesa dotrwało do naszych czasów.

Pożar dokonał całkowitego zniszczenia świątyni. Drewno spłonęło, kolumny popękały od żaru. Tylko posąg Artemidy nie doznał większego uszczerbku. Bogobojni Grecy dopatrywali się w tym cudu i natychmiast podjęli decyzję o odbudowie świątyni. Cały naród przyłączył się do akcji zbierani funduszy. Już wkrótce pod kierownictwem architekta Cheirokratesa powstał nowy Artemizjon, mierzący u podstawy 65 x 125 m, a więc jeszcze większy niż dawna świątynia, poza tym jednak identyczny z poprzednikiem. Tyle tylko, że tym razem strop i konstrukcję dachu wykonano nie z drewna, lecz z kamienia, aby zapobiec dalszym podpaleniom. To właśnie tę nową świątynię Filona umieścił na swojej liście siedmiu cudów świata. Budowla miała przetrwać wiele stek lat.

Kiedy w 133 roku przed Chrystusem, rzymianie zajęli Efez i uczynili z niego stolicę swojej nowej prowincji Azji, przejęli także sanktuarium Artemidy, w której widzieli swoją boginię łowów Dianę. Dopiero w 262 roku hordy Gotów splądrowały pozbawiony już w owym czasie jakiegokolwiek politycznego znaczenia Efez niszcząc częściowo świątynię. W 380 roku chrześcijański cesarz Teodozjusz I nakazał zamknięcie Artemizjonu jako ośrodka pogańskiego kultu. Chrześcijanie, Seldżucy i Arabowie wykorzystywali potem ruiny jako źródło budulca. Zabrano więc wszystkie bloki marmuru aż po same fundamenty, które z biegiem stuleci zapadły się w grząskie podłoże.

Dzisiaj miejsce, w którym wznosiła się świątynia, zajmuje łąka i bagniste jezioro. Lokalizację świątyni znamy dzięki pracom brytyjskiego archeologa Johna Turle Wooda, który w połowie XIX wieku natknął się na fundamenty Artemizjonu pod sześciometrową warstwą błota. W 1903 roku jego rodak Dawid Hogarth odkrył świątynny skarb: 3 tysiące paciorków, cenne kolczyki, spinki do włosów i brosze oraz liczne drobne monety ze stopu srebra i złota nazywanego w starożytności elektronem. O tym, jak wyglądał posąg Artemidy, archeolodzy dowiedzieli się jednak dopiero w roku 1956 kiedy w bezpośredniej bliskości fundamentów świątyni natrafili na warsztat Fidiasza, w którym znajdowały się trzy kopie posągu.

Niecałe 110 km na południe od Efezu, na południowo - zachodnich wybrzeżach Azji Mniejszej, wznosił się piąty cud starożytnego świata. Region ten, mający wyjątkowo duże znaczenie strategiczne dla żeglugi na wschodnich obszarach Morza Śródziemnego, wielokrotnie stawał się widownią zbrojnych konfliktów. W roku 546 p.n.e. zajął go perski król Cyrus II. Ponieważ sięgające na wschodzie do Indusu, na północy do Morza Czarnego, a na południu do Oceanu Indyjskiego imperium przy ówczesnym stanie komunikacji i transportu nie dawało się rządzić centralistycznie, królowie perscy ustanawiali regionalnych namiestników, tak zwanych satrapów.

W Karii, nadbrzeżnym rejonie na południowo – zachodnich krańcach Azji Mniejszej, władzę sprawował od 377 roku przed Chrystusem satrapa Mauzolos, którego ojciec Hekatomnos doprowadził do gospodarczego rozkwitu portowe miasto Halikarnas. Mauzolos jeszcze bardziej rozbudował tę prowincjolaną metropolię. Jednocześnie postanowił już za życia postawić sobie pomnik grobowy uwieczniający jego osobę po wsze czasy. Jako miłośnik kultury helleńskiej sprowadził w tym celu greckich budowniczych Satyrosa i Pyteosa. Być może jednym z powodów, dla których wygrali oni rozpisany przez mauzolosa konkurs architektoniczny, chcieli trzymać się ściśle obowiązujących w ich ojczyźnie kanonów budowy świątyni. Ich tyleż niezwykła, co imponująca koncepcja wyróżniała się spośród innych już choćby tym, że nie planowali, lecz monument wznoszący się wysoko ku niebu.

Samemu Mauzolosowi nie było już jednak pisane cieszyć się swoim mauzoleum. Zmarł w roku 353 p.n.e. Wdowa po nim, Artemizja, która była zarazem jego siostrą, nakazała dokończenie dzieła. Miała też w tym swój własny cel, gdyż przy okazji zamierzała postawić pomnik także sobie: Kamienną kwadrygą, która miała stanowić zwieńczenie potężnej budowli, powoził nie jeden woźnica, ale pra władców. Lecz także owa niezwykle wyemancypowana, jak na swoje czasy, dama nie żyła dostatecznie długo, by ujrzeć na własne oczy gotową budowlę. Zmarła w dwa lata po swoim małżonku. Mający finansowe zabezpieczenie architekci dokończyli budowy na własną rękę, dzięki czemu powstał pomnik zaliczany później do cudów świata. Na mierzącym 33 x 39 m, pięciostopniowym cokole stała prostopadłościenna podstawa mająca 27 m szerokości, 33 m długości i 22 m wysokości, a na niej właściwa świątynia grobowa otoczona 39 kolumnami 11 – metrowej wysokości, które były jedynym elementem kojarzącym się z typową architekturą grecką. Na płaskim dachu świątyni wznosiła się stroma, 24 – stopniowa piramida, zwieńczona kwadrygą. Mauzoleum miało łącznie 49 m wysokości – tyle, ile w naszych czasach liczy 16 – piętrowy biurowiec.

To nie ludzka ręka zniszczyła najsłynniejszą budowlę grobową starożytności, od której wzięły swoją nazwę wszystkie późniejsze monumentalne grobowce. Zdobywcy, tacy jak Aleksander Wielki, który w 334 roku przed Chrystusem zajął Halikarnas, oszczędzili budzącą podziw budowlę. Dopiero w XII wieku wspaniałe mauzoleum zawaliło się wskutek trzęsienia ziemi, stając się potem źródłem budulca przy wznoszeniu zamków krzyżowców.

Geneza szóstego cudu starożytnego świata ma wymiar wręcz epicki, jeśli nie mitologiczny. W roku 305 przed Chrystusem, król Frygii i Licji Demetrios, zwany „Poliorketes”, czyli „oblegający miasta”, zażądał od mieszkańców wyspy Rodos, aby przyłączyli się do jego wyprawy wojennej przeciwko Aleksandrii. Ponieważ jednak Aleksandria była dla Rodyjczyków ważnym partnerem handlowym, zdecydowanie odmówili. Rozgniewany „mistrz oblężenia” postanowił więc zaatakować najpierw stolice Rodos. Wobec niepowodzenia pierwszego ataku kazał zbudować największą wieżę oblężniczą świata, wysoką na 30 m Helepolis, czyli „niszczycielkę miast”. To zbudowane z dębowego drzewa monstrum można była podtaczać na kołach pod mury miasta. Jak obliczyli później inżynierowie, aby poruszać wieżę prawdopodobnie potrzeba była 3400 silnych mężczyzn. Ze szczytu wieży można było miotać strzałami zapalające i kilkudziesięciokilogramowe głazy. Ze środkowej kondygnacji liczącej łącznie dziewięć pięter wieży można było opuścić na mury coś w rodzaju mostu zwodzonego, na samym dole natomiast natarcia wybito dziurę w murze. Przerażeni Rodyjczycy zaczęli wznosić modły do patrona swojej wyspy, boga Heliosa, z prośbą o ratunek. W zamian za wysłuchanie ich próśb, obiecali mu posąg większy i wspanialszy od jakiegokolwiek innego posągu na świecie.

Jednak i w tym wypadku sprawdziła się dewiza: pomóż sobie sam, to i Bóg ci pomoże. Tym bowiem, co tak naprawdę uratowało miasto, był pospiesznie wykopany nocą głęboki rów, w którym następnego dnia utknęły przednie koła machiny oblężniczej. Drewniany kolos utknął na dobre zamykając wyłom w murach własnym korpusem. Rozczarowany Demetrios przerwał oblężenie.

Rodyjczycy dotrzymali przyrzeczenia i zlecili wykonanie posągu Heliosa. To, że wskutek oszukańczego rozliczenia kosztów doprowadzili słynnego rzeźbiarza Charesa z Lindos do bankructwa i w końcu do samobójstwa, nie stanowiło w ich pojęciu naruszenia świętej przysięgi.

Rezultatem rozpoczętej w roku 302, a zakończonej w roku 290 przed Chrystusem budowy był „kolos” o wysokości 32 metrów. Słowo „kolos” oznaczało dotychczas każdy posąg o podstawie stojącej. Kolos Rodyjski miał konstrukcję z żelaznego rusztowania oblepionego gliną, na którą nałożono powłokę z brązu. Trudno dzisiaj rozstrzygnąć, czy nabijano na nią brązowe płyty, czy też oblano ją płynnym brązem. W starych zapisach mowa jest o ponad 12 tonach metalu, co daje średnią grubość powłoki 1,6 mm. W każdym razie i te dane są niepewne. Kolos stał na swoim miejscu tylko 66 lat. W roku 224 p.n.e. trzęsienie ziemi złamało go na wysokości kolan i zwalony kolos leżał nienaruszony przez 900 lat aż do roku 653, kiedy Arabowie przywłaszczyli sobie brązową powłokę, przewieźli na wielbłądach do Odessy w Mezopotamii i tam przetopili. Źródła mówią o karawanie 900 wielbłądów, co nie zgadza się z poprzednią informacją o ilości użytego brązu, ponieważ wtedy każdy wielbłąd zabrałby tylko 13,3 kg ładunku. Zagadki tej pewnie nigdy nie uda się rozwiązać, podobnie jak nie potrafimy określić dokładnego miejsca ustawienia gigantycznego Heliosa, który na pewno nie wznosił się na szeroko rozstawionych nogach nad wejściem do portu, ja przypuszczali dawniej niektórzy archeolodzy.

Opis siedmiu cudów świata pióra Filona miał być przewodnikiem kształcącym. Ponieważ przewodniki nie mogą być monotonne, autor najprawdopodobniej świadomie wybrał obiekty bardzo różne: liczące sobie za jego czasów blisko 2500 lat tajemnicze piramidy w Gizie, wiszące ogrody, olimpijski posąg, świątynie, ekstrawagancki grobowiec i osobliwego kolosa. Siódmy cud świata doskonale pasuje do tego barwnego obrazu. Mowa tu o latarni morskiej, a dokładniej rzecz biorąc o pierwszej latarni morskiej w dziejach. Latarnia ta była tak potężna, że – jak powiadano – jej światło widać było aż po krańce świata. Nawet przy mniej euforycznym podejściu budowla zachowuje swą wyjątkową pozycję – po dziś dzień nie zbudowano jeszcze latarni morskiej wyższej od tej!

Miasto, którego ozdobą był ten wyrazisty sygnał dla żeglarzy, to ta sama metropolia, którą Demetrios z pomocą Rodyjczyków chciał zdobywać w 305 r. p.n.e. – Aleksandria. W chwili planowanego najazdu latarnia była jeszcze w fazie planów, budowę ukończono w 279 r. p.n.e. Demetrios nie przypadkiem wybrał za obiekt podboju właśnie to egipskie miasto portowe, ponieważ w owym czasie było ono jednym z najważniejszych ośrodków handlowych świata. Miało port żeglugi wewnętrznej, w którym przeładowywano zboża i owoce dostarczane z żyznej doliny Nilu, oraz port morski wyznaczający początek szlaku morskiego do Grecji, Lewantu i zachodniego obszaru Morza Śródziemnego. Oprócz drewna z Libii, wina z Grecji, przypraw i kadzideł z Półwyspu Arabskiego oraz metali z Hiszpanii trafili tu niezliczeni przybysze ze wszystkich możliwych krajów: kupców, uczeni, dyplomaci i studenci.

Ruch statków był tak intensywny, że wbrew zwyczajom tamtego czasu musiały one zawijać do portu także nocą. I to właśnie miała im ułatwić wielka latarnia morska. Decyzję o jej budowie podjął sam założyciel miasta, Aleksander Wielki, który jednak zmarł w 323 roku przed Chrystusem w Babilonie, podczas gdy kamień węgielny pod budowę latarni położono dopiero w 23 lata później.

Fundament miał kształt kwadratu o boku 30 m. na nim budowniczowie postawili wieżę o wysokości 71 m, o kwadratowym przekroju, lekko zwężającą się ku górze, która stanowiła początek dla 34 – metrowej wieży o przekroju ośmiokątnym; na niej ustawiono rotundę, w której palono ogień. Całość wieńczył wsparty na 5 kolumnach stożkowatych dach, na którego szczycie umieszczono posąg Zeusa. Latarnia wyłożona była od zewnątrz białym marmurem. Przez środek budowli biegł szyb, którym wciągano na linach paliwo do latarni – żywicę drzewną i olej. Zwierciadła z polerowanego brązu kierowały wiązkę światła w morze.

Przekazy powiadają, że budowa potężnej latarni kosztowała 800 talentów, co stanowi równowartość 28 800 kg srebra. Wykonanie techniczne musiało być nader solidne, skoro latarnia morska na Faros przetrwała całe tysiąclecie. Dopiero w 796 roku zniszczyło ją trzęsienie ziemi. Wszelkie próby odbudowy spełzły na niczym. W ten sposób i ten cud świata podzielił los innych stając się źródłem budulca. Zachowały się jedynie fundamenty, na których w roku 1477 mamelucki sułtan Kait bej wybudował twierdzę, po dziś dzień noszącą jego imię.

Znacznie słynniejsza jednak stała się sama nazwa Faros, przejęta w wielu językach romańskich na określenie latarni morskiej: pharus w starożytnym Rzymie, faro mówią dziś Włosi i Hiszpanie, farol Portugalczycy, a phare Francuzi.

Źródła
  1. J. Romer, E. Romer, Siedem cudów świata, Warszawa 1997,
  2. P. Lemesurier, Wielka Piramida, Warszawa 1998,
  3. Z. Kubiak, Mitologia Greków i Rzymian, Warszawa 1997,
  4. I.E.S. Edwards, Piramidy Egiptu, Warszawa 1995,
  5. M. Grant, Mity greckie, Warszawa 1982,
  6. F.R. Paturi, Wielkie Zagadki Świata, Warszawa 2000.
Załączniki:
Czy tekst był przydatny? Tak Nie
(0) Brak komentarzy

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 46 minut

Ciekawostki ze świata