profil

Moje poglądy na temat szczęścia, w oparciu o wybrane filozofie

poleca 85% 501 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

W trakcie dorastania, każdy z nas zastanawia się nad sensem swojego istnienia, ciekawość tą, jako dzieci zaspokajamy poprzez doznania fizyczne, duchowe i zmysłowe. Umysł nasz jest czystą, niezapełnioną kartą, na której rejestrują się wszelkie zdobyte doświadczenia i prawdy moralno-etyczne. Będąc malutkim człowieczkiem biegamy po dworze, ciesząc się każdym dniem i chwilą spędzoną na świeżym powietrzu w otoczeniu nieskalanej przyrody, a największym i jedynym szczęściem, są dla nas rodzice. Z upływem lat zapatrywanie na owe pojęcie ulega radykalnej zmianie, poprzez ukształtowanie się, naszego charakteru, a ‘tabula rasa’ zapełnia się coraz to nowymi doświadczeniami i prawdami życiowymi. Na swojej drodze napotkałam wielu różnorodnych ludzi, którzy dążyli do szczęścia na różne sposoby. Jedni z nich uważali , że szczęście można uzyskać poprzez pogłębianie wiedzy i kształcenie się w nie zliczonych ilościach kierunków życiowych. Podejście to według mnie jest bardzo dobre, ale tylko wtedy, kiedy do szczęścia dążymy z umiarem. "Nie wystarczy dużo wiedzieć, żeby być mądrym” absolutnie zgadzam się z myślą Heraklita z Efezu, gdyż wielu ludzi traktuje wiedzę jako narzędzie, za pomocą, którego lekceważą ‘głupszą’ część społeczności ludzkiej. Podejście takie przypomina mi filozofię modernistycznego myśliciela Fredricha Nietzego, który odrzucał wszystko, co słabe i nie doskonałe. Inni zaś ludzie, których spotkałam w swoim życiu kierują się zasadą ‘carpe diem’ z którą osobiście się zgadzam. W swoim środowisku uznawana jestem, jako niepoprawna optymistka, a najbliższym mojej życiowej filozofii jest Epikur. Na co dzień staram się patrzeć, przez różowe okulary, co ułatwia odbieranie niesprawiedliwości panoszącej się po świecie. Powiedziałam, ‘staram’ się, ponieważ nawet taki optymista jak ja może mieć chwile słabości, mając w głowie myśli o charakterze egzystencjalnym. Bywają momenty, kiedy rzucam wszystkim i wykrzykuje na całe gardło słowa Sokratesa ‘scio nihil scire’ a w myśl filozofii Artura Shopenhauera, zastanawiam się, na co czekam? Przecież szczęście nigdy nie nastąpi. Pociesza mnie, że załamania tego typu miewam bardzo rzadko, a jeżeli mają takowe miejsce - szybko ustępują, a ja ponownie mogę założyć ‘różowe okulary’, w których wszystko wygląda lepiej. Mogłabym także powiedzieć, że stosuje się do postulatów Arystotelesa i filozofii Franciszkańskiej. Jestem typowym zwierzątkiem stadnym, nie potrafię poprawnie funkcjonować, poza społeczeństwem i otoczeniem ludzi, którzy kochają mnie za to, jaka jestem. Do uzyskania szczęścia staram się wykorzystać swoje zalety, oczywiście wszystko robiąc z umiarem. Próbuję odnaleźć szczęście, ale szukając po omacku nie potrafię na nie trafić, łapiąc wartości jedynie do szczęścia podobne, w rzeczywistości w żadnym stopniu go nie przypominające, ale cierpliwie czekam i dążę do niego wychwytując drobne przyjemności z kontemplacji natury.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 2 minuty