profil

Mit o powstaniu pisma - Przygody Delora

poleca 85% 108 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Był rok 1000 p.n.e. W słonecznej Galii żył człowiek o imieniu Delor. Był on mężczyzną o ciemnych kędzierzawych włosach i wielkim dumnym nosie. Na świat patrzył oczami koloru błękitu. Delor był człowiekiem postawnym o szerokich ramionach. Uwielbiał łowy. Był dobrodusznym i miłym człowiekiem. Jednakże miał jedna wadę- był okropnie zapominalski. Nie potrafił sobie nawet przypomnieć, gdzie zostawił ostatnio pułapkę na zwierzynę, dopóki na nią nie nadepnął. Często zapominał także szlaków i polan, na których było najwięcej zwierzyny. Toteż z większości polowań wracał z pustymi rękoma. Delor doszedł do wniosku że musi coś z tym zrobić, lecz żaden sposób nie działał. Był raz nawet u uzdrowiciela, ale ten chciał wywiercić mu dziurę w głowie i zbadać ją od środka, na co Delor wyraźnie nie miał ochoty. Potem musiał się ukrywać przez tydzień w lasach dopóki, dopóty uzdrowiciel przestał go ganiać z młotkiem.
Próbował nawet zawiązywać supełki na sznurku, ale ten pomysł także nie poskutkował, bowiem Delor często zapominał, na jakim supełku ostatnio skończył. Jednakże odnalazł wreszcie sposób. Za radą wioskowego mędrca postanowił wyruszyć na Olimp, do kraju o nazwie Grecja, aby tam poznać tajemną sztukę pisma, która według starca miała mu pomóc przestać zapominać.
Podróż przebiegała pomyślnie, aż do momentu, gdy usłyszał krzyk. Pobiegł w kierunku skąd dochodził i ujrzał człowieka na drzewie. Pod drzewem zaś znajdował się dzik, który był największym jakiego widział Delor. Bestia miała ogromne żółte kły, na których znajdowały się odłamki kory drzewnej oraz strzępy szat. Ślepia zwierza patrzyły złowrogo na osobę, która znajdowała się na drzewie.
Delor wyciągnął łuk, założył strzałę na cięciwę wycelował i wystrzelił. Dzik padł martwy. Postać zeskoczyła z drzewa. Okazało się, że to był starzec z mlecznobiałą brodą i tegoż samego koloru włosami.
- Dziękuję ci bardzo przybyszu. Gdyby nie ty, musiałbym nocować na tym drzewie.
- Nie ma za co- odparł Delor.
- Na imie mi Petroneusz. Widzę iż nie jesteś tutejszy. Co cię sprowadza w te strony? A tak w ogóle jak ci na imię?
- Nazywam się Delor. Celem mej podróży jest święta góra Olimp, gdzie chciałbym poznać tajemną wiedze psania.
- Nie psania, lecz pisania- rzekł Petroneusz.
- Aha.
- Chyba przyda ci się przewodnik po okolicy, zresztą też zmierzałem na Olimp. Co ty na to?
- Z chęcią- odparł z uśmiechem Delor.
Podczas podróży Delor dowiedział się, iż Petroneusz w drodze na Olimp został zaatakowany przez dzika. Poza tym starzec nic więcej o sobie nie mówił.
Gdy byli w połowie drogi, Delor wraz z Ptroneuszem postanowili zajść do okolicznej osady, aby kupić tam strzały, bowiem zapas Delorowych się kończył. Nasz bohater ze ździwieniem patrzył, jak każdy pada na twarz przed Petroneuszem. Dopiero, gdy przechodzili obok miejscowej świątyni Delor doznał olśnienia. Posąg przy wejściu do miejsca bogów przedstawiał Petroneusza i wtedy bohater ujrzał towarzysza podróży w pełnym majestacie. Padł przed nim na kolana.
- Wstań- rzekł Petroneusz- nudzi mnie już to płaszczenie. Znam twoje marzenie i spełnię je, nauczę ciebie pisać wyrazy a nawet całe zdania. Bowiem ja jestem bogiem pisma.
Nauka trwała cały rok. W końcu Delor wyszedł dumny ze świątyni, iż potrafił już pisać. Jednakże Petroneusz postwił jeden warunek, Delor miał nauczyc ludzi ze swojej wioski pisma, aby oni nauczyli kolejne osoby itd. ; itd. Bohater nauczył pisac swoich sąsiadów i tak powstała pierwsza szkoła i pismo.
Natomiast Delor Wzbogacił się na łowach oraz zdobył duzo trofeów.

Koniec

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty