profil

Rzeczpospolita Polska państwem demokratycznym

poleca 85% 1438 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Demokracja jest to termin pochodzący z języka greckiego, a oznacza
on w bezpośrednim przekładzie „władzę ludu”. W myśl artykułu
2 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z roku 1997 Polska
jest „demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej”. Zapis ten, jak również szereg innych pochodzących z ustawy zasadniczej, dość jasno określa strukturę
oraz zasady działania państwa polskiego. W myśl Konstytucji również,
jako obywatel Rzeczypospolitej Polskiej, mam zagwarantowane prawa
m.in. do nietykalności i wolności osobistej, brania czynnego i biernego udziału w życiu politycznym kraju, czy wreszcie, do poszanowania moich praw. Czego jednak naprawdę mogę oczekiwać od mojej demokratycznej Ojczyzny?

W moim wyobrażeniu, demokratyczny ustrój Polski stanowi fundament pewnych zasad, takich jak wolność słowa, powszechna, nieodpłatna edukacja, tolerancja między rasami, grupami religijnymi i etnicznymi
czy ochrona prawna dla każdego obywatela niezależnie od statusu materialnego czy jakichkolwiek innych czynników. Fundament ten jednak, mimo mocy prawnej, w życiu, często „nie zdaje egzaminu”. W toku przemian społeczno-politycznych, na początku lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku, normy obyczajowe Polaków zaczęły obnażać swoje słabości
i ułomności. Dziś, Polacy są zdecydowanie bardziej poinformowani,
a więc i bardziej tolerancyjni niż wówczas. Wynika to bezpośrednio
z większego wkładu niezależnych mediów w egzystencję każdego Polaka.
To ogromny postęp na początek. Można powiedzieć, że to właśnie jest efekt demokratycznej formy rządów w Polsce. Czy jednak stan obecny można całkowicie, bezkrytycznie zaakceptować?

Pomimo nieustannej ewolucji mentalności społeczeństwa, Polacy wciąż stanowią bardzo słabo poinformowany naród w Europie. Jedną
z pryncypialnych zasad demokracji jest sprawowanie rządów przez społeczeństwo, a w naszym, współczesnym wymiarze, przez jego reprezentację. Oczywistym jest dobrowolnie przyjmowany, bądź nieprzyjmowany, obowiązek głosowania w wyborach powszechnych. Czemu jednak, wg Państwowej Komisji Wyborczej frekwencja w ostatnich wyborach do samorządów wynosiła w pierwszej turze 44,24%, w drugiej turze natomiast, 35,02% uprawionych? Odpowiedzią jest małe zaufanie
dla polityków oraz brak wiary w możliwość zmian, a przecież,
to w rękach każdego, pełnoprawnego obywatela spoczywa władza w Polsce
i odpowiedzialność za nią. Dlatego właśnie niedoinformowanie wśród Polaków jest najbardziej, moim zdaniem, niepokojącym zjawiskiem.
To również, może być główną przyczyną braku właściwego odzewu
na rządowe i pozarządowe programy pomocowe proponowane w obliczu trudnej sytuacji gospodarczej kraju.

Możliwości ustawowej opieki państwa nad obywatelem stają się często niemalże pustymi zapisami. To kolejny problem, którego demokracja polska, mimo najlepszych intencji ustawodawców i wykonawców oraz pewnych działań, nie jest w stanie rozwiązać. Dla przykładu, należy
tu wymienić niskie stypendia dla uczniów bardzo zdolnych, bądź tych
z rodzin niezamożnych. Przyczyną wysokości stypendiów jest prozaiczny brak pieniędzy będący w pewnym stopniu uzależniony od niewielkiej zaradności społecznej. Jednak, jeśli spojrzymy na liczby w projekcie wydatków budżetu na rok 2003 to wydaje mi się za stosowne spore zaniepokojenie. Wkład
na oświatę i wychowanie został zmniejszony o prawie pięćset milionów złotych, a jego obecna wartość stanowi niecałe 0,75% wszystkich wydatków budżetu! Jeżeli weźmiemy również pod uwagę zasadę nieodpłatnej edukacji, to taki stan rzeczy wydaje się być swoistym zagrożeniem dla młodzieży, która
za kilka lat będzie współtworzyć pełnoprawne społeczeństwo obywatelskie.

W zdemokratyzowanym mechanizmie państwa polskiego moje oczekiwania zderzyły się z rzeczywistością także w sprawie wolności słowa. Tym razem jednak pragnę odwołać się do zapisu w artykule 51 4 Konstytucji RP: „Każdy ma prawo do żądania sprostowania oraz usunięcia informacji nieprawdziwych, niepełnych lub zebranych w sposób sprzeczny
z ustawą.” Związany jest on bezpośrednio z działalnością środków masowego przekazu. Niejednokrotnie prywatne media, tu najczęściej kościelne, prezentując swój stosunek do różnych wydarzeń oraz ludzi ze świata polityki
i kultury, naruszały ich godność osobistą. Umiejętnie pisane artykuły sugestywnie oddziaływają na społeczeństwo. Skrajnym przykładem
jest „Nasz Dziennik” osławiony podczas rozmaitych nowinek związanych
z księdzem Rydzykiem. Gazeta ta była wielokrotnie krytykowana
za manipulacje informacją, bądź wręcz agresywne artykuły w stosunku
do polityków. Moim zdaniem zasada wolności słowa jest naprawdę potrzeba, ponieważ podnosi świadomość społeczną. Niejednokrotnie w prasie przekracza się granice „dobrego smaku” ingerując w wolność osobistą
i wolność przekonań. Zasłanianie się wolnością słowa przez reporterów
i dziennikarzy bardzo często powoduje bezkarność wybryków przedstawicieli tej profesji. Z każdego dobrodziejstwa systemu demokratycznego powinno się umieć korzystać, ograniczenia w tej dziedzinie powinny stanowić bardzo skrupulatny filtr przeciw treściom naruszającym prawo.

Samorządność w szkole, zdecydowanie, jest jednym z efektów demokratyzacji życia w Polsce. Bardzo często mówi się o wielkich uprawnieniach rad samorządów uczniowskich działających na terenach szkół. Moim zdaniem warto przyjrzeć się szerzej problematyce funkcjonowania samorządów. Artykuł 32 2 Konstytucji głosi, iż „nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym
lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny.” Jednakże, ile razy każdy uczeń szkół ponadpodstawowych spotkał się z nieskutecznym reprezentowaniem jego interesów przed pracownikami i władzami szkoły? Wydawałoby się oczywiście, że należy tu pominąć przypadek, gdy rada samorządu uczniowskiego złożona jest z uczniów, w myśl powszechnych norm społecznych i kryteriów ocen z zachowania, nie wystarczająco odpowiedzialnych do pełnienia swoich funkcji. Jednak, jeżeli zapis uniemożliwiający działanie takim uczniom nie znajduje się w statucie szkoły to dyrekcja i grono pedagogiczne mają obowiązek zaakceptować wybór samorządu uczniowskiego. Z mojego doświadczenia wynika, że ambicje władz szkoły w tym zakresie stawiane są na pierwszym miejscu, przed wolą uczniów i staraniami godnego reprezentowania ich interesów przez osoby wybrane w wyniku demokratycznych wyborów do rady samorządu. Ingerencja taka jest zdecydowanie niesprawiedliwa i wbrew prawu. Mimo to, wśród społeczności uczniowskiej wciąż brakuje odwagi by zwrócić uwagę
na taki problem odpowiednim organom. A przecież takie istnieją
i są w zasięgu każdego ucznia, np. instytucja Rzecznika Praw Ucznia
czy Rzecznika Praw Dziecka.
Innym bardzo rażącym problemem wciąż jest brak tolerancji społeczeństwa dla mniejszości narodowych, etnicznych czy religijnych.
Na mocy artykułu 35 Konstytucji „Rzeczpospolita Polska zapewnia obywatelom polskim należącym do mniejszości narodowych i etnicznych wolność zachowania i rozwoju własnego języka, zachowania obyczajów
i tradycji oraz rozwoju własnej kultury. Mniejszości narodowe i etniczne mają prawo do tworzenia własnych instytucji edukacyjnych, kulturalnych
i instytucji służących ochronie tożsamości religijnej oraz do uczestnictwa
w rozstrzyganiu spraw dotyczących ich tożsamości kulturowej.” Niejednokrotnie agresywne postawy społeczne, jakie prezentują, np. skinhedzi, podkreśla powagę sytuacji. Pomimo poprawnej wiedzy Polaków
na temat zasad istnienia uchodźstwa (wg OBOP w 1999 było to 71% pytanych), bardzo często przedstawiciele mniejszości są traktowani
z niechęcią. Przecież wielu z nich posiada status uchodźcy,
a z czasem, obywatela RP. Sprawa dyskryminacji z reguły nie dotyczy Niemców, Francuzów, Anglików czy Włochów, czyli przybyszów
z krajów lepiej rozwiniętych. Stanowczo jednak, tu znów przywołuję przykład „Naszego Dziennika”, mniejszości: żydowska, arabska czy cygańska napotykają brak tolerancji dla swoich problemów i kultury. Pojawiającym się regularnie w społeczeństwie polskim obrazem jest antysemityzm
oraz nieuzasadniona ksenofobia. Niejednokrotnie każdy z nas mógł być świadkiem zamieszania, jakie na ulicy robi wśród przechodniów osoba rasy czarnej. Czy jednak kolor jej skóry ma cokolwiek wspólnego z tym,
co ta osoba reprezentuje sobą? To może być prawnik, lekarz, artysta, albo przykładny inżynier, laureat nagród za swoją działalność społeczną,
bądź na rzecz rozwoju jakiejś dziedziny życia. Nikt z nas nie jest fizjologicznie przygotowany do noszenia curriculum vitae na czole, dlatego właśnie, wśród Polaków tak ważną rolę dla tolerancji odgrywają media, które mogą łamać stereotypy, a także je umacniać. W końcu, czy nie śmieszy nas sytuacja,
z wymianą korków w serialu „Alternatywy 4”, gdzie ciemność spowodowana brakiem prądu porównywana jest przez jednego z bohaterów filmu do koloru dolnej części ciała Murzyna? Skoro członek jakiejś mniejszości narodowej posiada obywatelstwo polskie, czemu mamy odmawiać mu pełni jego obywatelskich praw?
Problemów, które powstały wśród Polaków wraz z postępującą globalizacją, a przede wszystkim zmianami systemowymi po roku 1989,
jest wiele. W swojej pracy zdecydowałem odnieść się do tych najbardziej bulwersujących, bądź szokujących mnie osobiście. Mam nadzieję, że w toku ewolucji społeczeństwa obywatelskiego, powyższe zjawiska będą stopniowo naprawiane, tak by moje oczekiwania wobec Ojczyzny, przecież wcale
nie wygórowane, nie musiały w konfrontacji z rzeczywistością pozostawać zwykłymi marzeniami.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 8 minut