profil

Prawa naukowe w teorii polityki

poleca 85% 208 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze
Orzeczenie


W procesie tworzenia zdań w nauce o polityce wyodrębniamy kilka ich kategorii.
1. Przedmiotem orzekania są pojedyncze fakty (np. gdy mówimy, że 25 września 2005r. odbyły się w Polsce wybory parlamentarne to identyfikujemy właśnie pojedynczy fakt).
2. Mamy także do czynienia ze zdaniami, które traktują o zbiorach faktów naukowych mających najczęściej charakter policzalny i ograniczony – takie zdania albo sądy nazywamy gatunkowymi albo rodzajowymi (np. gdy mówimy, że prawie wszystkie przedwyborcze sondaże opinii publicznej wskazywały na zwycięstwo Donalda Tuska w II turze wyborów prezydenckich w 2005r. to mamy do czynienia z tego typu zdaniem).
3. Mamy ponadto do czynienia ze zdaniami ogólnymi, odnoszącymi się do nie zawsze policzalnego zbioru faktów, których cechą wspólną pozostaje odzwierciedlanie tej samej zależności – wszystkie fakty w zbiorze posiadają przynajmniej jedną łączącą je właściwość (np. gdy mówimy, że wszystkie państwa to instytucjonalne postacie terytorialnej organizacji społeczeństw, to mamy do czynienia z taką postacią zdania ogólnego – ona nie przesądza z góry tego ilu elementowy jest zbór owych faktów, wiadomo, że np. na przestrzeni dziejów liczba państw na świecie, które powstawały i ciągle jeszcze kształtują się zwiększa się, w tej chwili osiągnęła już 200, a na jeszcze w połowie ubiegłego stulecia wynosiła niecałe 150.

Te sądy obrazują różny stopień złożoności zjawisk, których treść pragniemy przedstawić.
Po drugie mają różną postać jeśli chodzi o poziom syntezy, stopień syntezy obejmowanych przez nie fragmentów rzeczywistości.

Niewątpliwie najbardziej pewnymi pozostają sądy jednostkowe.
Orzekają one na ogół o łatwo identyfikowalnych, a więc dających się potwierdzić bądź też zaprzeczyć, faktach mających postać jednostkową.
Te fakty, po pierwsze łatwo zidentyfikować - gdy mówimy o wyborach parlamentarnych z września 2005r., wiadomo co mamy na myśli z punkty widzenia np. prawnego, określającego same wybory, moment ich przeprowadzenia oraz sposób uznania przeprowadzenia wyborów za prawidłowy, zaś ich wyniki za wiążące.
Jedynym co nastręcza w tego typu zdaniach pewnych kłopotów, pozostaje czasami ich odniesienie czasowo – przestrzenne. Otóż milcząco zakładamy pewne założenia, których uchylenie powoduje iż zdanie traci swoją pierwotną moc zdania prawdziwego. I w kategoriach prawdy i fałszu za prawdziwym uznane być nie może. Do nich np. należy odwołanie się do określonych ram chronologicznych – jeżeli zatem mówimy, że ostatnie wybory parlamentarne w Polsce odbyły się 25 września 2005r. to mamy tutaj na myśli pewien specyficzny kalendarz - w XIV w. wprowadzony w Europie, określany mianem kalendarza gregoriańskiego, który uznaje datę urodzin Chrystusa za rok zerowy, początek okresu tzw. naszej ery. Nie jest to jedyny kalendarz jakim posługują się różne kręgi cywilizacyjne. Zatem np. dla przedstawiciela posługującego się kalendarzem judaistycznym ta data przypadałaby na zupełnie inny dzień, miesiąc, rok. Dopiero po uznaniu tych ram topograficznych, czyli czasowych i przestrzennych, kiedy pojęcie Polski jest także dającym się względnie jednoznacznie zidentyfikować terminem ,występującym w literaturze przedmiotu, można orzec, iż zdanie to mówi o pewnym prawdziwym fakcie, który zaszedł w nieodległych dziejach naszego kraju.

Wzrasta stopień złożoności w weryfikacji zdań naukowych, orzekaniu ich prawdziwości, a przede wszystkim w konstruowaniu tych zdań, gdy przechodzimy od faktów jednostkowych do ich zbiorów.
1. Po pierwsze dlatego, że pojawiają się niejednokrotnie mniej lub bardziej uzasadnione wątpliwości co do zakresu występowania pewnej cechy łączącej owe fakty, pozwalającej jednocześnie zaliczyć je do wspólnego zbioru.
Weźmy pod uwagę choćby nawet taki termin jakim jest demokracja. Gdzie kończy się zakres tego terminu, który nie pozwala już państw określić mianem demokratycznych. Które kraje zatem i w jakim zakresie mogą być określane mianem demokratycznych? Proceduralnych, normatywnych teorii koncepcji kryteriów demokracji we współczesnej literaturze przedmiotu jest bardzo wiele. Kryteria te pozwalają, jedynie z pewnym przybliżeniem, na wskazanie na obecność urządzeń instytucji demokratycznych. Dla części np. organizacji broniących praw człowieka występowanie w amerykańskim systemie prawa kary śmierci jest nie do pogodzenia z modelem społeczeństwa demokratycznego, chroniącego życie ludzkie. Czy zatem takie kryterium powinno wykluczać jakieś państwo z grona państw demokratycznych czy też nie. A jeżeli istnieje możliwość świadomego pozbawiania człowieka jego życia to czy w takim stanie rzeczy Turcja, która jest solą w oku wielu państw europejskich, której proces akcesyjny do Wspólnot Europejskich ciągle jeszcze przybiera postać meandryczną, w której także skazuje się na śmierć jednostki i zbiorowości społeczne, jest już krajem demokratycznym? Formalnie rzecz biorąc jest tam parlament, jest rząd, ale wiadomo również, że w Turcji ogromną rolę odgrywa armia, która jak na razie tak jak w Algierii, skutecznie blokuje dostęp do władzy ugrupowaniom o charakterze fundamentalistycznym, cieszącym się niemałą popularnością, przede wszystkim wśród tradycyjnie zorientowanego elektoratu tureckiego, zamieszkującego wsie i małe miejscowości, małe miasta.
W pierwszym przypadku nic nie stoi na przeszkodzie, aby kraj określić mianem demokratycznego. Sami Amerykanie niejednokrotnie mają o sobie mniemanie jako o najbardziej demokratycznym spośród krajów świata, uznając swój model demokracji jak bez mała kolebkę systemów demokratycznych. W tym sensie konkurując z Brytyjczykami, których z kolei na kontynencie uznaje się za tych, którzy stworzyli pierwsi historyczny model czy wzorzec państwa demokratycznego.
W drugim natomiast pojawiają się wątpliwości, nie zawsze uzasadnione merytorycznie. Bardzo często względy natury politycznej decydują o tym, że jakiś kraj traktowany jest demokratycznym, inny nie. Jeżeli z punktu widzenia interesów jakiegoś mocarstwa, nawet wymienionych Stanów Zjednoczonych, wygodniej jest dla utrzymywania kontaktów z nim, wobec opinii publicznej przedstawiać takie państwa jako demokratyczne, no bo jaki kraj demokratyczny może z reżimami niedemokratycznymi utrzymywać stałe i zażyłe stosunki. To w takim stanie rzeczy ten kraj traktowany jest jako demokratyczny. Natomiast jeżeli ma on odrębne interesy, staje się reprezentantem koncepcji politycznej sprzecznej z interesami narodowymi USA bardzo często mimo tego, że poziom urządzeń demokratycznych w nim występujących jest większy czy też wyższy mamy do czynienia z określaniem go w kategoriach politycznych jako niedemokratyczny.
2. Względy natury terminologicznej to jedna kwestia, drugą natomiast pozostaje stopień natężenia występowania określonej cechy.
Cechy, które charakteryzują polityczną sferę życia społecznego nie maja charakteru cech występujących w pewnym przedziale, w sposób jednoznaczny i dający się precyzyjnie zidentyfikować.
Mówiąc innymi słowy, raczej można mówić o pewnym kontinuum natężenia cechy polityczności i związanej z nią właściwości w określonych kręgach zjawisk społecznych.
Mamy zatem do czynienia z tymi zagadnieniami i kwestiami, które bezdyskusyjnie należą do kwestii politycznych, takich jak np. władza polityczna i panowanie, ale mamy do czynienia także z takimi zagadnieniami, których stopień natężenia owego czynnika polityczności jest znacznie słabszy. Co nie oznacza, że można je zaliczyć do dziedzin pozapolitycznych czy zjawisk pozapolitycznych. Ale z drugiej strony wyraźnie owe pozapolityczne wymiary przeważają nad czynnikiem polityczności.
Do nich np. należy autorytet. Jako termin, który obejmuje różne dziedziny życia społecznego, w tym również zdolność do kreowania swoim postępowaniem - przez osoby uznane, choć nie mające realnej władzy, za ważące na scenie politycznej – określonego stanu rzeczy. Np. byli prezydenci USA wykorzystywani jako negocjatorzy w kontaktach administracji waszyngtońskiej z elitami politycznymi innych państw, niejednokrotnie pełnia taką rolę, choć nie mają oni żadnych formalnych plenipotencji, występują tutaj jako osoby prywatne. Ich nazwisko, doświadczenie polityczne daje gwarancję, że ustalenia poczynione wspólnie z jedną ze stron, przedstawione drugiej, mogą stanowić punkt wyjścia dla późniejszych np. dwustronnych negocjacji podjętych przez dwie strony. Mamy do czynienia z osobistą pozycją owych polityków, których samo nazwisko oraz miejsce na scenie politycznej nadaje im określone znaczenie.
Różnorodność natężenia wymiaru polityczności cech powoduje, że zaliczając jakiś krąg zjawisk do tego samego zbioru możemy mieć problemy z tym, aby odpowiedź na pytanie gdzie jest granica, poza którą już nie powinniśmy się posuwać. Jakie systemy społeczne można określić mianem systemów politycznych, które natomiast mają już charakter pozapolityczny. Jakie elementy należące do systemów politycznych mają charakter elementów wewnętrznych czyli politycznych, czym one różnią się od tych, które należą do otoczenia systemu, a więc do tych zjawisk społecznych, których podstawowym wymiarem pozostaje pozapolityczność.

Te wątpliwości powodują, że formułowane, np. w postaci konkluzji z serii badań empirycznych czy też w postaci konkluzji z badań porównawczych, wnioski czasami mają dylematyczny charakter – nie do końca jest określona nie tylko ich dziedzina przedmiotowa, ale zakres, sposób - jednoznaczność i precyzja - orzekania.

Jeszcze w większym stopniu skala złożoności zjawiska pojawia się, gdy przechodzimy od zdań mających postać gatunkowych czy rodzajowych do zdań ogólnych, czyli takich, których budowa pozostaje ambicją każdej dyscypliny naukowej.
W istocie dana gałąź wiedzy zyskuje status dyscypliny naukowej wtedy, kiedy przybiera poziom nomologiczny, czyli zdolna jest do orzekania w kategoriach ogólnych o zależnościach odnoszących się do jej dziedziny przedmiotowej. Zdolna jest do budowy generalizacji i praw naukowych – dwóch podstawowych rodzajów zdań ogólnych. Bowiem bez tych wyjaśnień, bez ogólnych form przechodzenia od przyczyny do skutku wyjaśniania, nie sposób wyobrazić sobie tworzenie kolejnego konstruktu badawczego, którym pozostaje teoria naukowa.
Teoria wsparta na faktach po pierwsze ma niską moc wyjaśniającą, po drugie jest na ogół produktem o bardzo wąskim zakresie przedmiotowym.
Każda teoria naukowa jest wsparta w większym lub mniejszym stopniu, choć niekoniecznie wyłącznie, na prawach naukowych, na owych zdaniach ogólnych.

Zatem próba odpowiedzi na pytanie czym one są, jak wyglądają, z czego się składają, jak wyglądają warunki ich poprawności, jakie są ich rodzaje, to przesłanka niezbędna, aby móc myśleć o przejściu od pojedynczych wyjaśnień do ich zbiorów, którymi pozostają teorie naukowe.

W nauce wyodrębnia się, pominąwszy już inne aspekty zagadnienia, dwa podstawowe rodzaje zdań ogólnych. Są to generalizacje oraz prawa naukowe.
Co je różni?
1. Sposób formułowania tych zdań.
O ile prawa naukowe budowanymi mogą być zarówno w postaci formuły dedukcyjnej jak i w drodze indukcyjnej, o tyle generalizacje są budowane tylko w drodze indukcyjnej.
Indukcja to w największym skrócie sposób postępowania badawczego biegnącego od szczegółu do ogółu. Polega ona na budowaniu zdań ogólnych jak najwierniej odzwierciedlających obszar rozważań znajdujących się w kręgu zainteresowania badacza i służących jako podstawa wnioskowania. Jeżeli zatem mamy do czynienia ze zbiorem faktów, które wcześniej zdołaliśmy odpowiednio precyzyjnie opisać, scharakteryzować, budujemy nad tymi faktami pewną formułę zdaniową, która odnosi się tylko do tego zbioru faktów, wcześniej wystarczająco dobrze poznanego, to mamy do czynienia właśnie z generalizacją. Jeżeli nawet mamy do czynienia obok tych faktów z innymi, które z dużym prawdopodobieństwem możemy łączyć ze zbiorem wcześniej przez nas opisanym, ale nie mamy pewności, że tak jest w istocie, to nie rozciągamy owego zdania orzekającego o owym zbiorze faktów na ten nowy ich podzbiór, dopóty dopóki wcześniej go nie zbadamy. Dopiero, gdy te fakty w jednakowym stopniu zostaną przez nas zanalizowane, oswojone i opisane możemy próbować rozciągać zakres orzekania na ten zbiór.
Jest to taki sposób postępowania, który ma gwarantować jak największą nie tylko precyzję budowanych zdań, ale i również niezawodność orzekania o występowaniu związku przyczynowo – skutkowego pomiędzy zjawiskiem A, które jest przyczyną i zachodzącym pod jego wpływem zjawiskiem B, które pozostaje jego skutkiem.
Mówiąc obrazowo - jeszcze raz - metoda indukcyjna to proces budowania wiedzy na zasadzie piramidy, albo jest to wznoszenie budynku metodą klasyczną; rozpoczynamy od fundamentów, im są one mocniejsze tym wyższą budowlę możemy wznieść, a później posuwamy się systematycznie warstwa po warstwie, płyta po płycie, w zależności od tego jaką techniką wznosimy, aż do najwyższych partii budynku, czyli do jego dachu. I w ten sposób kończymy konstrukcję, nie ma możliwości zbudowania w tym typie budownictwa drugiego piętra zanim nie położymy wszystkie rzędy cegieł pod pierwszą jego czy drugą kondygnację, którą jest pierwsze piętro.

W odróżnieniu od tego sposobu analizy zjawisk jest dedukcja, która jest metodą daleko bardziej zawodną niż indukcja, ale także pod względem poznawczym daleko bardziej interesującą, płodną w sensie inspirującą do odmiennego typu spojrzenia, jest określana najczęściej jako sposób przejścia od ogółu do szczegółu. Bardzo często określa się ją również metodą hipotetyczno – dedukcyjną.
To metoda, która najczęściej swój początek znajduje w odmiennym sposobie spojrzenia na dotychczasowy świat zjawisk przedmiotowych.
Przez parę setek lat, od czasu gdy Ptolemeusz sformułował swój system geocentryczny, poszczególni astronomowie zwracali uwagę na rozbieżności pomiędzy poczynionymi przez nich wyliczeniami dotyczącymi ruchu planet a zasadami konstrukcji systemu ptolemeuszowskiego. Zwracali uwagę, że przynajmniej jest to system niedokładny, ale nikt wcześniej, przed Mikołajem Kopernikiem nie odważył się, czy też nie wpadł na pomysł, aby spojrzeć na rzeczywistość odwrotnie, z innej strony. Krótko mówiąc zanegować jej podstawy i uznać, że to nie wokół Ziemi, lecz wokół Słońca obracają się planety. Jest to zastosowanie zasadniczo odmiennej perspektywy.

W naukach społecznych takim ogromnym krokiem naprzód stała się systemowa koncepcja społeczeństwa.
O ile we wcześniejszych teoriach spoglądano na społeczeństwo przez pryzmat jednostek, jako określoną strukturę złożoną, a więc od jednostki do społeczeństwa, od dołu do góry, o tyle przedstawiciele perspektywy systemowej zaproponowali zupełnie odmienny sposób spojrzenia. Z punktu widzenia całości spoglądamy na elementy. Bowiem czym innym jest element jako składnik całości, a czym innym jest całość jako zbiór elementów. Jest to zupełnie odmienna perspektywa.
Ten sposób budowy teorii pozwala na nowy, niekonwencjonalny – nie wpisujący się w dotychczasowy nurt rozważań i sposobów spoglądania na świat zjawisk politycznych, czy szerzej mówiąc społecznych - sposób ich prezentacji.
Efektem właśnie podejścia dedukcyjnego pozostaje przekonanie o dualistycznej, korpuskularno – falowej naturze materii, historia ogólna i szczególna względności Einsteina, jeszcze wiele innych odkryć, również najistotniejsze ustalenia ze świata chemii, nauk medycznych, biologicznych, teoria ewolucji gatunków Karola Darwina – wystarczy przypomnieć jak dalece Darwin odbiegł od systematyzacji Lineusza, jeżeli chodzi o prawa przyrodnicze i proces zmian zachodzących w niej.
Kun, jeden z metodologów XX-wiecznej nauki, na określenie takiego sposobu spojrzenia użył terminu paradygmatu, uznając, że spojrzenie paradygmatyczne to takie, które reprezentuje zasadniczo odmienny punkt wyjścia i zespół założeń w stosunku do tych, które były później przyjęte. W tym sensie można mówić na przykład o paradygmacie kopernikańskim, paradygmacie darwinowskim czy też paradygmacie Einsteina jako zasadniczo nowymi stanowiskami badawczymi wspartymi na odmiennych od dotychczasowych koncepcji przyjmowanych.
Teoria dedukcyjna przypomina szkieletową konstrukcję budowy różnego typu budowli. Najpierw wznosimy metalowy szkielet budynku, a później te wolne przestrzenie między podstawowymi zrębami konstrukcji wypełniamy fragmentami murów, ścian poszczególnych kondygnacji. Możemy sobie w ślad zatem pozwolić na budowanie zarówno od dołu jak i też od góry. To już ma dużo mniejsze znaczenie. Oczywiście, byle tylko ta ostateczna konstrukcja przypominała konstrukcję racjonalną, a nie była efektem błędnych obliczeń, w wyniku czego jedne kondygnacje będą wznosiły się na wysokość 5 m, a inne drugie będą miały wysokość 1,5 m.
Ale temu służy przede wszystkim proces weryfikacji.
Punktem wyjścia metody dedukcyjnej również pozostają fakty, tyle tylko, że owe fakty nie stanowią czegoś czego bardzo wiernie trzyma się badacz, lecz są punktem wyjścia dla „wariacji na temat”. Są punktem wyjścia dla wysunięcia pewnego wyobrażenia ogólnego, które z czasem musi przybrać postać hipotezy badawczej, czyli warunkowo sformułowanego zdania traktującego o pewnych zależnościach, które występują lub zdają się przynajmniej występować w analizowanym zbiorze faktów.
Zdanie to nie musi być prawdziwe, ale musi być zdaniem, które możemy ocenić pod względem jego prawdziwości.
Bardzo istotną rolę w procesie budowy zdań w drodze dedukcyjnej spełnia proces ich oceny i sprawdzania, który przybiera najczęściej dwojaką postać:
- gdy naszym zamierzeniem jest udowodnienie prawdziwości zdania mówimy o weryfikacji,
- gdy pragniemy udowodnić, że zdanie jest fałszywe, bo czasami pojawia się i taka sytuacja, wówczas mówimy o falsyfikacji.
I dopiero właściwie zweryfikowane lub poprawnie sfalsyfikowane zdanie jest przyjmowane albo też odrzucane, jako stwierdzenie naukowe.
Był to pierwszy czynnik różnicujący generalizacje i prawa naukowe.

2. Drugi czynnik odnosi się do ich przedmiotu.
W obu przypadkach – zarówno w przypadku generalizacji jak i praw naukowych mamy do czynienia ze zdaniami ogólnymi.
Ale o ile generalizacje są zdaniami ogólnymi, o tyle prawa naukowe to zdania ściśle ogólne.
Cóż to oznacza w przekładzie na język zawartości tych twierdzeń?
Generalizacje pozostają takimi twierdzeniami, które w swojej zawartości zawierają najczęściej odniesienia przestrzenne i czasowe.
Są zatem osadzone w pewnych ramach obowiązywania.
A zatem, gdy mówimy np., że trójpolówka była elementem średniowiecznej, europejskiej gospodarki rolnej, to mamy do czynienia właśnie z generalizacją. Co prawda próżno by tutaj szukać jasnych ram chronologicznych, że obowiązywał ten system organizacji pracy na Ziemi od tego do tego roku. Mówimy wszakże o średniowieczu, czyli o epoce, która symbolicznie rozpoczyna się upadkiem Rzymu w 476r.n.e., kończy natomiast – tu już niestety precyzja dat jest daleko mniejsza – mniej więcej w XVI – XVII w. wraz z nowoczesnymi rewolucjami przemysłowymi, które zaszły na kontynencie europejskim.
I dodatkowo jeszcze mówimy o ograniczeniach przestrzennych tego systemu organizacji zwracając uwagę, że występowała trójpolowa organizacja gospodarki rolnej wyłącznie na kontynencie europejskim.
Przykładem innego dwuelementowego zbioru mającego postać generalizacji, czy zdania odnoszącego się dokładnie do zbioru dwóch faktów społecznych może być zdanie następujące: wszystkie dotychczasowe wojny światowe wybuchły na kontynencie europejskim w XX w. Albo też zdanie, iż wszystkie polskie XIX - wieczne powstania narodowe zakończyły się klęską.
Generalizacje najczęściej budujemy wówczas, kiedy nie mamy jeszcze wystarczającej wiedzy, ani podstaw, aby sformułować zdania ściśle ogólne, natomiast mamy - jak w przypadku trzech wymienionych przykładów - wystarczającą wiedzę, aby móc je zaliczyć do pewnego zbioru i formułować zdania wyodrębniające cechy np. fakt niepowodzeń, klęski wszystkich polskich powstań narodowych XIX – wiecznych, czy też występowanie zjawiska wojen, które zwykło się określać mianem światowych, niezależnie od tego, czy w istocie były to jedyne wojny światowe, czy być może wcześniej już można mówić o tego typu konfliktach, tak akurat określamy tylko te dwa konflikty zbrojne, które wybuchły w XX stuleciu.

Generalizacje, bardzo często, są zatem etapem, który prowadzi od sądów gatunkowych do zdań ściśle ogólnych.
Są pewnym przystankiem, etapem pośrednim, bardzo często są formułowane w oparciu o serię badań empirycznych.

W nauce wyodrębnia się parę różnych rodzajów, czy odmian generalizacji.
1. Należą do nich, zatem, generalizacje sprawozdawcze, które najczęściej stanowią zdania relacjonujące w syntetycznej formie np. wyniki serii prowadzonych badań empirycznych, choćby nawet badań ankietowych, czy eksperymentów laboratoryjnych.
2. Po wtóre – są to, uwzględniając specyfikę obszaru zainteresowań, generalizacje historyczne, które mają odniesienia do zjawisk przeszłych. Nie jest to termin najszczęśliwszy, gdyż nauka w istocie zawsze opisuje i wyjaśnia historię. Nie wyjaśnia się przyszłych stanów rzeczy, prognozowanie jako odrębna funkcja wyjaśnień i ich zbiorów posiada swoją własną daleko mniej pewna specyfikę. To po pierwsze. Po drugie - bez satysfakcjonującego modelu wyjaśniania nie sposób prognozować zjawisk. Nie wiemy o czym chcemy mówić i co chcemy przewidywać, toteż właściwie i trafnie tego nie przewidzimy. Po trzecie wreszcie – w sposób niezawodny można orzekać nie o tym co będzie miało miejsce, bowiem to jedynie hipotetycznie może się pojawić, lecz o tym co na pewno miało miejsce. A na pewno zaistniały tylko te zjawiska, które się już zmaterializowały. Nawet jeżeli od momentu naszego oglądu rzeczywistości do momentu zaistnienia zjawiska upłynęły ułamkowe części sekundy. Teraźniejszość to w istocie - ta ułamkowa, dająca się z pewną dokładnością mierzyć do niewielkich części upływu czasu – chwila, oddzielająca przyszłość, czyli to co przed nami, od przeszłości, czyli tego co za nami. W tym sensie historyczną jest nie tylko historia, ale i psychologia, socjologia, nauka o polityce, prawo i inne dyscypliny. Każda dyscyplina empiryczna traktuje o tych zjawiskach, które już ukazały się naszym oczom. W tym sensie również wyjaśnianie w nauce o polityce ma charakter historyczny i tylko o takich, czyli przeszłych zdarzeniach możemy mówić.
Generalizacja historyczna, w tym sensie, dotyczy węższego znaczenia pojęcia historii, tego który sami historycy – jako reprezentanci tej dyscypliny - aczkolwiek nieprecyzyjnie, eksponują. Bowiem również środowisko historyczne nie jest zgodne co do tego jaki moment graniczny należy sobie wyznaczyć dla obszaru rozważań właściwego tej dyscyplinie. Spotkać się można z pracami, których cezura czasowa sięga roku 1990, bo wtedy tak dalece istotnym zmianom uległ kontynent europejski, w ślad za tym pozaeuropejski układ sił gospodarczych, politycznych, militarnych, że ta cezura czasowa wydaje się bezpiecznie odcinać, to co już jest przeszłe i dostępne - choć nie zawsze do końca – naszym możliwościom, zmysłom i zdolnościom analitycznym i do czego są zdolne stosowne materiały źródłowe, od tego co ciągle się dzieje. Od 15 lat Polska przeobraża się, ale tak na dobra sprawę nie wiemy czy już osiągnęliśmy jako gospodarka i społeczeństwo stadium względnie dojrzałe, czy ciągle jeszcze jesteśmy – używając języka chemii – w trakcie fermentacji, której stadium końcowe będzie miało miejsce za lat pięć, dziesięć czy też dwadzieścia. Czy obecne formy państwa, demokracji są już wykrystalizowanym produktem ewolucji, który jedynie przyjdzie nam modyfikować, czy to jest jeszcze stadium pośrednie, przejściowe, do innych, bardziej stabilnych form życia politycznego.
Pojęcie generalizacji historycznej, osadzone w tym kontekście, najczęściej dotyczy pewnych oddalonych, niejako od dnia dzisiejszego, okresów czasu. Historycy tego się bezpiecznie trzymają, choć bywają książki historyczne doprowadzone do początków XXI stulecia – do roku 2002, 2003, a nawet 2005. Historycy zaczynają z politologami, socjologami ścigać się jeżeli chodzi o analizę najnowszych zdarzeń, co niekoniecznie musi wyjść na dobre i owej rywalizacji i rezultatom w postaci rzetelności badań naukowych.
3. Dalej mamy do czynienia z generalizacjami socjologicznymi, których przedmiotem pozostają zagadnienia właściwe tej dyscyplinie naukowej, czyli orzekanie o zależnościach zachodzących w społeczeństwie, na różnych poziomach jego istnienia.
4. Wreszcie istnieje odrębna kategoria generalizacji empirycznych, które są najczęściej zdaniami formułowanymi jako konkluzje z przeprowadzonych badań empirycznych.

Choć indukcyjna strategia budowy teorii preferuje te typy zdań ze względu na znaczną ich precyzję i niezawodność orzekania, to nie ulega wątpliwości, że wielu metodologów nauki:
- tego typu konstrukcje uznaje jedynie za etap przejściowy w procesie budowy zdań mających większy walor ogólności,
- które traktuje się za przedsionek rozwinięcia tej dyscypliny naukowej, etapu dojrzałej dyscypliny naukowej, którym pozostają prawa naukowe.

Prawa naukowe mają zazwyczaj:
- mniejszy poziom ogólności,
- wyższy poziom uniwersalności orzekania,
- są zdaniami o większej użyteczności eksploatacyjnej.

Z pojęciem prawa naukowego wiąże się parę cech wydobywanych w literaturze przedmiotu.
Pojęcie prawa naukowego, które dotąd było omawiane wymaga uzupełnienia.
Na podobnej zasadzie na jakiej wyodrębnia się fakty przedmiotowe, a wśród nich fakty polityczne i odróżnia się je od faktów naukowych, w tym przypadku faktów politologicznych – podobnie prawa naukowe należy odróżnić od praw przedmiotowych.
Czym innym jest realnie występująca zależność w otaczającej rzeczywistości, charakteryzująca np. procesy społeczne, albo zachodzące fakty polityczne.
Czym innym jest natomiast nasz sposób orzekania o owych procesach, czy też relacjach między nimi zachodzących.
Najczęściej prawa przedmiotowe są całościami wieloaspektowymi. Tak jak fakt przedmiotowy obejmuje różne wymiary istnienia otaczającej rzeczywistości, w której czynnik polityczny może być obecny w większym lub mniejszym natężeniu, ale nie tylko on pozostaje obecnym w strukturze faktu przedmiotowego, tak i również prawo przedmiotowe zawiera poza wymiarem politycznym również inne aspekty jego istnienia: ekonomiczny, socjalny, kulturalny, organizacyjny itp.

Prawo naukowe jest zatem, tak jak fakt naukowy, pewnego typu odzwierciedleniem jednostronnym prawa (faktu) przedmiotowego, jest takim uproszczonym odzwierciedleniem prawa przedmiotowego.

Nie oznacza to bynajmniej, choć i tutaj pojawiały się różnego typu - względem statusu ontologicznego prawa naukowego – wątpliwości, że stanowi ono konstrukcję nierealną. Orzeka o realnie występujących właściwościach, tyle tylko, że o niektórych, a nie o wszystkich cechujących występujące prawa przyrody.

Pomijamy weberowską koncepcję typów idealnych, która usiłuje prawom naukowym nadać bardzo specyficzny kształt, mianowicie konstrukcji idealno typologicznych, nigdzie w czystej postaci nie występujących i co za tym idzie nierealistycznych. To mniej więcej przypomina szablony, które przykładamy, gdy chcemy obrysować jakiś kształt np. gdy sięgamy do ekierki lub krzywika, w trakcie wyrysowywania konturów jakiejś figury geometrycznej. W momencie, gdy tę figurę już nanieśliśmy na kartkę papieru odstawiamy niepotrzebne nam narzędzia służące zbudowaniu tego rezultatu, który pozostaje – kształt owej figury geometrycznej i późniejsze dalsze czynności, np. obliczanie obwodu, pola, rysowanie przekątnych odnosi się już do innych czynności i skupiamy swoją uwagę przede wszystkim na samej owej figurze.
W takim rozumieniu prawo naukowe niczym owa ekierka służyłoby do obrysowywania rzeczywistości.
Ale złożona, skomplikowana rzeczywistość nie daje się wtłoczyć - jednocześnie i bardzo wyraźnie, bez uszczerbku dla jej jakości – w ramy owy praw naukowych.

Przyjmując nieco inny punkt wiedzenia, wedle którego, choć każde prawo naukowe musi w uproszczony sposób zawierać zachodzące w jego obrębie zależności, to nie przestaje ono być przez to zależnością, która zawiera relacje zachodzące w rzeczywistości.
Weźmy pod uwagę tak prosty przykład jakim jest działanie prawa podaży i popytu, które w gospodarce rynkowej ma charakter uniwersalnych prawidłowości. W największym skrócie oznacza ono, iż jeżeli mamy do czynienia ze zderzeniem się w określonym czasie i przestrzeni określonego wolumenu aktów podaży z jednej strony i popytu na dobra materialne, usługi z drugiej, kształtuje się pod ich wpływem określona cena, która pozostaje ceną równowagi. Im bardziej dysproporcje pojawiają się pomiędzy ową chwilową równowagą, tym cena ma tendencje do wzrostu albo też obniżania się. To zależy od tego, czego jest więcej, którego z tych czynników.
Ale zauważmy, że opisuje ono warunki idealne, które aby mogły zostać spełnione, muszą być poprzedzone pewnymi założeniami poczynionymi wcześniej i uznającymi, że mamy do czynienia z idealnym modelem gospodarki rynkowej. Takim, który zarówno daje się odnieść do elementów gospodarki czy też do modelu gospodarki protekcjonistycznej, np. do gospodarki z silnymi funkcjami państwa socjalnego, które tym samym model rynkowy zakłóca, bowiem np. rozwinięty system zasiłków socjalnych może pewną część siły roboczej zniechęcać do poszukiwania pracy na rynku, co za tym idzie zmniejszać podaż realnej siły pracy na jej rynku i wpływać co za tym idzie np. na zwiększenie się kosztów pracy w gospodarce.
Mamy do czynienia również z występowaniem tego modelu w gospodarkach silnych, liberalnych, jak np. gospodarka amerykańska. W obydwu tych przypadkach i w wielu innych chodzi wszakże o cech wspólne, a nie różnicujące. Jakież to owe cechy wspólne pozostają i warunki oraz założenia należy poczynić, aby to prawo podaży i popytu mogło zadziałać w czystej postaci?
Otóż musimy założyć po pierwsze, że mamy tutaj do czynienia z gospodarką, w której istnieje tylko system rynkowy, natomiast nie ma elementów, które by go zniekształcały, np. systemu dystrybucji dóbr materialnych, która by miała charakter pozarynkowy – ot choćby nawet reglamentacja przy pomocy bonów towarowych określonych środków żywnościowych do grupy osób bezdomnych, bezrobotnych bądź też w inny sposób skazanych przez życie na bardzo złe warunki wegetacji. My nie mamy do czynienia z istnieniem systemu uprzywilejowanego dostępu do określonych dóbr, np. dla elit związków zawodowych, albo dla elit politycznych.
Dalej musimy założyć, że mamy do czynienia z gospodarką, która pozostaje w izolacji od świata zewnętrznego.
Nie zapominajmy, że jakiekolwiek formy importu bądź eksportu określonego wolumenu dóbr powodują zmiany na lokalnych rynkach. Jeżeli np. mamy do czynienia z dużą podażą mięsa, z czym mieliśmy do czynienia my również w roku ubiegłym, i nagle się okazuje, że rynki Unii Europejskiej wchłaniają ogromną ilość wołowiny i wieprzowiny polskiej, ceny poszły w górę.
Z drugiej strony burzliwy import tekstyliów z Dalekiego Wschodu powoduje, że gwałtownie spadły ceny wyrobów tego przemysłu rodzimego. W efekcie doszło do bankructwa wielu zakładów.
Dalej musimy założyć, że mamy do czynienia z istnieniem jednego wspólnego rynku, na którym kształtuje się w wyniku określonej żywiołowej liczby aktów podaży i popytu zespół takich samych warunków, że nie działają tutaj choćby koszty takie, które łączą się z procesem przesyłania towarów na odległość.
[…] Muszą zaistnieć warunki pełnej konkurencji. […] (i inne).
Przy odrzuceniu wszystkich owych warunków i założeniu, mamy do czynienia z rynkiem idealnym, w którym sprawdza się prawo podaży i popytu.
I tak w istocie konstruowane są prawa naukowe, jako te reguły istnienia faktów społecznych, a dokładniej mówiąc zbioru faktów społecznych, które orzekają o najistotniejszych ich prawidłowościach.
Idźmy dalej. Co to znaczy najistotniejszych? Otóż odrzucamy te czynniki, uwarunkowania i założenia, które w przekonaniu badacza, mają charakter drugorzędny i mniej istotny. Ale pojawia się nieuchronnie, w tym momencie, pytanie, skąd wiemy, że czynnik A jest mniej istotny, czynnik B natomiast bardziej istotny?
Wśród czynników istotnych, istnieją czynniki atrybutywne, czyli nieodłączne od pewnej zależności, które jeśli usuniemy, to straci rację bytu całe to zjawisko.
Jeżeli bowiem np. odjęlibyśmy pojęcie ceny od prawa podaży i popytu, to traci sens, zupełnie, istnienie tego prawa. Bowiem cena jest najbardziej obiektywnym, jak by na to nie spojrzeć, miernikiem istnienia relacji podaży i popytu we współczesnej gospodarce rynkowej, bez względu na to w jakich jednostkach ta cena pozostaje wyrażona.

Najczęściej stosowaną drogą eliminacji czynników drugo od pierwszorzędnych, zaś wśród tych pierwszorzędnych czynników istotnych od mniej istotnych – wobec braku możliwości eksperymentalnego ujęcia zjawiska w naukach społecznych - pozostaje obserwowanie zjawiska w naturze.
Najlepiej w skali 1:1, bo wtedy pojawiają się one w całej krasie, w pełni.
Np. gdy zestawimy ze sobą wybory w Polsce z roku 1989, 91 czy 93, 97, 2001, 2005 – porównamy frekwencję wyborczą, porównamy sposób głosowania na partie polityczne, wyniki owych wyborów, ilość np. głosów nieważnych, wiele jeszcze innych czynników możemy sformułować zależności natury ogólniejszej.
A zatem porównanie w tym przypadku odgrywa rolę podstawową.
Pozwala ono nam wychwycić owe podobieństwa, w najpewniejszy i najbardziej wszechstronny sposób, wśród ogółu analizowanych faktów, czy też przypadków.

To właśnie porównywanie zjawisk w drodze obserwacji, badań ankietowych, analizy dokumentów – bo wtórna analiza statystyk wyborczych to nic innego jak tylko odmienna analiza dokumentów – dostarcza nam bazy empirycznej, wiarygodnych materiałów wyjściowych dla formułowania praw naukowych.

W ten sposób dopiero, skorzystawszy z walorów analizy porównawczej, możemy dochodzić do tej najbardziej ogólnej postaci zdania naukowego, czyli oddzielić te atrybutywne, najważniejsze cechy danej zależności, bez których nie jest ona tą samą zależnością i które - i tylko one - składają się na najbardziej ogólną postać mechanizmu warunkowania, czyli na treść prawa naukowego, od tych czynników i cech, które mają charakter drugo i trzeciorzędnych.

Oznacza to iż (cechy praw naukowych):
1. Prawa naukowe mają charakter zależności obiektywnych, nawet jeżeli nie są one w pełni przystającymi do praw przedmiotowych (do tych praw, które występują rzeczywiście w otaczającej rzeczywistości)
2. Mają charakter zależności historycznych, bowiem jeżeli pod pojęciem historyczności rozumieć zmienność postaci zjawisk społecznych, żadne zjawisko społeczne nie istnieje w przestrzeni historycznej, jeżeli odrzucimy kreatywną teorię genezy świata jako rzeczywistości powstałej z woli boskiej i uznamy, iż gatunek ludzki w wyniku procesu ewolucji naturalnej wyrósł z gatunku małp naczelnych, parędziesiąt milionów lat temu, w różnych krańcach kuli ziemskiej – najprawdopodobniej, to mamy do czynienia z kontekstem historycznym zjawiska i wszystko co w związku z tym dzieje się w dziejach człowieka ma postać zależności historycznej. Kiedyś zrodziła się cywilizacja wspólnoty plemiennej, kiedyś powstało państwo, polityka, kiedyś wyodrębniła się władza polityczna, kiedyś na pewnym etapie powstały partie polityczne, kiedyś zrodził się ustrój demokratyczny, monarchia itd.
3. Bardzo często mówi się o ahistoryczności w sensie uniwersalności praw naukowych.
Otóż o ile nie ma co dyskutować o uniwersalności praw przedmiotowych, bowiem występowały i występują tylekroć i zawsze, ilekroć pojawiają się określone warunki inicjalne, o tyle czym innym jest ahistoryczność w sensie ponadczasowość praw naukowych (bardzo kontrowersyjne zjawisko). Ahistoryczność w świecie praw naukowych nie występuje!
Natomiast uniwersalność - oznaczająca, że zawsze, kiedy następuje A to pod jego wpływem pojawia się B - to cecha charakteryzująca prawa naukowe.
4. Poznawalności praw naukowych jest złożoną kwestią.
Część badaczy uważała, że nasza wiedza o otaczającej rzeczywistości jest ułomna i niepełna, a w wielu przypadkach nawet błędna.

Platon w swojej alegorii jaskini do której przykuty jest tyłem do wejścia niewolnik i obserwuje on jedynie przesuwające się po ścianie jaskini, w kierunku której zwrócona jest jego twarz, cienie osób przechodzących przed wejściem do tej jaskini, w istocie ma do czynienia tylko z tą rzeczywistością, dla niego tylko cienie – załóżmy że on nigdy innej rzeczywistości nie widział, są jedynymi dostępnymi wrażeniami. Te cienie zatem są dla niego światem realnym, ale to nie oznacza wcale, że one są w rzeczywistości światem realnym dla kogoś kto obserwuje tę sytuację, kto stoi na zewnątrz. W istocie jesteśmy w stanie jedynie posiąść wiedzę na temat wyobrażeń, emanacji, przejawów występowania realnie istniejących zjawisk.

To samo mówił Immanuel Kant. Wyodrębnił on dwie kategorie zjawisk – noumeny i fenomeny, czyli zjawiska, które są całościami samymi w sobie i te które są przez nas poznawalne. My, poznając fenomeny jedynie „liżemy lody przez szybę”, doświadczamy czegoś co nie jest nawet namiastką istoty problemu.

Podobnie twierdził Leibnitz, mówiąc że każda struktura rzeczywistości pojmowana całościowo stanowi pewna monadę. Monady są nieprzenikalne, innymi słowy jeżeli żyjemy w jednej monadzie to osoby, które żyją w innej, pozostają dla nas bytami obcymi – to znaczy formalnie możemy się kontaktować, ale ich świat przeżyć, relacji interpersonalnych i innych zjawisk pozostaje dla nas zupełnie niedostępny.

Jeszcze inaczej tłumaczył to Vilfredo Pareto – jeden z twórców teorii elit (początek XX w.), który uważał, że ludzie w swojej istocie postępują w sposób nieracjonalny, kierując się instynktami, popędami, emocjami.
Ale nie oznacza to, że nie tęsknią do działań racjonalnych, tyle że co robią – jedynym wyjściem w takim stanie rzeczy pozostaje wtórna racjonalizacja działań.
Czyli wyjaśnienie, że coś co uczyniłem z względu na rzeczywiste tego motywy było czymś co nastąpiło z mojej rozmyślnej przyczyny, stało się efektem podjętego wcześniej przeze mnie zamierzenia
Ale w istocie jedynym, który potrafi racjonalność działań ocenić jest reprezentant metody krytyczno – analitycznej. To on dostrzega jakie są rzeczywiste pobudki działań.
I ta nieracjonalność, łącząca się bardzo często z ograniczalnością naszej wiedzy na temat mechanizmów i okoliczności działania, wyznacza w gruncie rzeczy możliwość poznawania przez nas realnych, rzeczywistych, pełnych mechanizmów otaczającej rzeczywistości.

Mimo tego, że nie brak jest stanowisk, które uznają że świat jest niepoznawalny, większość badaczy przyjęła odmienne założenie.
Zresztą przekonanie o niepoznawalności świata czyni zbędnymi jakiekolwiek wysiłki mające na celu wyodrębnienie nauk, które by się zajmowały tymi aspektami. Poza filozofią, jako dziedziną traktującą o bytach idealnych, nauki o świecie rzeczywistym być nie może, skoro tego świata rzeczywistego nie jesteśmy w stanie poznać.
Dlatego też założenie przeciwstawne, przyjmujące występowanie możliwości i nieuchronności poznawania świata jest przyjmowane przez współczesne koncepcje nauki najczęściej.
Nie oznacza to bynajmniej, że ta poznawalność jest pełna. Przypomina trochę proces poznawczy krzywą asymptotyczną, czyli linię zbliżającą się do pewnego idealnego stanu rzeczy, ale nigdy go nie osiągającą. Jest bowiem procesem docierania do czegoś co w gruncie rzeczy stanowi taką formułę uciekającego horyzontu – im lepsza, szersza, bogatsza, pełniejsza jest nasza wiedza na temat nowego, pewnego kręgu zjawisk, tym bardziej rysują się nowe problemy badawcze, które konieczność podjęcia nowych, następnych badań warunkują.
Dopóty dopóki mało wiedzieliśmy na temat proceduralnych koncepcji demokracji, nie zajmowały nas ani partie polityczne, ani wybory tak mocno, gdy pojawiły się konieczności określenia związku i wpływu wyborów powszechnych na koncepcje demokracji, natychmiast pojawiły się kolejne badania, których przedmiotem było choćby nawet poczucie zależności pomiędzy różnymi formułami wyborczymi, zwłaszcza systemem proporcjonalnym i większościowym, a określonymi regułami demokracji w sensie możliwości wyłaniania np. większości parlamentarnej i co za tym idzie skonstruowania stabilnych systemów rządu. Ale gdy pojawiły się badania nad różnymi systemami wyborczymi natychmiast nieuchronnie pojawiły się i kwestie ograniczenia progów proporcjonalności, czyli np. wprowadzenia progów wyborczych, list krajowych, wielkości okręgów wyborczych i innych czynników, które mniej czy bardziej deformują proporcjonalność owych wyborów. W ślad za tym nieuchronnie pojawiły się badania dotyczące tego, dlaczego ludzie idą do urn wyborczych, pod wpływem jakich czynników, a więc badania nad przyczynami głosowania i uczestnictwa w kampanii wyborczej, później badania nad koleratami społeczno – demograficznymi samego zachowania. W tej chwili jesteśmy na etapie budowania uogólnionych wzorów głosowania wyborczego, ale nasza wiedza sięga głębiej. Coraz częściej w staje przed nami pytanie, dlaczego ludzie pozostają w domu, z jednej strony, idą głosować z drugiej. Ale w ślad za tym pojawia się pytanie dlaczego ludzie przejawiają w jednych wyborach jeden typ preferencji wyborczych, w innych natomiast głosują na inne partie polityczne. Jak wygląda i kształtuje się dynamika wyborcza, jak wyglądają interakcje pomiędzy partiami politycznymi z jednej strony i kręgiem wyborców z drugiej strony. Czy to partie przesuwają się na scenie politycznej w ślad za zmianami elektoratu, czy to elektorat musi biec za partiami politycznymi i wybiera w ramach zmienionych kształtów sceny partyjnej ugrupowania, które z punktu wiedzenia jego pozycji najbardziej mu odpowiadają. To kwestie, które w miarę rozwoju badań nad zachowaniami wyborczymi pojawiały się i pewnie będą jeszcze ulegały kolejnemu poszerzeniu, bowiem coraz bardziej specjalistyczna wiedza - czyli np. z jakim apelami wyborczymi, w jakim okresie i z jaką intensywnością docierać do określonych grup elektoratu - będzie żywo zajmowała, intrygowała polityków, którzy chcieliby jak najlepszych rezultatów wyborczych. A w gruncie rzeczy w mniejszym stopniu intuicja i doświadczenie, w największym stopniu nauka mogą dostarczyć pomocnych narzędzi do podjęcia decyzji tego typu.

Tak scharakteryzowane prawa naukowe mają określoną konstrukcję.
1. Formuła ogólna.
Najczęściej przybierają postać formuł ogólnych, które są rozciągnięte na określony zbiór faktów, czyli na określoną dziedzinę przedmiotową.
Wyodrębniamy w nauce dwa rodzaje dziedzin przedmiotowych:
- dziedzinę rzeczywistą
- i hipotetyczną.
Ta pierwsza odnosi się do kręgu zjawisk, które wcześniej stały się przedmiotem badań empirycznych i których w miarę pewnej identyfikacji dokonaliśmy.
Możemy zatem orzec z dużą niezawodnością, że zakres stosowania prawa naukowego w odniesieniu do tego kręgu zjawisk jest bardzo prawdopodobny.
Hipotetyczna dziedzina to natomiast pojęcie nieco szersze, obejmujące oprócz rzeczywistej także ten zbiór zjawisk, o których wiemy, że pod pewnymi względami jest bardzo podobny do już wcześniej zanalizowanego, ale nie mamy wystarczających kryteriów i dowodów na to, aby móc jednoznacznie powiedzieć, tak mamy do czynienia z sytuacją, której te kolejne zjawiska pozostają jednorodnymi, albo przynajmniej podobnymi pod pewnymi względami do zjawisk wcześniej zanalizowanych.
2. Dwuczłonowe zdanie.
Prawo naukowe podobnie jak i generalizacja pod względem konstrukcji jest dwuczłonową strukturą, czy też dwuczłonowym zdaniem, składającym się z A(x) – pierwszego członu i B(x) – drugiego.
Pomiędzy tym pierwszym i drugim członem zachodzą dwie relacje:
- pierwszą dominującą jest relacja wynikania, czyli implikacji, oznaczająca, że z pewnego zbioru warunków inicjalnych rodzi się określony efekt. W szczególnym przypadku, w zdaniu naukowym - bowiem zawierają one nierównoliczne elementy.
Mówiąc innymi słowy, eksplanandum wyjaśniania naukowego, skutek działania relacji jest najczęściej szerszy niż przyczyna.
O ile w przyczynie – w A(x) - zawarte są bowiem wszystkie wcześniej wyjaśnione czynniki okoliczności zjawiska, czyli to co już poznaliśmy, a wyjaśnianie polega na przejściu od tego co nie znane do tego co znane, to jest zrozumiałe, że w B(x) muszą zawierać się wszystkie te elementy, które znajdują się w A(x) i przynajmniej jeden nie wyjaśniony jeszcze wcześniej fakt, który dopiero musimy procesowi wyjaśniania poddać.
- drugą, występującą bardzo rzadko – jedynie w sytuacjach granicznych – jest relacja równoważności: zbiory są równoliczne - między eksplanansem i eksplanandum zachodzi równoważność.

A(x) i B(x) są różnie nazywane:
A(x) B(x)
przyczyna – skutek,
przesłanka – efekt,
poprzednik – następnik prawa naukowego,
eksplanans wyjaśniania naukowego – eksplanandum wyjaśniania naukowego
(czyli to przez co wyjaśniamy, (czyli to co wyjaśniamy)
do czego się odwołujemy w trakcie
wyjaśniania)

Szczególnym rodzajem zdań orzekających o zależnościach występujących w świecie zjawisk społecznych są definicje – syntetyczne formuły zdaniowe, które zawierają najistotniejsze właściwości zjawiska.
Np. gdy mówimy, że partia polityczna to taki ruch polityczny, którego podstawowym celem jest dążenie do zdobycia lub utrzymania władzy politycznej, to mamy do czynienia w istocie z definicją, a nie z prawem naukowym. Choć wskazując na najważniejszą cechę partii wśród ruchów społecznych – czyli na funkcję dążenia do zdobycia lub utrzymania władzy politycznej – spełnia ona rolę podobną jak w innych przypadkach prawa naukowe.
Jeżeli zatem uznać, że definicje podobnie jak i prawa naukowe zawierają tę samą formułę nomologiczną, to odpowiednikiem eksplanansu wyjaśniania naukowego będzie definiens, natomiast eksplanandum będzie odpowiadało definiendum.


3. Gdy zmienia się eksplanans, czyli A(x) - zmienia się zasięg prawa naukowego.
Najczęściej, gdy w miejsce stanowiących np. cząstkowe składniki eksplanansu, faktów naukowych pojawiają się prawa naukowe, a więc zależności natury ogólniejszej - jako zmienne wyjaśniające – rośnie zasięg prawa naukowego.
Ale bywa i odwrotnie.
Gdy I. Newton formułował swoje trzy słynne prawa fizyki – tak je wówczas nazywano - traktowano je jako zależności uniwersalne. Fizyka wówczas była nauką - przede wszystkim - o ciałach materialnych, mających owe trzy podstawowe wymiary i w czasie istniejących. Ale gdy okazało się, że poza tą korpuskularną – jak ją nazwano - istnieje i druga – falowa natura obiektów materialnych, że promieniowanie, światło to także obiekty fizyczne, które wszakże nie dadzą się wyrazić w postaci takich zależności jak mają zwykłe obiekty fizyczne – czyli zważyć, zmierzyć i ocenić w inny sposób, zaczęto zastanawiać się nad zakresem stosowalności praw Newtona. W jeszcze większym stopniu problem urósł, gdy sformułował podstawy swojej ogólnej i szczególnej teorii względności A. Einstein, który zdołał w tej bardzo krótkiej, lapidarnej formule E = mc2 , wyrazić zależności pomiędzy ciałami materialnymi, pomiędzy materialną i energetyczną postacią realnego, otaczającego nas świata. Czy to oznaczało definitywny kres obowiązywania praw Newtona? Nie. Tyle tylko, że stopniowo przykrawano zakres ich obowiązywania i dziś zwykliśmy je określać mianem praw mechaniki klasycznej. Zmienił się - zmniejszył się zakres jego stosowania.
Także w naukach społecznych można znaleźć przykłady redukcji istniejących praw, w tym odnoszących się do świata zjawisk politycznych.
Do przykładów modyfikacji zakresu obowiązywania zależności należy np. prawo społecznego środka ciążenia Herberta Tingstena.
Tingsten, który zainteresował się w I połowie XX w. zachowaniami wyborczymi, analizując wyniki wyborów w krajach Europy Zachodniej (w dłuższym okresie czasu), zestawiając je ze sobą, doszedł do wniosku, że daje się na podstawie tych analiz wyodrębnić pewna korelacja pomiędzy rozkładem demograficznym, a dokładniej mówiąc społeczno – demograficznym określonych okręgów wyborczych, a głosami które w nich były oddawane ( preferencjami wyborczymi).
Zauważył, że im bardziej jednorodny pozostaje dany okręg wyborczy (im większą przewagę ma w nim jakaś grupa społeczna), tym większa skłonność do głosowania na partię polityczną, która była reprezentantem tej grupy społecznej, czyli np. głosowania na partię socjaldemokratyczną przez robotników - ale nie tylko przez nich, również przez innych mieszkańców tej samej dzielnicy miasta, miasta czy też okręgu wyborczego.
Tendencja do dostosowywania się do dominującego w danym środowisku zamieszkania wzoru poglądów politycznych, preferencji wyborczych powoduje, że głosują na partie będące reprezentantami innych kręgów środowiskowych również osoby, które w danym obszarze mieszkają, ale należą do tzw. mniejszości społecznych, czy też mniejszości warstwowych, klasowych.
Tingsten dobrze tłumaczył ten typ zależności, wzory głosowania i rezultaty wyborów, mniej więcej do początku lat 60-tych. Potem zaczęły się kłopoty, m.in. dlatego, że wzorów głosowania stabilnego było coraz mniej, coraz mniej stabilny był bowiem sam elektorat, przerzucający z kampanii na kampanię swoje głosy na różne ugrupowania.
4. Gdy zmienia się eksplanandum, czyli B(x) – mamy do czynienia z nowym prawem naukowym, bowiem fakty poddane wyjaśnieniu ulegają zasadniczej zmianie.
Wiadomo, że wyjaśnianie naukowe powinno zapewnić sformułowane w postaci zdania - obejmującego to co wyjaśniane i to co wyjaśniające - zależności jednoznacznie łączące pierwsze z drugim, czyli wszystkie składniki eksplanansu z częściami, które składają się na eksplanandum.
Zrozumiałe jest również, że poprawność wyjaśniania, jego obiektywność, precyzja, dokładność, uzależnione są przede wszystkim od tego przez co wyjaśniamy, do czego odwołujemy się w trakcie wyjaśniania.
Czyli punkt ciężkości spoczywa na samym wyjaśnianiu, uzależniony przede wszystkim od kryteriów, które musi spełniać eksplanans wyjaśniania naukowego.

W literaturze przedmiotu sformułowano kryteria, od których poprawności spełnienia, uzależnia się przebieg samego wyjaśniania.

Najczęściej spotykane warunki:
1. Warunek prawdziwości – zakłada, że:
- muszą znaleźć się obiektywne kryteria pozwalające na sformułowanie jednoznacznej, nie nasuwającej wątpliwości oceny prawdziwości jakiegoś zdania naukowego,
- zgodnie z tymi kryteriami można dokonać takiej oceny w odniesieniu do prawa, które sformułowaliśmy.

Zasadniczym sposobem oceny prawdziwości zdania naukowego jest jego odniesienie do sfery faktów empirycznych i porównanie z rzeczywistymi zależnościami występującymi w tym obszarze.
Klasyczna teoria prawdy a nowe rozumienia.
W ostatnich latach pojawiło się nowe rozumienia prawdy: nie ma jednego uniwersalnego schematu ani kryterium, które pozwalałoby oddzielać zdania prawdziwe od fałszywych. Każdy postrzega rzeczywistość społeczną na swój sposób. Tyle prawd ilu badaczy… . Czy wobec tego nauka jest potrzebna?

Drugim problemem jest konfrontacja teorii z empirią, czyli wykluczenie zbudowanych zdań naukowych ze świata zjawisk empirycznych. Można znaleźć przykłady, które stoją w rozbieżności z różnymi definicjami czy prawami. Ale rzadko formułuje się je w sposób deterministyczny. Nie spotyka się raczej w ogóle formuły: jeżeli A(x)  B(x). Możemy za to powiedzieć, że: najprawdopodobniej jeżeli A(x)  B(x).
Ta probabilistyczna formuła budowania zdań naukowych powoduje, że tym co prawdziwe jest to co dominujące. Ale w pewnych szczególnych warunkach mogą się pojawić formuły alternatywne, np.:
- jeżeli K(x)  B(x) oraz jeżeli W(x)  B(x) – ten sam skutek może pojawić się z różnych przyczyn,
- jeżeli A(x)  L(x) oraz jeżeli A(x)  B(x) – ta sama przyczyna wywoła różny skutek.
Wyjątek od reguły to jeszcze nie powód, aby regułę zanegować. Dopiero znacząca liczba przypadków musiałaby potwierdzić, że reguła zdania naukowego nie jest spełniona.

2. Warunek sprawdzalności empirycznej – zespół tych samych procedur, które umożliwią innemu zespołowi badaczy przeprowadzić te same badania i dojść do tych samych lub podobnych konkluzji. Nie może być tak, że badania, które zostały ogłoszone przez uczonego są niemożliwe do powtórzenia.
Warunek ten w szczególności dotyczy metod, które mają charakter introspekcyjny – w zasadzie niemożliwe jest, aby je tak samo powtórzyć.

3. Warunek spójności semantycznej – odnosi się do strony lingwistycznej zagadnienia.
Te same zagadnienia z różnych ujęć będą opisywane za pomocą różnych, czasem bardzo odmiennych pojęć.
Różne szkoły badawcze posługują się różnymi terminami albo różnymi znaczeniami tych samych terminów, np. orientacja społeczna (anglosaska) a świadomość bądź postawa (europejska) – podobne znaczenie. Również klasa społeczna – inne odniesienie w Europie inne w USA.

(koniec nagrania – poniżej z notatek)

4. Kryterium zgodności faktycznej – dotyczy całego, pełnego zbioru faktów, wyjaśnianie zależności pomiędzy nimi musi być wyczerpujące, tak by hipotetyczna dziedzina na która rozciąga się prawo stała się rzeczywista.

5. Warunek prawomocności – potrzebne są rzetelne metody pozwalające pod względem formalnym ocenić siłę wnioskowania.

6. Warunek unifikacji – nowe prawo naukowe powinno dać się włączyć do już istniejącej teorii.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 46 minut

Typ pracy