profil

"Antygona" - kto tak naprawdę ma rację?

poleca 85% 105 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Za właściwego twórcę greckiej tragedii uważa się Sofoklesa żyjącego w V w. P.n.e. , jednak początki tego gatunku sięgają teatru greckiego, który miał swoje korzenie w obrzędach ku czci Dionizosa. Istotę tragedii stanowi tzw. Konflikt tragiczny polegający na zderzenie dwóch równorzędnych racji ( wartości i konieczności ), które prowadza bohatera ku nieuchronnej katastrofie. Pomimo tego, że z biegiem czasu zmienia się świat, ludzie, a przede wszystkim wartości moralne problematyka o której traktują greckie tragedie pozostaje ponad czasowa. Klasycznym przykładem tego gatunku jest właśnie Antygona – Sofoklesa, w której ukazany został spór pomiędzy Antygoną a Kreonem – „Konflikt pomiędzy po między prawem boskim a prawem ludzkim, pomiędzy państwem a jednostką, między rozumem a uczuciem”

Po przeczytaniu utworu i głębszych przemyśleniach z nim związanych uświadomiłem sobie, że nie można tematu sporu przemilczeć, pozostawić bez echa. I choć nie jestem w stanie uwierzyć w istnienie Boga, bogów i nie stosuje się do wartości religijnych postanowiłem niemal jednoznacznie opowiedzieć się po stronie Antygony. Argumenty uzasadniające mój wybór przedstawię w dalszej części pracy.

Zasadnicze pytanie: Kto tak naprawdę ma rację?

MOIM ZDANIEM:
Obowiązkiem rodziny jest oddać cześć zmarłemu – owszem, jest to w pewnym sensie obowiązkiem. Z góry odrzucam interpretację jakoby był to „obowiązek” leżący w kwestii wiary i obrzędów pogrzebowych. To raczej obowiązek moralny każdego człowieka szanującego innych ludzi, siebie a przede wszystkim swoich bliskich. Według mnie pochówki, pogrzeby lub brak reakcji ze strony rodziny czy przyjaciół świadczą o tym jak bardzo kogoś ceniliśmy za życia, jak wiele dla nas znaczyło jego życie i jak wiele znaczy dla nas pamięć o tym człowieku. Ja, osobiście nie potrafiłbym ze względu na rozkaz prezydenta / króla odmówić komuś kogo kocham takiego uszanowania, dlatego myślę, że Antygona zachowała się jak najbardziej godnie. Cenie sobie takie podejście, trudno jest mi działać na przekór moim wartościom. Jednak w gruncie rzeczy nie jestem w stanie stwierdzić jak ja bym się zachował w takiej sytuacji, nie mam pojęcia czy uznałbym, że warto poświęcić swoje życie, a co za tym idzie, zadać wiele bólu wszystkim moim bliskim, którzy pozostają przy życiu. To naprawdę trudny temat, i mam świadomość, że nie tylko dla mnie – musiałbym znaleźć się w sytuacji identycznej względem tej z tragedii.

Władza powinna służyć ludziom – powinna ; służy, służyła i służyć będzie...tym wszystkim wybranym. Być może obrazek, który mam przed oczyma jest wynikiem złudzeń optycznych ale wydaje mi się, że władza działa tylko i wyłącznie na korzyść nie jednostek, ludzi czy nawet społeczeństw, a państwa jako podmiotu gospodarczo-ekonomicznego i ludzi sprawujących władze. Mam na myśli typowo materialne korzyści i te, których nie da się bezpośrednio zaliczyć do materialnych. Moim zdaniem ogół jest większą częścią mniejszości – mniejszość jest większą częścią prawdy o równych i równiejszych. Rozwijając: tak naprawdę ludzie cenią i wyznają bardzo różne od siebie wartości, to moralne, to religijne, to materialne. Zapewne w głębi tego schematu jest tyle samo niewłaściwych wartości, co właściwych, tyle samo różnych punktów widzenia i tyle samo racji. Dlatego też żeby władza SŁUŻYŁA LUDZIOM sprawowana władza powinna być bardziej demokratyczna i proludzka tak samo szeroko pojęta jak hasło „człowiek”. Rządy powinni sprawować ludzie z każdej jednej grupy społecznej, kulturowej, religijnej, a nie jednostki, w których „płynie królewska krew” lub których stan materialny jest większy niż każdej innej jednostki ogółu – 500 ludzi nie jest w stanie dogodzić 500.000 ludziom, a co dopiero 50 milionom ludzi. Mam tą świadomość, zapewne Antygona postrzegała to różnie ode mnie jednak w wielu kwestiach na pewno by się ze mną zgodziła.

Uczucia jednostki nie mogą zostać zdeptane przez bezduszny rozkaz – i tak i nie, albowiem wszystko sprowadza się do punktu widzenia, okoliczności i sposobu interpretacji – w takim układzie racja jest bardzo względna i płynna. Ja sam nie bardzo wiem czy słusznie bym osądził człowieka, który np. ukradł kawałek chleba dla swojego dziecka bo nie miał innego sposobu żeby go kupić. Na pewno z jednej strony potępił bym to, zaś z drugiej uszanował. Jednak w sytuacji jaką przedstawia nam tragedia Sofoklesa niewątpliwie zgodziłbym się z Antygoną – Uczucia jednostki znajdującej się w takim położeniu jak ona nie mogły zostać zdeptane

Tradycja i religia nakazują pochować i opłakiwać zmarłego – Tradycja i religia od wieków idą w parze i zwykle się ze sobą zgadzają. Domyślam się, że 4 dorosłe, tudzież dojrzałe osoby na 5 pięć pomyślałyby, że jestem zdemoralizowany lub co gorzej zdegenerowany i ulepiony z kamienia, po którym odziedziczyłem życiową mądrość i iloraz inteligencji gdybym powiedział, że do tradycji, religii czy tradycji religijnej stosunek mam nijaki. Tak właśnie jest, nie stosuje się do żadnej z w/w pozycji, jednak...potrafię zrozumieć postawę Antygony w kontekście przytoczonego zdania, a co za tym idzie wiem, że należy starać się zrozumieć trudne postawy ludzi, trzeba im wybaczać błędy i traktować ich jak ludzi bez względu na czyny leżące w twardych granicach moralności – tak głoszą religie i tak też postąpiła Antygona. Człowiek, który jest zdrajcą, wyznawcą czarnej magii, złodziejem czy nawet mordercą nie przestaje być człowiekiem. Innymi słowy: mogę się odwracać od swojego bliskiego plecami, mogę uznać, że nie zasługuje on na to żebym to ja go pochował jednak nikt nie ma prawa zabraniać mi tego uczynić.

Nakazy Boskie są ważniejsze niż władza ludzi – nie wierzę w Boga, bogów, nie stosuje się do nakazów boskich, które sformułowali ludzie, nie ma dla mnie nic boskiego i mam dosyć sceptyczne podejście do tego typu haseł. Jestem w stanie uszanować wiarę ludzi jednak nie podzielam działań, które są realizowane w imię borze lub w imię nakazów boskich – co wcale nie znaczy, że tego nie toleruję. Z tego względu , że nie potrafię zinterpretować „nakazów boskich” inaczej niż „częściowo ponadczasowe zasady moralne”, które w kontekście wiary brzmią dla mnie jak tekst wyszarpany z ust Pana Lema do powieści fantazy nie poprę tym razem Antygony. Nie mogę.

Chociaż ostatni argument jest właściwie kontrargumentem wobec przeze mnie tezy, mimo wszystko skłaniam się do stwierdzenia, iż w konflikcie tym racja stała po stronie Antygony


Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut

Teksty kultury