Jednym z głównych bohaterów powieści Ireny Jurgielewiczowej pt. "Ten Obcy" jest szesnastoletni chłopak Zenon Wójcik. Wydarzeniem, które bardzo przeżył była śmierć jego ukochanej mamy - jedynej osoby, która o niego dbała i kochała go. Jego ojciec był alkoholikiem, który nie tylko nie dbał o chłopaka, ale także go bił. Zenek postanowił uciec i odnaleźć brata swojej mamy.
Gdy czwórka przyjaciół znalazła "obcego" załamała się, że ktoś odkrył ich tajemne miejsce spotkań. Pierwszą osobą, którą Zenek zobaczył i z którą ośmielił się zamienić parę słów była trzynastoletnia Urszula Zalewska.
Zenek był wycieńczony trudami podróży. Jego twarz była szarawa, a policzki opadłe z głodu. Miał ciemne, rozczochrane i pozbawione połysku włosy. Chłopak nosił zieloną kurtkę i ciemne, pogniecione spodnie. Sam był dość brudny. Ula jednak dostrzegła w nim coś więcej niż tylko bezdomnego chłopca - dostrzegła w nim osobę, która ma w sobie jakiś tajemniczy urok.
Mimo dwóch przestępstw, jakich dokonał, dla grupy przyjaciół był wzorem do naśladowania. Szczególnie najmłodszy Julek darzył go podziwem i wiedział, że niezachęcający i niechlujny wygląd chłopaka jest przeciwieństwem jego wnętrza.
Zenek podobny był do psa włóczęgi - Dunaja. Oba byli bez dachu nad głową i bez kochającego domu. Chłopak widział w tym bezdomnym psie siebie i nie zostawił go na pastwę Wiktora i Władka - chuliganów ze wsi. Gdy rzucano w bezbronne stworzenie kamieniami, Zenek je uratował. Tak samo nie wahał się udzielić pomocy dziecku ogrodniczki. Mały chłopiec bez wątpienia spadłby z wozu, gdyby Zenek nie złapał go w ostatniej chwili i nie zatrzymał spłoszonego konia.
Początkowo Zenek był dla mnie postacią bardzo tajemniczą i niedostępną. Jednak po przeczytaniu paru rozdziałów powieści, stał się wzorem i swoimi czynami pokazywał, jak radzić sobie w trudnych chwilach. Zenek na pewno miał wady, ale także i zalety, których pewnie wiele osób nie ma. Chciałabym mieć takiego przyjaciela, na dobre i złe.