profil

Wędrówka Rodiona Raskolnikowa na ulice Petersburga w "Zbrodni i karze"

poleca 84% 1325 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Wędrówka.- najczęstszy sposób uwolnienia się od czterech ścian. Forma spędzania czasu, dzięki której możemy spokojnie przemyśleć pewne sprawy, zaobserwować otoczenie i znaleźć odpowiedź na otaczające nas problemy. Jaki jednak cel ma wędrówka po miejscu, w którym wszystko widzi się w czarno-białych barwach? Gdzie nie ma szczęścia? Do miejsca, gdzie nadzieja już dawno nie zapukała do drzwi?
Bohater książki Fiodora Dostojewskiego „Zbrodnia i kara”- Rodion Raskolnikow- również próbował zmierzyć się z rzeczywistością dzięki przechadzkom po ojczystym Petersburgu. Jaki był cel jego wędrówek? Co dały mu obserwacje stolicy? Jak ma się motyw pieszej wycieczki Raskolnikowa ulicami Petersburga do całej książki? Postaram się to zanalizować.
Rodion Romanowicz Raskolnikow jest 23-letnim studentem prawa, pochodzącym z bardzo biednej rodziny. Cechuje go podobna do romantycznej nadwrażliwość, buntuje się przeciwko światu, jest samotnikiem, indywidualistą. Ale Raskolnikow w równym stopniu kieruje się rozumem.
Bystry, inteligentny, chłodno planuje zbrodnię i logicznie tłumaczy sobie, dlaczego może
złamać zasady moralne. Te sprzeczności są źródłem wewnętrznych rozterek bohatera. Dokonuje mordu na starej lichwiarce, u której wynajmował mieszkanie. Była to kobieta zła, która wykorzystywała ludzi i naciągała ich na pieniądze. Młodzieniec tłumaczył sobie zbrodnię jako czyn moralny, w imię dobra ludzkości. Niestety owy „akt dobroczynności” w szybkim czasie doprowadził bohatera do wyrzutów sumienia. Rodion dręczony sumieniem udał się na przechadzkę w dobrze znane mu miejsca Petersburga- plac Sienny i na uliczkę Sadową- z nadzieją, że pomoże mu to opanować wewnętrzny niepokój.
Jaki jest Petersburg oczami Raskolnikowa? Destrukcyjny. Można nawet orzec, że miasto samo siebie skazuje na samozagładę. Jest to miejsce brudne, pełne starych zniszczonych budynków, dzielnic o bardzo złej reputacji. Uliczki są szare, a ludzie nieszczęśliwi. Właściwie to mało powiedziane. Na ulicach widnieją same postarzałe twarze. Nie spotka się tu nikogo z „wyższych sferch”. Jest to skupisko ludzi określanych przez społeczeństwo jako „margines społeczny”. Pijacy, obszarpańcy, prostytutki sprzedające swoje ciało- taki jest obraz ulic Petersburga. Ten zapuszczony zapomniany przez świat obszar, gdzie ludzie żyją niczym w Sodomie i Gomorze, nie ma cienia szans na powrót do normalności. Duch i klimat tego miasta sp0rawił, że są oni dozgonnie skazani na wieczną niewolę, a jakakolwiek iskierka dobra jest skutecznie tłumiona przez wszechobecną beznadzieję.
Zapewnie nie jeden zadał sobie pytanie: „Dlaczego Raskolnikow odwiedza właśnie tą dzielnicę?”. Po pierwsze, jest to jego stary zwyczaj. Często spacerował właśnie tymi uliczkami. Zapewne je lubił, dlatego można stwierdzić, że był swoistego rodzaju masochistą. Sam Dostojewski pisze "W ostatnich czasach, gdy mu sie robilo zbyt obrzydliwie na duszy, mial ochote wloczyc sie w tych miejscach, zeby bylo jeszcze obrzydliwiej". Można w tym małym fragmencie zauważyć odwołanie do całej lektury. Dręczony wyrzutami sumienia po dokonanej zbrodni, Raskolnikow podświadomie sam siebie karał za grzeszne czyny. Nie mógł zapomnieć o tym co zrobił. Myśli w jego głowie wręcz go torturowały, więc wracał do miejsc, które kojarzyły mu się z popełnionym mordem, czego był zupełnie nieświadomy. Raskolnikow wręcz uciekał od rzeczywistości. Jego wędrówki przybierają właśnie formę ucieczki. Młodzieniec miał wtedy czas na przemyślenia, czuł się osamotniony i nierozumiany. Chciał znaleźć gdzieś w petersburskich uliczkach odpowiedź na nękający go lęk i strach, nawet przed samym sobą. Paradokslanie im bardziej chciał się wyzbyć prawdy, tym mocniej sobie o niej przypominał. Podczas owej wędrówki zobaczył ponownie śmierć. Kobieta obok niego skoczyła z mostu i popełniła samobójstwo. Być może jest to tylko jego psychika płatała mu figle. Jedno jest pewne: miasto zdecydowanie źle wpływało na psychikę Raskolnikowa. To miejsce i zdarzenia które się w nim dokonały działały na niego destrukcyjnie. Życie obok ludzi, a nie z nimi zmieniło go w zwierzę pozbawione skrupułów. Samobójstwo nieznajomej jest ucieleśnieniem nękających go wyrzutów sumienia.
Gdybyśmy postawili się na miejscu młodzieńca i zadali sobie pytanie – Czy to jest rzeczywistość? Odpowiedź byłaby jednoznaczna- na pewno nie. Rodion mimo tego, że stale obcował z ludźmi, żył własnym życiem. Miał swój osobisty świat, który był zupenie różny od tego prawdziwego. Można powiedzieć, że doskonale odizolował się od XIX-wiecznych realiów. Na myśl nasuwa się kolejne pytanie: skoro Rodion się izolował, dlaczego pozostał w Petersburgu? Przecież nikt nie chce przebywać w miejscu, gdzie czuje się nieszczęśliwy. Co dziwne, on dalej chciał przebywać w stolicy. „Raskolnikow chciwie zaczerpnął w płuca powietrza cuchnącego, zakurzonego, zarażonego wyziewami miasta”- dla niego okres pobytu w tym mieście to czas rodzenia się, poddawania próbie i upadania ideologii o napoleonach i wszach. Główny bohater wykazywał raczej obojętny stosunek do miejsca, w którym żył. Według mnie postawa ta zrodziła się z apatycznego podejścia otaczających go ludzi. Skoro nikt nie przejmował się jego losem, nie czuł on potrzeby bliższego kontaktu z otoczeniem.
Podsumowując, główny bohater powieści Dostojewskiego czuł potrzebę ucieczki przed otaczającym go światem, który go nie rozumiał. Przed światem który go porzucił. Uciekał do miejsc, które napawały go nowymi przemyśleniami. W smutnych uliczkach Petersburgu starał się odnaleźć odpowiedzi na dręczące go pytania, ale co ważniejsze, uczył się życia. Co więc daje nam przechadzka po miejscach odosbnionych, pozbawionych szczęścia? Ofiaruje nam ona lekcje życia, ponieważ dopiero w takich miejscach zauważamy, że nie wszystko jest takie proste jakbyśmy tego chcieli.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut