profil

Nauka od czubków

poleca 87% 102 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Psychologia to niesamowita nauka. Pełna niedopowiedzeń, merytorycznych braków i białych plam, które ewentualnie cud mógłby zniwelować, bo z pewnością nie znikną przez następne dekady... I jednocześnie tak rozległa, fascynująca i nieprzewidywalna...
To potężne lekarstwo na ludzkie bolączki, depresje i odwieczne pytania z serii „dlaczego jestem taki a nie inny...”. W połączeniu z wiarą może dać człowiekowi wielki spokój, którego tak bardzo dzisiaj potrzebuje.
Psychologia to także potężna broń. Zna czułe punkty człowieka i wie jak uderzyć, by najbardziej bolało. Wie jak wyolbrzymić wątpliwości i niepewność, a tym samym, jak uruchomić najstraszliwszy mechanizm destrukcji znany ludzkiej jednostce – samozniszczenie.
Przy odpowiedniej dozie złej woli i talentu, psychologia może być niczym wirus. Zaszczepiony w sposób subtelny, niepozorny, rozwijający się powoli, acz sukcesywnie, żeby wreszcie uderzyć z najmniej spodziewanego kierunku – od środka...
Niemal każda teoria zrodzona w imię tej nauki jest niedopowiedziana i posiada bezpieczny aneks, że działa tylko na nieliczne jednostki i przy niebywale rzadkim stosunku symptomów. Granica błędu tych teorii jest niemal tak samo, a może nawet i bardziej rozciągła niż one same, co w efekcie sprawia, że więcej niewiadomych się tworzy niż definiuje.
Mimo to, rzadko obala się, choćby i najmniej przydatne teorie. Jeśli sprawdziły się choć w jednym przypadku, wtedy już mówią o faktach i przygotowują na domniemany precedens.
Czy taka niejednolitość i niejednoznaczność, jakby na to nie patrzeć, nauki, jest czymś dobrym?
Trudno powiedzieć. Choć, jak można wymagać zwięzłości i dokładności od dziedziny wiedzy zajmującej się ludzkim wnętrzem?
Indywidualizm ludzki jest czymś tak potężnym, że psychologia, co można stwierdzić już teraz, NIGDY nie odnajdzie złotego środka i teorii-klucza do charakteru i osobowości człowieka.
Wyjątki będą zawsze, a w psychologii nie potwierdzają one reguły. Już raczej wymuszają stworzenie nowej teorii i uznanie poprzednich za jeszcze bardzie niedoskonałe, choć nadal prawdziwe.
„Nieprzewidywalna i niejednoznaczna nauka o nieprzewidywalnym i niejednoznacznym człowieku.” – to jedyne całkowicie ścisłe stwierdzenie dotyczące psychologii.
Trudnym tematem jest stosunek tej nauki do szeroko pojętej moralności.
Dzięki psychologii można zyskać spokój i pojednanie z sobą i światem, czyniąc z niej kolejną podporę dla swojego systemu wartości i wiary. Zaglądając w ciemne zakątki własnej świadomości, możemy zlikwidować siejącą zamęt niepewność samego siebie. Mając wyklarowany obraz swojej osobowości, jej słabych i mocnych punktów, możemy zniwelować zrodzony z niewiedzy strach i niezrozumienie.
Wątpliwości odnośnie wiary, wartości społecznych, czy po prostu sensu istnienia mogą przeważyć w człowieku, który wątpi w samego siebie.
Nie można wymagać akceptacji i rozumienia czegokolwiek od kogoś, kto sam siebie nie akceptuje i nie rozumie.
Pod tym względem jakikolwiek światopogląd, czy społeczna filozofia (nie koniecznie moralnie poprawna) nie mają większego sprzymierzeńca jak psychologia, której swoją drogą, w pewien sposób są prekursorami...
Z drugiej strony, żadna z nauk nie niesie z sobą tak potężnego ładunku laicyzmu i, jakby to można ładnie nazwać, „naukowej amoralności”.
Badając istotę człowieczeństwa, psychologia odżegnuje się od kanonów moralności, filozofii czy wiary, częstokroć im przecząc.
Sprowadzanie sensu uczuć i ogólnie ludzkich emocji do poziomu rozwiniętych odruchów zwierzęcego instynktu, czy traktowanie nawet najszlachetniejszych, czy najprostszych odruchów jako psychicznie sparafrazowanych aktów seksualnych, budzi wiele zastrzeżeń.
Nawet w obliczu niezaprzeczalnych zasług tej nauki, takie podejście zjednuje jej tylko rzesze wrogów. Nie życzą sobie oni aby ich, np. miłość była uważana jedynie za subtelnie zakamuflowane przez nasz egoistyczny umysł zwierzęce żądze i oparte na czystej chemii dążenie do kopulacji.
Nie do przyjęcia dla normalnego człowieka jest to, aby, wbrew temu co powtarza mu się przez całe życie, był tylko lepszym, bo inteligentniejszym zwierzęciem.
Jedynie wybitni laicy zdolni są do zaakceptowania faktu, że honor, lojalność, miłość i poświęcenie wykształciły się w nas nie przez obecność duszy i sumienia, ale dzięki prawidłowemu rozwojowi w fazie fallicznej i genitalnej.
Nie chodzi tutaj o przeczenie podobnym teoriom. Wiele z nich, przy całym swoim „humanizmie bezczeszczącym człowieczeństwo” jest jak najbardziej prawdziwych. Dowodem tego mogą być tysiące wyleczonych przez psychoanalizę i psychoterapię.
Nie można jednak nauki tak silnie powiązanej z ludzką emocjonalnością sprowadzać do czysto przyrodniczo – chemicznego aspektu.
Zauważyli to już sami ojcowie psychologii, którzy po Freudzie, którego teorie uznali za zbyt „bezduszne, brutalne i nieżyciowe”, stworzyli swoje własne, w rzeczywistości często „usubtelniając” freudowskie poglądy, lub w ogóle stając do nich w opozycji.
Istnieją obawy, że pozbawiona czysto naukowego obiektywizmu psychologia nie będzie już godna miana nauki, lecz co najwyżej naukowej filozofii. I tak przecież, jak wspomnieliśmy jest bardzo „nieścisła” przez merytoryczny ogrom i empiryczną niejednoznaczność.
Niestety, ryzyko jest konieczne. W przeciwnym wypadku psychologiem mógłby się stać jedynie ktoś pozbawiony wiary w „człowieczeństwo ludzkości”. Tylko on byłby w stanie przyjąć czysto przyrodnicze teorie psychologii i pozostać sobą; zachować obiektywizm.
Choć, powstaje pytanie, jak ktoś ze zszarganym wnętrzem mógłby zyskać pomoc od osoby, która uważa siebie i innych za „biologiczne komputery”?
Nauka o ludziach, aby była dostępna dla ludzi, musi mieć ludzką twarz...
Kolejny, zasygnalizowany już problem, to dylemat – kto powinien parać się zawodowo psychologią?
Z pewnością jednostki silne wewnętrznie. Jak np. zaawansowana teologia może obudzić niebezpieczne wątpliwości w kimś, kto do tej pory wierzył „po prostu”, tak i psychologia może poważnie zachwiać charakterem osoby wcześniej na pewne rzeczy nie przygotowanej i uodpornionej.
Znakomitym rozwiązaniem byłaby psychoanaliza kandydatów na wydziały psychologii, jeszcze zanim rozpoczęliby naukę.
Mówi się, że lwia część kandydatów na psychologię to ludzie, którzy sami mają ze sobą problemy. W zasadzie jest to plotka nie mająca poparcia w faktach, jednak, jak to się mówi, „każda plotka...”.
Poza tym, rzeczywiście, jeśli osoba na tym kierunku nie posiada odpowiedniej dozy charyzmy i wewnętrznej dyscypliny, a do tego ma jeszcze jakieś poważne problemy z sobą, to nie oczekujmy, że komukolwiek pomoże. Prędzej zaszkodzi, a pierwszym poszkodowanym będzie ona sama.
Jak było wspomniane, psychologia to niebezpieczna broń. Zwłaszcza dla osób wrażliwych.
W przypadku jeśli np. osoba bardzo uczuciowa posiada pewną wiedzę z zakresu psychologii, a nie jest wystarczająco odporna, z czasem zaczyna nagminnie stosować autopsychoanalizę.
Nawet jeśli jest od tego kompetentna pod względem wykształcenia, częstokroć robi sobie wielką krzywdę. Racjonalizuje swoje uczucia, zna dokładnie mechanizmy powstawania szeregu odruchów, które kiedyś były, dajmy na to, romantycznymi gestami, teraz zaś budzą nawet wstręt, bo zdradzają niskie zwierzęce odczucia, które z psychologicznego punktu widzenia leżą u ich podstaw. Każda mina, każdy gest, każde odruchowe zachowanie przestaje być już tajemnicą i uświadamia delikwentowi jego niskość i brak sensu wielu zachowań, lub odwrotnie, ich ukryty sens, który może być tak zaskakujący, że aż przerażający.
Osobie bez odpowiednio silnego charakteru i motywacji, podobna sytuacja może zrujnować osobowość i życie. Zbyt wielka wiedza, przy jednoczesne zbyt małej świadomości samego siebie, po prostu zniszczy kogoś takiego.
Z drugiej strony, ktoś wystarczająco silny zyskuje niesamowite narzędzie samo udoskonalania i zwiększania swojej świadomości jako człowieka. Przewaga takiej osoby nad resztą społeczeństwa jest niewątpliwa, ale i obligująca.
Psychologia. Nauka o meandrach ludzkiego „ja”, nauka pytań retorycznych, na które niemą świadomością odpowiada nasze wnętrze. Niejednoznaczna, frapująca, destrukcyjna i konstruktywna zarazem.... Najbardziej ludzka z nauk.
Tym na poły poetyckim stwierdzeniem kończy się ów felieton, zostawiając czytelnika, mam nadzieję, choć trochę zafrapowanego treścią.


P.S.
Czytelnik z pewnością zauważył w tekście wiele nawiązań do wiary. Nie da się ukryć, że „wiara, a psychologia” to temat ważny, choć skrzętnie omijany. Tutaj także nie został dogłębnie przeanalizowany, a to z prostej przyczyny. Stwierdzenie, że wiara i psychologia przy odpowiednim podejściu mogą wspaniale współgrać uważam za wystarczające.
Wszelkie zaś wariacje na ten temat, zmierzające do zdyskredytowania jednej lub drugiej strony, oceniam jako niesmaczne i pozbawione sensu.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 7 minut