profil

Rybołówstwo i jego znaczenie dla rozwoju gospodarczego Polski

Ostatnia aktualizacja: 2022-02-01
poleca 85% 1738 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Z województw nadmorskich (według podziału administracyjnego obowiązującego do 1998 roku) jedynie gdańskie i szczecińskie można uznać za ekonomicznie wysoko rozwinięte; elbląskie, koszalińskie i słupskie należą do słabo rozwiniętych. W tychże województwach stopa bezrobocia należy do najwyższych (powyżej 27,4% wobec średniej krajowej ok. 14% - GUS W-wa 1994).W województwach gdańskim, słupskim i koszalińskim ziemie są średnie i słabe. Bardzo słabe jest nasycenie sprzętem gospodarczym.

Mały napływ ludności na tereny wiejskie północno - zachodniej Polski wpłynął w bardzo dużym stopniu na niewielki odsetek użytków rolnych znajdujący się w posiadaniu indywidualnych gospodarstw rolnych a znaczny w PGR.

Okoliczności te sprawiają, że rybołówstwo stanowiło zawsze poważne źródło dochodów i źródło pożywienia na tym terenie. Jego dynamiczny rozwój po drugiej wojnie światowej był istotnym bodźcem stymulującym wiele gałęzi gospodarki.

W latach 90-tych połowy ryb oscylowały wokół 450 tys. ton rocznie, z czego ok. 80% stanowiły połowy morskie z tym, że w latach 86-90 było to średnio 559.5 tys. ton. Odpowiednio: w latach 91-95 406.5 tys. ton, w roku 95- 405.2 tys. ton,
a w 96 roku 320,2 tys. ton. Zatrudnienie spada od 17,9 tys. w 1992 do 11,4 w 1996. Wartość środków trwałych spadła z 754.3 mln zł w 1992 do 667 mln zł w 1996. Wartość produkcji w cenach stałych spadła do 66.4% względem roku 1992.

Głównym obszarem penetracji są wody Bałtyku (powyżej 20% połowów) oraz wody Morza Ochockiego, południowego Atlantyku (wokół Falklandów) i akweny u brzegów Antarktydy. Po wprowadzeniu ograniczeń połowów w 200 milowych strefach ekonomicznych zaprzestano połowów na wodach wokół Grenlandii oraz wodach Morza Północnego i Morzu Beringa. Z Morza Ochockiego wypierają nas Rosjanie mimo, iż łowiska są poza granicami ich wód terytorialnych, to są nimi szczelnie otoczone. Dochodziło wręcz do aresztowania polskich jednostek pod byle pretekstami.

Potentatami są Dalmor, Gryf i Odra dysponujący 50 statkami - prowadzą negocjacje w sprawie nowych łowisk m.in. z Chinami, Gwineą Równikową, Jemenem i Indiami. Bałtyckie połowy prowadzą: Kuter, Szkuner, Barka i Korab. Dysponują razem około 400 kutrami. W połowach morskich dominują mintaje, śledzie i szproty.

Jeszcze do niedawna rybołówstwo stanowiło ważną gałąź gospodarki morskiej. Rybołówstwo przybrzeżne jest jedną z najstarszych form gospodarki w naszym regionie. Tam, gdzie uprawiano je powszechne i masowo, a tak było niewątpliwie
na mierzei Helskiej, czy wcześniej na wyspach, które ją tworzyły, wytworzyły się z czasem pewne normy regulujące sposoby organizacji połowów. Powstały spółki, a w zasadzie samorządy rybackie, które w ramach zwyczajowo przyjętych praw określały przepisy dotyczące korzystania z brzegu morskiego i wód. Najstarsze wiadomości o występowaniu takich samorządów na ziemi Puckiej zawarte są w wilkierzu miasta Helu z 1450 roku i dotyczą rybackich spółek powołanych do niewodowych połowów dorsza, łososia i węgorza.
Po odzyskaniu niepodległości jedynie Hel dysponował portem przystosowanym do rybołówstwa, a istniejąca przystań w Pucku była zbyt oddalona od miejsc połowów i łatwo zamarzająca. Poza pewną liczbą małych wędzarni w ogóle nie istniało przetwórstwo. Do wojny zmodernizowano port w Helu, wybudowano porty w Gdyni i Jastarni, a w 1938 port we Władysławowie. W 1930 rozpoczęła w Gdyni pracę pierwsza stocznia. W wyniku działań wojennych prawie wszystkie statki floty rybackiej zostały zatopione bądź wywiezione przez Niemców i Sowietów.

Władza ludowa nie akceptowała rybackich spółek. W PRL zabrano rybakom ich samorządowe uprawnienia. W 1946 powstaje Dalmor na bazie statków otrzymanych od UNRRA. W tym samym roku powstaje Arka - przedsiębiorstwo połowów kutrowych. Stocznia w Gdańsku budowała specjalizowane jednostki: lugotrawlery, trawlery, trawlery-przetwórnie i statki zamrażalnie. W końcu lat 70-tych rozwój floty rybackiej był nawet dwukrotnie wyższy niż floty światowej. Za intensywnym rozwojem potencjału połowowego i za zwiększoną ilością połowów nie nadążał aparat skupu, dystrybucji oraz przemysł przetwórstwa rybnego. Zgodnie z hasłem "ryby - tanie białko" ustalono niski poziom cen ryb i przetworów, a w konsekwencji brak rentowności połowów i konieczność dotacji budżetowych.

Obecnie rybacy mają często przestarzały sprzęt, nie stać ich na kupno nowych jednostek (koszt około 4 mln PZN za 12 metrową jednostkę). Ci, którzy przejęli od Szkunera 13 burtowych i 16 rufowych kutrów, w wyniku połowowego regresu nie byli w stanie spłacać rat leasingowych. Miarą kryzysu w rybołówstwie jest upadek Kogi z Helu. Z kolei używanie nowych technik połowowych (sieci pelagiczne), które pozwalają na polowy w pelagilu czyli obszarze wód otwartych, ponad dnem, obfitujących na skutek silnego falowania w tlen, zdaniem wielu rybaków stanowi zagrożenie dla wielu gatunków ryb. To oraz zawyżenie limitów połowowych grozi w przyszłości załamaniem się ekosystemu bałtyckiego.
Dawniej dynamicznie rozwijające się rybołówstwo stymulowało rozwój innych gałęzi gospodarki, takich jak przemysł stoczniowy i przemysł przetwórstwa rybnego. Dziś wobec braku wyraźnej polityki morskiej, co przejawia się m.in. brakiem preferencyjnych kredytów umożliwiających odmłodzenie parku maszynowego, utrzymywaniem zbyt wysokich cen na paliwo dla jednostek pływających (te które mogą bunkrują na Bornholmie) oraz pozostawienia przedsiębiorstw połowowych samym sobie wobec kurczących się łowisk - zdecydowanie straciło na znaczeniu.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 4 minuty