profil

Nora - dom lalek głosem Ibsena w kwestii małżeństwa, jako związku dwojga ludzi.

poleca 85% 540 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że małżeństwo Torwalda i Nory jest doskonałym, niemalże jak z oper mydlanych, stereotypowym związkiem dwojga ludzi; kochający, pracujący mąż zrobiłby wszystko dla swojej pięknej, posłusznej żony. Jednak po bliższym przyjrzeniu się obu postaciom obserwujemy, obecny jak cień, cały szereg wad i przywar małżeństwa, które przestaje być już tak doskonałe.

Na początku sztuki Torwald wydaje się być człowiekiem łagodnym i bezsilnym, spełniającym każdą zachciankę przesiadującej ciągle w domu żony. Jednocześnie jednak obserwujemy, że nie tylko dba on o swoją ukochaną, ale jeszcze ciągle pilnuje jej. Teoretycznie Nora nie ma żadnych ograniczeń, ale tak naprawdę mąż steruje całym jej życiem; od jedzenia (słodycze) aż po ludzi, z którymi się Nora spotyka. Po koniec dziki, jednakże jak najbardziej uzasadniony, wybuch gniewu, kiedy Torwald dowiaduje się o pożyczeniu przez Norę pieniędzy od Krogstada, doskonale potwierdza tezę, jakoby mąż starał się właściwie ukierunkować postępowanie żony. Ta złość może być tylko dowodem wielkiej miłości łączącej oboje. Jednak, gdyby się uważniej przyjrzeć można zauważyć, że tak naprawdę Torwald chciał bez przerwy kontrolować żonę a w momencie wykrycia kłamstwa prawdopodobnie doświadczył uczucia, że Nora wymyka mu się, że traci nad nią, tak przecież pożądaną, kontrolę.

Natomiast Nora, ciągle kłamiąca pani domu, rewelacyjnie grana przez Danutę Stenkę, od początku jawi nam się jako osoba, która nie jest już w stanie zrobić jednej rzeczy ze szczerego serca, jej zachowanie uderza nas całym szeregiem sytuacji, w których Nora wykorzystuje swój wygląd, a nawet pozycję społeczną do zdobycia pożądanych rzeczy ( w tym wypadku pieniędzy).

Po godzinie oglądania sztuki dochodzimy do wniosku, że Nora ma w sobie coś złego, co nie pozwala jej być szczerą i dobrą. Po dwóch – że każde zachowanie Nory, nawet najlepiej przemyślane i płynące „prosto z serca” kończy się niepowodzeniem tylko dlatego, że bohaterka jest na co dzień tak przyzwyczajona do kłamstwa, że nie potrafi już normalnie funkcjonować.

Małżeństwo tych dwojga na początku może się wydawać idealne, jednak po dłuższym zastanowieniu dochodzimy do wniosku, że ciągle kłamiąca żona i mąż, najpierw ślepo jej ufający, potem zaś niemalże sprawdzający na każdym kroku, dwa bardzo silne charaktery, dwie osoby całkowicie zatracone w swoich własnych światach, nie przejmujące się zupełnie losem i uczuciami partnerów nie są i nie mogą być dobrym małżeństwem. Torwaldowi bowiem potrzebna jest oddana, szczera i mądra kobieta a dla Nory, zamiast ślepo zapatrzonego w nią Torwalda, przydałby się sprytny i władczy mężczyzna, który potrafiłby ją poskromić i nauczyć właściwego postępowania z innymi ludźmi.

Spojrzenie Ibsena na to małżeństwo można odebrać jako pełne pesymizmu wyznanie, że nie ma możliwości idealnego dopasowania dwojga ludzi albo też jako jeszcze smutniejszą prawdę, że czasami może się okazać, iż ukochana osoba wcale nie dba o nasze dobro, a tak naprawdę czerpie ze związku korzyści tylko dla siebie. Możliwe również, że Ibsen chce nam pokazać, że partnera powinno się zawsze wybierać na zasadzie przeciwieństw. W ten sposób nie tylko unika się spotkania dwóch silnych lub też dwóch słabych osobowości ale również od drugiej osoby można się bardzo wiele nauczyć. Być może bowiem małżeństwo Nory i Torwalda byłoby całkiem udane gdyby każde z nich umiało zaakceptować zachowanie drugiego i zamiast ślepo dążyć do wyznaczonych sobie, prywatnych, celów starałoby się spróbować zaakceptować poglądy i racje drugiej osoby.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty