profil

Menedżer a działacz sportowy- charakterystyka, podobieństwa, różnice

poleca 89% 102 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Plan pracy

• Wstęp
• Część pierwsza: menedżer oraz działacz- definicje
• Część druga: Menedżer i działacz- podobieństwa, różnice
• Część trzecia: czy działacz może być menedżerem i czy menedżer może być działaczem?
• Podsumowanie
• Materiały wykorzystane w pracy

Wstęp
Esej w najprostszej definicji jest formą wypowiedzi literackiej, przedstawiającą punkt widzenia autora na dany temat. W ten sposób czytelnik zapoznaje się z jego punktem widzenia, sposobem postrzegania wszelakich zjawisk. Jest lubianą (ze względu na swą lekkość, łatwość w przyswajaniu), lecz pozornie łatwą sztuką- należy uważać, by w swoich rozmyślaniach nie dojść do miejsca, kiedy pisanie będzie bezładną paplaniną, zwykłym ciągiem słów, który nie wniesie nic nowego.
Prawdę powiedziawszy, ucieszyłam się, kiedy na zajęciach padły słowa „esej na zaliczenie”. A już temat... Marzenie. „Liczę, że co najmniej jedna praca będzie o różnicach i podobieństwach pomiędzy menadżerem a działaczem sportowym”- niniejsze słowa odebrałam jako sugestię dla mnie, jakobym miała podjąć się niniejszego wyzwania, zatem próbuję. W końcu praca w Dolnośląskim Związku Piłki Nożnej jako referent ds. ewidencji i uprawnień (czyt. rejestruję zawodników, a i umowy transferowe to mój chleb powszedni) zobowiązuje ;) Aspiracje mam spore, ale chcieć nie zawsze znaczy móc, choć z drugiej strony… podobno dla chcącego nic trudnego.
Część pierwsza: menedżer oraz działacz- definicje
Właściwą cześć swojej pracy postanowiłam rozpocząć od przestawienia definicji słów „menadżer” oraz „działacz”- z tym drugim może być już nieco ciężej, bowiem na ten temat milkną wszelkie mądre książki. Menedżer najogólniej rzecz biorąc to osoba, której głównym zadaniem jest zarządzanie- firmą, zespołem, człowiekiem- czyli podjęcie decyzji, zaplanowanie przebiegu procesu oraz organizowanie działań skupionych wokół niego. Określenie kim jest „działacz”, jest już o wiele trudniejsze. Moim zdaniem to ktoś z ogromną pasją w stosunku do tego, w obszarze w którym działa, starający się załatwić wszystko jak najlepiej. Czasami jednak brak mu ogłady, obycia, znajomości pewnych zasad, mechanizmów. Tak oto przechodzimy do rozwinięcia drugiej części pracy, czyli dokładniejszej charakterystyki obu definicji.
Świat w każdej płaszczyźnie dynamicznie się rozwija, co za tym idzie- muszą rozwijać się Ci, którzy w nim żyją. Muszą być „ogarnięci w te tematy”, mieć oczy i uszy szeroko otwarte. Menedżera cechuje otwartość na nowinki, innych ludzi, wyzwania. Taka osoba „nie daje sobie w kaszę dmuchać”, jest odważna i przebojowa. Bardzo często też mocno inwestuje w siebie- przede wszystkim w swoją wiedzę poprzez udział w rozmaitych konferencjach, szkoleniach, rozmowę z doświadczonymi menedżerami, lekturę fachowych książek. Według Kazimierza Nalepy istniej trzy sposoby rozwoju menedżera.
Pierwszym przytoczonym są „Lasy kabackie”, czyli doszkalanie się poprzez nabywanie doświadczenia, samodzielne poznawanie zjawisk, czego i ja jestem zwolenniczką. Bo w końcu teoria swoje, wykładowcy swoje, a życie wszystko weryfikuje. Dzięki temu jesteśmy już zaprawieni w bojach, szybciej dostosowujemy się do nowego otoczenia bądź w drugą stronę- zmieniamy je tak, by było nam w nim wygodniej. Będąc kowalem własnego losu, licząc tylko na siebie, menedżer w późniejszym czasie odczuwa dumę tym większą, że sukces osiągnął dzięki własnej pracy.
Teoria o nazwie „Zosia Samosia” odnosi się do ludzi ambitnych, w szczególności ze środowisk, w których się nie powodzi. Menedżer w tym przypadku „bywa” we właściwym towarzystwie, jest otwarty na kontakty towarzyskie, szkoli się. Ciężką pracą wyznaczony cel osiągnęły postacie nam wszystkim doskonale znane- Anna Shirley oraz Rocky Balboa. Cechowały ich szczere chęci do rozwoju, bycia najlepszym. Dokładnie wiedzieli, czego chcą i w jaki sposób tego dokonają oraz w oparciu o wiedzę i doświadczenie innych poszukiwali coraz to lepszych dróg dla siebie.
Trzeci model określony jako „trening olimpijczyka” musi zajść w wyjątkowych okolicznościach, bowiem muszą zetknąć się ze sobą dwie wybitnie silne osobowości: bardzo zmotywowany i zdeterminowany menedżer oraz wysokiej klasy coach. Taka mieszanka pozwala na przyspieszenie rozwoju, coach jest tu kimś w rodzaju motoru napędowego, celownika połączonego z mechanikiem-odkrywcą, który wymienia „kluczowe dla sukcesu podzespoły na coraz lepsze”.
Nie mniej istotny jest wygląd i zachowanie w towarzystwie. Odzwierciedlenie mają tu ludowe mądrości takie jak „Jak Cię widzą, tak Cię piszą” oraz, że najważniejsze jest pierwsze wrażenie. Wiadome jest, że wypada się o wiele lepiej, jeśli rozmówca widzi przed sobą osobę schludną, elegancką, uśmiechniętą, niż kogoś, kto przed chwilą wstał z łóżka. Miłym jest, jeśli menedżer, aczkolwiek tyczy się to tak samo każdej innej profesji, umie zwerbalizować wszystkie myśli, nie jąka się, nie duka. Niezwykle przydatna jest sztuka autoprezentacji, na którą, na szczęście, coraz częściej kładzie się nacisk. Z menedżerami z prawdziwego zdarzenia mamy kontakt najczęściej w klubach szczebla centralnego, czyli takich które udzielają się na ekstraklasowym, I- lub II- ligowym froncie. Uczestnicy tych rozgrywek są coraz częściej już nie stowarzyszeniami, a przedsiębiorstwami, które potrafią na siebie zarobić, lecz to już temat na osobną pracę. Najistotniejszymi kwestiami w funkcjonowaniu przedsiębiorstwa sportowego są rozmowy ze sponsorami, którzy po prezentacji odpowiednio skonstruowanej oferty sponsorskiej skłonią innego przedsiębiorcę do włożenia pieniędzy właśnie w ten, a nie inny klub. Skoro mamy już zaplecze finansowe i logistyczne, możemy podjąć rozmowy z zawodnikami oraz ich przedstawicielami- dlaczego watro grać u nas, co nas odróżnia, w czym jesteśmy lepsi od klubu zza miedzy. Skoro firma ma działać sprawnie, musi być zarządzana przez ludzi „z głową na karku”, czyli takich którzy dzięki odpowiedniej wiedzy, umiejętnościom oraz cechom charakteru będą umieli wywindować jej notowania w różnego rodzaju rankingach.
Działacze sportowi, czy też klubowi (tak na dobrą sprawę to nie stanowi zbyt dużej różnicy, a i z klubowymi mam do czynienia na co dzień- z racji swojej pracy) stanowią nieodłączną część sportowej mozaiki. Są ludźmi pracującymi wolontaryjnie, choć sami mówią o swojej pracy „charytatywna”, bo najczęściej nie dość, że za swój wysiłek nie otrzymują nic w zamian, to jeszcze „dokładają do interesu”. Mamy z nimi najczęściej styczność w klubach niewielkich, przędących skromnie z miesiąca na miesiąc (bądź od dotacji do dotacji), tułających się gdzieś po „A” cz „B” klasie.
Jak wygląda taki człowiek? Niczym nie wyróżnia się z tłumu. Być może codziennie mijamy takich dziesiątki w drodze do pracy. Kiedy już staje w kolejce po odbiór dokumentów, można go przydzielić do jednej z poniższych kategorii (tu podejrzewam, że rozpiszę się trochę bardziej, bo i przypadki z życia wzięte):
• „Cierpliwie czekam”- widzi, że kolejka przed nim spora, za nim jeszcze dłuższa, wszyscy uwijają się jak w ukropie, zatem nie ma sensu robić hałasu, bo to przyniesie więcej szkody niż pożytku; czyta gazetę/ulotkę/tablicę ogłoszeń, czasem też utnie sobie pogawędkę z towarzyszami niedoli; zdarza się, że jest jedynie wysłannikiem
• „Maruda”- tak jak bajkowa postać- nie pasuje mu wszystko wokół, co wyraża głośno, często w sposób niezbyt grzeczny; często spóźniony, z niekompletnymi dokumentami (a niech ktoś tylko spróbuje mu tylko zwrócić na to uwagę- musi być niezwykle opanowany, by trzymać ręce przy sobie…)
• „Słomiany Awanturnik- Rewolucjonista”- jak wyżej, ponadto ma sto tysięcy pomysłów, co zrobić, by było lepiej, lecz już gdy proponuje mu się zamianę miejscami- chowa ręce w kieszeń
• „Znam kogoś, kto zna kogoś…”- tacy, którzy próbują utorować sobie drogę nazwiskiem kogoś znanego w środowisku, kto jest z nimi w jakiś tam sposób powiązany, bądź (o zgrozo!) sami są „tymi znanymi w środowisku” i jeśli coś się nie spodoba- udają się do szefa. Chcąc nie chcąc, polecenie szefa wykonujemy „na już” (chyba, że nie zależy nam na posadzie)
• Znajomi- nie ukrywam, moja ulubiona kategoria. Nie ma nic lepszego, niż uśmiechnięta, znajoma twarz w rozgorączkowanym tłumie. Można mu wszystko spokojnie wytłumaczyć, z komfortem, że nie uniesie się gniewem itd. W dodatku przygotuje wszystko w pożądany sposób; żyć, nie umierać, tylko z takimi współpracować.
O większości z wyżej wymienionych można powiedzieć jeszcze kilka rzeczy, mianowicie. Ze swoim klubem są związani od dziecka/od lat- sami byli zawodnikami, tata jest prezesem, gra syn/ córka. Piłka jest najczęściej dodatkiem do codziennych obowiązków, w związku z czym brakuje im wiedzy (choć to zdarza się coraz rzadziej) na temat rejestracyjno-transferowo-boiskowych meandrów. Nie raz zdarza się, że nie przyjmują tego co się do nich mówi i nie dociera do nich, że przepisy, do których jesteśmy zobligowani się stosować, nie zostały wymyślone przez nas, tylko przez kogoś o wiele ważniejszego i mądrzejszego przez nas i nam również nie zawsze pasują.
Część druga: Menedżer i działacz- podobieństwa, różnice
Mogłoby się zdawać, że to pojęcia tożsame, jednak po głębszym zastanowieniu można dostrzec cechy, które rozróżniają oba pojęcia, co można wywnioskować po lekturze pierwszej części, zaś ta stanowić jej podsumowanie, możliwe, że wkradnie się również coś „ekstra”.
• Po pierwsze: wiedza. Mededżer to ktoś, kto posiada odpowiedni zasób wiedzy i umiejętności z zakresu zarządzania, marketingu, ekonomii i psychologii, wiedza ta najczęściej jest aktualizowana poprzez szkolenia i kontakty z osobami z branży; działacze w większości przypadków uważają się za „starych wyjadaczy”, w dodatku nie będzie nadużyciem, jeśli napiszę, że ciężko im przemówić do rozsądku
• Po drugie: wrażenie. Już na pierwszy rzut oka widać, że menedżer to człowiek „poważny”- z szacunkiem podchodzący do kontrahenta czy pracownika, wygląda schludnie, nie obce są mu garnitur i krawat; działacz potrafi „zerwać się” z pracy i przyjść do biura w roboczym kombinezonie- bo akurat pracuje w warsztacie przy Miejskim Przedsiębiorstwie Komunikacji albo remontuje plac Srebrny
• Po trzecie: zakres działań. Menedżer zajmuje się procesem organizacji, działacza przyporządkowałabym do personelu wykonawczego.
Według Kodeksu Etycznego Menedżera zawodowy menedżer powinien pomagać w utrzymaniu uczciwości i fachowości społeczności biznesu. Dzięki takiej pracy nabieramy o zarządzanym przedsiębiorstwie (klubie) dobrego zdania, chętnie z nim współpracujemy. Działacze z racji społecznego pełnienia swojej funkcji nie zawsze postępują uczciwie. Ich budżety są ograniczone, zatem szukają ratunku gdzie tylko to możliwe, a ich zagrywki często wykraczają poza normy etyczne. Drugi punkt wspomnianego dokumentu traktuje o tym, że menedżer powinien zachować poufność informacji związanej z biznesem i klientami. W końcu nie raz słyszeliśmy sformułowanie „tajemnica handlowa”. Dzięki dochowywaniu tajemnic pracuje nam się o wiele bardziej komfortowo, wiemy, że nasze interesy są bezpieczne. Menedżer zarządzający klubem sportowym, dbający o dobry wizerunek swojej firmy wie, że klubowe niesnaski powinny zostać w szatni. Działacze z reguły też o tym wiedzą. Bo w końcu kto lubi się chwalić, że ma u siebie źle? Od wykorzystania słabości przeciwnika do pokonania go już tylko krok. Następna reguła brzmi „Zawodowy menedżer powinien stawiać interesy przedsiębiorstwa przed interesem prywatnym i powinien ujawniać fakty dotyczące sytuacji, z której mógłby wyniknąć konflikt interesów”. Po przeczytaniu tego zdania myślałam, że chodzi o to, że życie zawodowe ma stać nad prywatnym. Jednak nie o to chodzi. Z rozwinięcia powyższej tezy wynika, że menedżer podejmując działanie z zakresu obowiązków w stosunku do zarządzanego przez niego klubu, nie powinien kierować się prywatnymi pobudkami. Do osiągnięcia własnych korzyści niewskazane jest również wykorzystywanie swojej pozycji, tak samo jak przyjmowanie jakichkolwiek korzyści materialnych, o ile nie obligują nas do tego właściwe zapisy w umowach itp. W „małym sporcie”, w którym mamy częściej do czynienia z działaczami, niż z menedżerami, wygląda to nieco inaczej. Mawia się, że „każdy sobie rzepkę skrobie” i jeśli tylko pojawia się okazja do tego, aby „zawinąć coś” do własnej kieszeni, to czemu nie? Chociaż być może właściwszym byłoby napisanie „okazja czyni złodzieja”… Powszechnym zjawiskiem jest również zjawisko, że zawodnik na co dzień pracuje w firmie prezesa, kierownika itp. Tu błędy z boiska często odbijają się w pracy, za przestrzelonego karnego można dostać mocno po głowie, a za opuszczanie treningów można nawet zostać zwolnionym. Zastraszanie, szantaż- przecież to normalne… Po czwarte, zawodowy menedżer powinien unikać nawet pozorów niewłaściwego postępowania w sprawach biznesu. Patrz punkt pierwszy niniejszego Kodeksu. Ostatni punkt mówi o tym, że zawodowego menedżera zobowiązuje uczciwość w stosunku do społeczeństwa, kierowników, dyrektorów, klientów, ekspertów i pracowników. To poniekąd wiąże się z punktem pierwszym oraz czwartym. Uczciwość buduje pozycję menedżera, a przez to kolejne szczeble jego kariery. Wszelkie wydawane przez niego komunikaty powinny być jasne oraz niepomijające żadnych istotnych faktów, by w sytuacji, której niniejszy komunikat dotyczył uniknąć nieporozumień. Myślę, że te same słowa można odnieść do działacza klubowego. Odnośnie klarowności komunikatów. Co do uczciwości bywa różnie- działacze utrudniają zawodnikom, w szczególności tym młodym, odejście do innej, najczęściej lepszej drużyny, jeśli sami w ten sposób nie widzą korzyści dla siebie bądź klubu. Powyższe oczywiście nie jest “sztywne” i nie tyczy się wszystkich menedżerów oraz działaczy- końcu nic nie jest tylko czarne, albo tylko białe- najczęściej mamy do czynienia z odcieniami szarości.
Uważam, że mogę również odnieść się do Piłkarskiego Kodeksu Etycznego. Choć przymiotnik wskazuje nam na konkretną profesję, myślę że idea przywołanego dokumentu powinna przyświecać wszystkim ludziom sportu, a składają się na niego:
• uczciwość,
• rzetelność i praca,
• sprawiedliwość,
• życzliwość i koleżeństwo,
• honor, godność, lojalność
• kultura, szacunek, gościnność
• solidarność i wierność
• odpowiedzialność
W swoim wywodzie nie mogę pominąć Kibiców. Pragnę zaznaczyć Kibiców, a nie kibiców, którzy na stadion często przychodzą tylko po to, by naubliżać przyjezdnym. W końcu to dzięki nim klub czerpie zyski ze sprzedaży biletów i gadżetów. Idealnym połączeniem w zarządzaniu klubem sportowy- nie ważne czy z Ekstraklasy czy też klasy „B”, jeśli prezes ( na tych najwyższych szczeblach) udziela się w życiu klubu, nie jest figurantem, ma kontakt z sympatykami drużyny, jest osobą ze środowiska, która zna jego realia, co daje dodatkowy punkt przewagi nad tymi, za których sterami stoi ktoś, kto do tej pory zarządzał spółką budowlaną, a stadion zna tylko ze zdjęć oraz telewizyjnych migawek. Zjawiskiem bardzo powszechnym wśród klubów z niższych klas rozgrywkowych jest łączenie funkcji zawodnika z innym zadaniem z życia klubu, bądź na porządku dziennym jest sytuacja, że co niedzielę na meczu spotykają się koledzy z jednego zakładu pracy. Jak powiedzieli włodarze Newcastle United „Byłoby rzeczą niepojętą gdybyśmy nie doceniali naszych kibiców, nawet tych rzadziej uczęszczających na mecze. Wielu obserwatorów naszej ligi podkreśla, że sympatycy Newcastle należą do czołówki fanów piłkarskich ze względu na swoją lojalność i oddanie wobec klubu. My zaakceptowaliśmy ten fakt i tym samym zrozumieliśmy, że kibice są dla nas najważniejsi.”
Część trzecia: czy działacz może być menedżerem i czy menedżer może być działaczem?
Uważam, że mogę powiedzieć, że każdy menedżer jest działaczem, tyle tylko, że wyróżnia go to, że za swoje działania otrzymuje wynagrodzenie. Kieruje procesem organizacyjnym, ale sam zaczynał od bycia człowiekiem od wszystkiego, więc kiedy zachodzi potrzeba, umie zakasać rękawy i przystąpić do działania, wziąć na siebie „czarną robotę”. Myślę, że za przykład mogę podać tu prezesa jednego z III-ligowych klubów z miejscowości w okolicach Wrocławia. Stery objął kilka ładnych lat temu. Miał własną, dobrze prosperującą firmę, jest młodym, otwartym, energicznym człowiekiem, wręcz idealnym kandydatem. Kiedy klub dotknął kryzys, nie wahał się sięgnąć do własnej kieszeni. Całym sercem zaangażował się w swoje hobby. To na jego głowie były wszelkie kwestie organizacyjne- od boiska, przez transfery do rozgrywek. Nie obawiał się fizycznego wysiłku. I jedynie niefrasobliwość jego podopiecznych zmusiła go do podjęcia ostatecznych kroków (pozwolę sobie nie kończyć zdania, nie chcę mówić zbyt wiele). Jeśli odwrócimy role, nie jest już tak prosto. Menedżer dba o dobre imię i sprawne funkcjonowanie klubu. Działacz, ze względu na przytoczone przeze mnie przykłady, chluby swojemu klubowi nie przynosi. Szczególnie w pamięci zapadł mi jeden przypadek- w klasie „B” był (i jest nadal) pewien klub, który po rundzie jesiennej poprzedniego sezonu zajmował pierwsze miejsce w tabeli i miał bardzo realne szanse opuścić fotel lidera, ale tylko po to, by awansować. Tyle o aspekcie sportowym. Lecz organizacyjnie miały miejsce notoryczne wręcz błędy. Rozrabiali kibice, rozrabiali zawodnicy, na meczach dochodziło do rękoczynów, gróźb karalnych, dewastacji czy też nawet załatwiania potrzeb fizjologicznych. Pewnego razu w biurze Związku zjawił się człowiek, który przedstawił się jako radca prawny wspomnianego klubu. Na pierwszy rzut oka było widać, że pan mija się z prawdą, a i po kilku zamienionych słowach „wyszło szydło z worka”. Kiedy koleżanka odmówiła mu podania pewnych danych kontaktowych (do czego nie była upoważniona), ten „radca prawny” rozpoczął słowny atak na nią. Kłótnia poruszyła całe biuro, nie obyło się bez interwencji jednego z członków, nomen omen, wydziału dyscypliny, który akurat się zjawił. Za liczne wybryki dyscyplinarne oraz kłopoty organizacyjne klub został zawieszony w rozgrywkach na pół roku, co oczywiście pozbawiło go szansy na awans. Ten przypadek został opisany przez największą z lokalnych gazet, a jego tytuł brzmi „Klub piłkarski za skandale wyrzucony z rozgrywek”- kto uważnie śledzi prasę, ten wie, o kim była mowa. Z drugiej strony, żeby nie pozostawić wrażenia, że istnieją tylko źli działacze, napiszę coś na ich obronę. Również w klasie „B”, jednak w innej grupie jest pewien klub, który prosperuje całkiem dobrze- ma płynność finansową, całkiem rozsądne zaplecze. Wśród wielu osób zaangażowanych w jego życie jest pewien Student, jeden z pomysłodawców założenia klubu. Choć poza satysfakcją i uznaniem nie ma z tego nic, umie zorganizować miejsce do treningów, meczów ligowych, sparing partnerów oraz przeprowadzać rozmowy z potencjalnymi nowymi zawodnikami czy trenerami. Zabiera kolegów na trening i wozi piłki, czasem pierze sprzęt. Mówi się, że to dzięki niemu klub, mimo tego, że jeden z członków zarządu (były na chwilę obecną) zdefraudował publiczne pieniądze bliskie połowie rocznego budżetu tego klubu, klub nadal funkcjonuje. Działacz? Jak najbardziej. Menedżer- moim zdaniem również, aczkolwiek początkujący i jeszcze długa droga przed nim.
Podsumowanie
Nie jest łatwo wyjaśnić główną kwestię niniejszej pracy. Działacz, menedżer, działacz menedżerem, menedżer działaczem. Uważam, że tak na dobrą sprawę każdy rozstrzyga to według siebie. Coraz większy nacisk kładziony na profesjonalizację sportu pozwala ufać, że niedługo ten problem przestanie takowym być. W naszym województwie Dolnośląski Związek Piłki Nożnej (i to w żadnym razie nie jest promocja) dzięki dotacji pozyskanej z Europejskiego Funduszu Społecznego przeprowadzi szkolenie na kierowników ds. bezpieczeństwa w kontekście Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w 2012 roku. Taki program jest niewątpliwym krokiem w przód dla lokalnego sportu. Moje zdanie jest takie, że nie da się nikogo wpisać w szablon. Każda z profesji ma określone schematy działania, postawy, ale życie jest nieprzewidywalne i czasem trzeba coś „nagiąć” lub ominąć. W swojej pracy mam częściej do czynienia z działaczami, niż z menedżerami, dlatego też tym pierwszym poświęciłam więcej uwagi. Są ci dobrzy, nieco kłopotliwi i tacy, z którymi wolę nie mieć styczności. Menedżerów jak dotąd spotkałam niewielu, ale jak dotąd każdy z nich był dobrym człowiekiem i fachowcem w swojej dziedzinie. Jednak życie pokazuje, że nic nie jest tylko czarne albo tylko białe- najczęściej mamy do czynienia z odcieniami szarości.


Materiały wykorzystane w pracy:
1. Głowiński Michał, Kostkiewiczowa Teresa, Okopień-Sławińska Aleksandra:, Sławiński Janusz, Podręczny słownik terminów literackich. Warszawa: Open, 1996, ss. 66-67
2. Nalepa Kazimierz „Metody rozwoju menadżera”, grudzień 2007 (http://wszic.pl/index.php?c=articles&id=16 )
3. Tusiński Łukasz „Trzy podstawowe funkcje w działalności klubów piłkarskich” cz. 1 oraz 3, czerwiec 2009 (http://www.marketingsportowy.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=348&Itemid=65, http://www.marketingsportowy.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=346)
4. Kodeks etyki menedżera (http://rytlewski.republika.pl/Case%20study%20-%20kodeks%20etyczny%20menedzera.pdf )
5. Piłkarski Kodeks Etyczny (http://pzpn.pl/index.php/pol/Federacja/Dokumenty/Pilkarski-kodeks-etyczny)

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 19 minut

Typ pracy