profil

Rzeczpospolita Polski i Litwy została unicestwiona nie z powodu anarchii wewnętrznej,

poleca 85% 103 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze
I rozbiór Polski


Po pierwszym rozbiorze Rzeczypospolitej, który nastąpił w 1772 roku, Polska odczuła, że nie jest już potęgą gospodarczo – kulturalną w Europie, i że nigdy nią nie była. Był to bardzo dotkliwy cios dla naszego kraju. Utraciliśmy wówczas 200 000 km kwadratowych powierzchni kraju (30 %), a ubytek liczby ludności wyniósł nawet 35 %.
Pomimo tego w kraj zaczął się gwałtownie rozwijać. Taki wstrząs jakim był pierwszy rozbiór bardzo przyspieszył i otrzeźwił Polaków. Społeczność zdawała się być obudzoną z wieloletniego zastoju i odrętwienia. Nastąpił bardzo gwałtowny rozwój gospodarczo – kulturalny, do kraju zaczęły dochodzić trendy oświeceniowe i mogło się wydawać, że idzie ku lepszemu.
Ogromne i nieodwracalne zmiany nastąpiły w rolnictwie; w przeciwieństwie do poprzednich lat coś się zaczęło zmieniać, i to na korzyść, w gospodarstwie folwarcznym. Coraz częściej wchodził do użycia żelazny pług, radło i brona. Przy żęciu zboża posługiwano się już w niektórych regionach kosą, a nie mało wydajnym i męczącym w pracy sierpem. Większość gospodarstw stosowała już młynki do czyszczenia ziarna; zaczęto również zakładać pierwsze, prymitywne jeszcze, sieczkarnie. Niektórzy właściciele sprowadzali, dla poprawienia rasy miejscowego bydła, wysokomleczne krowy holenderskie z Pomorza, a także dające więcej wełny owce ze Śląska i Niemiec. Rozwój hodowli sprzyjał intensyfikacji rolnictwa (nawozy). W niektórych okolicach dwu- i trójpolówka zaczęła ustępować systemom wielopolowym i próbom płodozmianu. Na polach pojawiały się nowe, nie znane dotąd gatunki roślin, które wkrótce miały zrewolucjonizować produkcję rolniczą: koniczyna (wzbogacenie paszy dla bydła), lucerna, rzepa, brukiew i ziemniaki. Rozpowszechniała się fachowa literatura rolnicza, która coraz liczniej docierała pod dachy szlacheckich dworków.




Pomimo tego, że jak na Polskę rolnictwo rozwijało się w zastraszającym tempie, to w porównaniu z europejskim było nadał poważnie zacofane, co więcej, nie osiągało nawet poziomu szesnastowiecznego.
Jedynym zbożem, którego produkcja mogła konkurować z zagranicą było żyto. Zboże to było wykorzystywane do produkcji alkoholu w małych browarach szlacheckich. Każdy szlachcic posiadający, choćby mały, zmysł ekonomiczny doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jest to złoty interes. Tak więc chłop był podwójnie przez pana wyzyskiwany: po pierwsze – jako bezpłatna siła robocza i producent ziarna, po drugie – jako jego przymusowy odbiorca i konsument (wyprodukowane w folwarku ziarno przerobione na gorzałkę i piwo, musiał nabywać w pańskiej karczmie). Dzięki temu ilość karczm zwiększyła się prawie dwukrotnie. Marian Szczepaniak obliczył, że w latach 1651 – 1670 jedna karczma przypadała średnio na 2,4 wsi, a w latach 1771 – 1791 na 1,4 wsi.
Jak już wcześniej wspominałam pańszczyzna rozwijała się w zastraszającym tempie, w dobrach szlacheckich kmieć musiał odrabiać tygodniowo 10 – 12 dniówek roboczych, co oznaczało zatrudnienie więcej niż jednej osoby z gospodarstwa chłopskiego, nie licząc sprzężaju. Prócz zwykłej pańszczyzny chłopi musieli wykonywać również dodatkowe robocizny „gwałty” i „tłoki” w okresie pilnych prac polowych, zbierać dla dworu jagody i grzyby, obrabiać len itp. Przy takim natężeniu robót musieli być zatrudniani nawet starcy i małe dzieci.
Sumując, poza nielicznymi grupami zamożniejszych chłopów, np. sołtysów, którzy najmowali do pracy w swych gospodarstwach czeladź – życie ówczesnego wieśniaka wypełniała od narodzin aż do śmierci ciężka, niewdzięczna harówka. Poziom życia wsi był niesłychanie niski, wyżywienie niedostateczne. Szerzyły się choroby (zwłaszcza dzieci wymierały masowo wskutek brudu, braku opieki i niedożywienia). Jedyną rozrywkę stanowiła karczma, gdzie dwór rozpijał systematycznie swoich poddanych. Zabiedzony i obojętny chłop pańszczyźniany pracował źle i mało wydajnie. Był tak zabiedzony i zdesperowany, że jego obowiązki były wykonywane powierzchownie i dwór nie był w stanie tego wyegzekwować. Poddani częstokroć odmawiali po prostu wykonywania tych, czy innych poleceń. Wśród właścicieli folwarków zaczęła narastać świadomość potrzeby (własny interes) wprowadzenia pewnych zmian. Zaczęły się pojawiać próby zorganizowania pracy w rolnictwie. Niektórzy właściciele ziemscy zmniejszali lub w ogóle znosili pańszczyznę i wprowadzali czynsze. Na folwarku pojawili się najemni robotnicy. Pracowali oni lepiej i wydajniej niż zabiedzony i schorowany chłop pańszczyźniany.
Innym przejawem ożywienia gospodarki za czasów Stanisława Augusta Poniatowskiego był szybki rozwój manufaktur. Popierał je sam król, który zakładał liczne wytwórnie broni, wyrobów marmurowych, fajansów, budował mennice i ludwisarnie. Nastała moda na budowę manufaktur. Potoccy w Machnówce, Brodach, Buczaczu, Niemirowie założyli fabryki naczyń fajansowych (farfurnie) oraz manufaktury sukienno – kapelusznicze; Małachowscy w Końskiem i Białaczowie wznieśli wytwórnie żelaza; w Urzeczu, Nalibokach i Nieświeżu Radziwiłłowie produkowali sukno, płótno, fajanse i szkła. Nie zawsze były to przedsięwzięcia do końca udane. Nadworny podskarbi litewski Antoni Tyzenhaus, oprócz tego, że w Grodnie produkował sukno, dywany, pasy, igły, szpilki, koronki, kapelusze i pończochy, postanowił założyć balet, złożony wyłącznie z chłopów pańszczyźnianych, co doprowadziło go wkrótce do ruiny.
Zauważamy tutaj kolejny przejaw wykorzystywania siły roboczej chłopów i ich środków transportowych. Uciążliwy był dla chłopów zwózek narzędzi i surowców, często z bardzo daleka; odrywało to ludzi od gospodarstwa, niszczyło sprzężaj i powodowało ruinę wielu wieśniaków. Właściciele byli jednak tak krótkowzroczni, że uważali, że taki sposób prowadzenia polityki gospodarczej jest bardzo opłacalny, ponieważ chwilowo oszczędzał wydatki gotówki.
Mieszczanie biorąc przykład z magnatów zakładali własne fabryki. Mieli oni jednak znacznie bardziej utrudniony start, ponieważ brakowało im rąk do pracy. Magnaci mogli sobie pozwolić na spędzenie do swoich zakładów setek pańszczyźnianych chłopów, a fabrykańci z miast nie mogli sobie na to pozwolić. Znaleźli więc inny sposób. Zatrudniali tzw. „ludzi luźnych”, czyli przymusowo zatrzymywanych żebraków, włóczęgów, czy nawet więźniów, co nie mogło wróżyć niczemu dobremu.
Dźwiganie się gospodarki napawało otuchą ludzi, którym leżała na sercu przyszłość kraju. Nareszcie Polska zerwała z zacofaniem, z pogardą dla rzemiosła i wytwórczości, nareszcie starano się zastąpić towary importowane własnym produktem. Po raz pierwszy w naszych dziejach państwo patronowało w takiej skali organizowaniu przedsiębiorstw. Były to początki przemyślanej polityki gospodarczej, zmierzającej do likwidacji zacofania i podźwignięcia stanu ekonomicznego kraju. Do pewnego stopnia łączyło się to zresztą z kryzysem w naszym ówczesnym handlu zagranicznym. Na rynkach europejskich płody polskiego folwarku (zboże), spotykały się z coraz ostrzejszą konkurencją. Produkowały je i wywoziły także inne kraje, między innymi Rosja. Ponadto pierwszy rozbiór spowodował trudności związane z ograniczeniem dostępu do morza. Wprawdzie port gdański nadal pozostawał w rękach Rzeczypospolitej, ale jakże trudny był teraz do niego dostęp. Narzucony w 1775 roku przez Prusy, traktat handlowy przewidywał pobór bardzo wysokiego, 12 % cła od towarów idących przez terytorium pruskie do Gdańska. Cło od towarów potrzebnych przemysłowi pruskiemu wzrastało do 30 %! Dołączyły się do tego różne szykany władz pruskich i umyślne utrudnienia: rewizje, przetrzymywanie transportów na komorach celnych itp.
Skutkiem tych wszystkich ograniczeń było zmniejszenie o połowę podstawowego od setek lat dla gospodarki Polski eksportu zboża przez Gdańsk.
„Mieszczanin niczym się od rolnika nie różni” pisał Hugo Kołłątaj; stwierdzenie to wyniknęło z faktu, iż sytuacja miast była w owym czasie bardzo niezadowalająca. Większość z nich stanowiły niewielkie ośrodki o rolniczym głównie charakterze. Liczyły one do 1000 mieszkańców (np. na 72 miasta istniejące na Mazowszu połowa z nich liczyła ok. 350 osób). Ludność miejska tylko w części zajmowała się zajęciami typowo miejskimi (rzemiosło, handel) i były to z reguły bardzo skromne przedsięwzięcia, zorganizowane w zacofany, tradycyjny sposób, bez rozmachu i perspektyw rozwojowych.
Jedynym miastem, które ówcześnie przeżywało okres swojego rozkwitu i rozwoju, była Warszawa, co wynikało z zaistniałej sytuacji politycznej. Do stolicy zaczęły ściągać masy ludności, z zaledwie trzydziestotysięcznego miasta (początek panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego) Warszawa rozwinęła się do kolosalnego, jak na owe czasy, ponad stutysięcznego ośrodka (1792r.). Kilkanaście procent mieszkańców stanowiła szlachta, 1% duchowieństwo, 8% Żydzi. Właścicielami nieruchomości było 2% mieszkańców. Jak w każdej, w miarę zorganizowanej, społeczności znaleźli się także nędzarze, ludzie bez środków do życia, którzy stanowili aż 5% ogółu. Po zliczeniu, zostaje jeszcze spory odsetek ludności; 20% stanowiła SŁUŻBA, czyli kamerdynerzy, hajducy, strzelcy, stangreci, „kozacy”, lokaje, forysie, masztalerze, itd. Zaludniali oni przedpokoje i oficyny licznych magnackich pałaców. Taka różnorodność sprawiła, iż Warszawa była miastem ogromnych kontrastów społecznych.
Warszawskie bogate mieszczaństwo przeradzało się stopniowo w nową grupę – burżuazję. Jej powstaniu towarzyszyło powstanie zarodków warstwy inteligencji – a więc dość licznej grupy nowych zawodów (dziennikarze, lekarze, prawnicy) i działaczy politycznych. Członkowie tej nowej warstwy społecznej rekrutowali się zarówno ze środowiska mieszczańskiego, jak i z kręgów zdeklasowanej szlachty. Jednocześnie na najniższych stopniach ludności miejskiej zachodziły jeszcze bardziej istotne przemiany: ze zubożałych handlarzy i wyrobników, z dawnych cechowych czeladników i rzemieślników kształtowała się nowoczesna klasa pracowników najemnych - - proletariat. Powoli zacierały się różnice stanowe, demokratyzowało się życie miasta. Co prawda narastały nowe podziały, które czynił pieniądz, ale nie były one tak głębokie jak dawne. Na balach maskowych i zabawach karnawałowych, szlachcic ocierał się o mieszczanina. „Kto miał suknię taką, że się mógł przyzwoicie zaprezentować w towarzystwie, nie pytano go o nic więcej.”
Z przemianami gospodarczymi i społecznymi, za przewrotem w dziedzinie życia umysłowego i kultury szły lansowane od lat przez postępowy obóz reformatorski zmiany w ustroju państwa.
Ten sam sejm, który opatrzył podpisem pierwszy rozbiór, uchwalił również postanowienia dotyczące rządu Rzeczypospolitej. Powołał mianowicie do życia (1775) trzydziestoosobową Radę Nieustającą – naczelny organ władzy w okresie między sejmami (złożony w połowie z senatorów, w połowie z posłów). Rada nieustająca miała się dzielić na pięć departamentów:
v Policji
v Interesów cudzoziemskich
v Skarbu
v Sprawiedliwości
v Wojska
Jej utworzenie wprowadzało pewien ład w zarządzanie państwem i kładło kres samowoli oligarchicznych dygnitarzy z hetmanami na czele. Niestety, Rada znajdowała się pod silnymi wpływami posła rosyjskiego, Stackelberga. Wiele uwagi poświęcali też zwolennicy reformy sprawie miast. Wyznaczone przez króla dla poszczególnych ośrodków komisje dobrego porządku starały się zreorganizować i podźwignąć życie miejskie. Zabiegano również bardzo o pomnożenie dochodów skarbu. Jakoż wkrótce jego zasoby przewyższyły ponad trzykrotnie stan za czasów obu Augustów. Nie było to wiele, stanowiło jednak znaczny krok naprzód. Komisja skarbowa opiekowała się komunikacją, prowadziła roboty publiczne, starała się o dogodne warunki rozwoju dla przemysłu i handlu. Podjęto próby wzmocnienia sił militarnych i obronności kraju. Niestety liczba wojska wynosiła zaledwie 18500 żołnierzy. Zwiększenie jej mogło wszakże wywołać brutalną napaść państw ościennych.
Bardzo wiele zależało od sytuacji międzynarodowej. Wybuch wojny między Turcją z jednej, a Rosją i Austrią z drugiej strony, przyniósł daleko idące zmiany. Katarzyna II coraz żywiej zajmowała się problemami wschodnimi. Pociągnęło to za sobą zbliżenie Rosji z Austrią, a ochłodzenie stosunków z Prusami. Śmierć Fryderyka II pogłębiła te nastroje. Nowy król Pruski, Fryderyk Wilhelm II, związawszy się sojuszem z Anglią i Holandią, zaczął ku niezadowoleniu carycy grać rolę protektora Turcji. Zachęciło to Szwecją z dawna pragnącą odwetu na Rosji, do zaatakowania tej ostatniej. Napięcie na arenie międzynarodowej rosło.
Niezgoda wśród solidarnych do niedawna państw rozbiorczych otwierała przed Polską nadzieje na odzyskanie utraconej samodzielności politycznej. Część działaczy Rzeczpospolitej stawiała jak zwykle na przymierze z Rosją, chcąc współdziałać z nią w wojnie przeciw Turcji. Liczyli oni na to, że przy pomocy Rosji doprowadzą do przeobrażenia Polski w państwo oligarchiczne, z ograniczoną lub zupełnie zniesiona władza królewską.
Na początku października 1788 roku zwołano w Warszawie sejm, który odegrać miał w dziejach naszego narodu – choć niestety za późno – wielką rolę. Marszałkiem został obrany Stanisław Małachowski, przedstawiciel postępowego odłamu magnaterii. Aby zniweczyć groźbę liberum veto, sejm zawiązał się w konfederację, przy której obowiązywała zasada większości głosów. Publicyści gorączkowo urabiali opinię społeczną. Już w 1787 roku Stanisław Staszic opublikował swe słynne Uwagi nad życiem Jana Zamoyskiego, przedstawiając w nich niezwykle sugestywnie groźne symptomy rozpadu ustroju Rzeczypospolitej i jej niesłychanie niekorzystną sytuację międzynarodową. „Rzeczypospolita Polska ma z trzema najpotężniejszymi w Europie mocarstwy przymierza, a przecież cale w Europie nic nie znaczy (...) Jest to trzech panów o wspólnym niewolniku mowa.” Ostro potępiał Staszic liberum veto, wolną elekcję i niedopuszczenie mieszczan do sejmu.
Oprócz Staszica redagowało jeszcze wielu innych. W społeczeństwie wytworzyła się iście burzliwa atmosfera, w której sejm powziął wiele radykalnych postanowień. Uchwalono powołanie stutysięcznej armii. Zlikwidowano Radę Nieustającą. Sejm zaczął sam sprawować władzę w Polsce przedłużając swą kadencję na czas nieograniczony. Marzec 1791 roku był miesiącem, w którym uchwalono „ofiarę wieczystą prowincjów obojga narodów na powiększenie sił krajowych”, czyli pobór 10 grosza. Sejm uchwalił również prawo wykluczające od udziału w sejmikach szlachtę „gołotę”, która była bardzo groźnym narzędziem w rękach magnatów. O zaostrzenie stosunków wewnętrznych zatroszczył się także Jan Dekert (burmistrz Starej Warszawy), który w 1789 roku zorganizował „czarną procesję”, dzięki której mieszczanie uzyskali przywilej neminem captivabimus, prawo nabywania dóbr ziemskich, dostęp do urzędów cywilnych i godności wojskowych. W sejmie mieli zasiadać ich przedstawiciele, ale tylko z głosem doradczym.
Kłótnie między stronnictwami sprawiały, iż narady i dyskusje stawały się coraz bardziej niebezpieczne. Nad sejmującą Rzeczypospolitą zbierały się złowrogie chmury.
Układ stosunków międzynarodowych uległ niepomyślnym przeobrażeniom. Jeszcze latem 1790 roku, wydawało się, że wojna pomiędzy państwami zaborczymi wisi na włosku. Król Pruski skoncentrował wielkie siły na Śląsku i gotował się do wkroczenia na ziemią Habsburgów. Sprzymierzeni z nim Polacy mieli zaatakować Galicję. Niespodzianie jednak nowy władca Austrii Leopold II przyjął twarde warunki Prus; rezygnację ze wszystkich zdobyczy tureckich i wycofanie się z wojny rosyjsko – tureckiej. Prusacy mogli teraz przestać przymilać się Polakom. Jednocześnie Szwecja zawarła pokój z Rosją. Zbliżało się nowe, zgubne dla naszego kraju porozumienie szwedzko – rosyjskie.
Zwolennikom reform, pozbawionym oparcia za granicą, paliła się ziemia pod stopami także w samej Rzeczypospolitej. Magnateria coraz jawniej manifestowała swoje wrogie wobec sejmu stanowisko. W tych warunkach patrioci musieli się spieszyć z wprowadzaniem w życie już od dawna projektowanych zmian. Postanowili zaskoczyć opozycję i postawić ją przed faktem dokonanym.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 13 minuty