profil

Stanisław Wojciechowski

poleca 85% 364 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Józef Piłsudski

Stanisław Wojciechowski

I Młodość
Stanisław Wojciechowski urodził się 15 marca 1869 roku w Kaliszu. Jego rodzicami byli: Feliks Wojciechowski - dozorca kaliskiego więzienia oraz Florentyna z Vorhoffów. W 1888 r. ukończył kaliskie gimnazjum, a następnie rozpoczął studia na wydziale fizyko-matematycznym Uniwersytetu Warszawskiego.
Od chwili wstąpienia na studia związał się z tajnymi organizacjami. Wszedł do Centralizacji Związku Młodzieży Polskiej "Zet". W 1891 roku trafił do więzienia za udział w jednej z demonstracji niepodległościowych. Był także organizatorem grup zawodowych. Związał się z ruchem robotniczym, od 1891 ze Zjednoczeniem Robotniczym, później, od 1892 roku z Polską Partią Socjalistyczną. W 1892 r. Opuścił Warszawę, ponieważ jego dalsza obecność mogłaby narazić kolegów z konspiracji na niebezpieczeństwo. Wyjechał do Zurychu i Paryża, gdzie działał w Związku Zagranicznych Socjalistów Polskich . 5 stycznia 1893 r. premier i minister spraw wewnętrznych Alexandre Ribot, na żądanie ambasady carskiej w Paryżu, wydał dekret nakazujący wydalenie Stanisława Wojciechowskiego z Francji. Przyszły prezydent II Rzeczypospolitej 12 stycznia wyjechał z Paryża do Boulogne-sur-Mer, a stamtąd odpłynął do Anglii.
W czerwcu 1893 r. na polecenie Związku Zagranicznego Socjalistów Polskich przekroczył nielegalnie granicę Rosji, aby załagodzić kryzys wewnętrzny jaki powstał w Polskiej Partii Socjalistycznej. Uczestniczył w zjazdach tej partii, drukował w podziemiu "bibułę" oraz przewoził do kraju broń. W tymże roku poznał także w Warszawie Józefa Piłsudskiego, członka PPS, z którym przyszło mu się spotkać w maju 1926 r. w Warszawie po przeciwnej stronie barykady.
W 1899 roku Wojciechowski ożenił się z Marią Kiersnowską, córką szlachcica spod Giedrojć. Bezpośrednio po ślubie wyjechali do Londynu.
W 1905 roku przybył do kraju i brał udział w zjeździe PPS. "W styczniu 1906 roku - wspomina Wojciechowski - dowiedziałem się, że konsultant rosyjski w Londynie wydaje emigrantom paszporty na powrót do kraju bez żadnych upokarzających formalności. Zaraz skorzystałem z tego [...]".

II Działalność społeczna

Po powrocie do Warszawy włączył się natychmiast w wir działalności społecznej angażując się w prace Towarzystwa Kooperatystów, założonego przez Edwarda Abramowskiego. W latach 1906-1915 był redaktorem czasopisma "Społem", którego redakcja znajdowała się w jego mieszkaniu. Od 1911 do 1915 r. był członkiem Zarządu Warszawskiego Związku Stowarzyszeń Spożywczych. Organizacja ta posiadała hurtownie, Dom Społem i ośrodek edukacyjny w Ołtarzewie.
W 1914 roku wybuchła I wojna światowa. Wojciechowski wspominał: "W wojnie, która miała decydować o losie ziem polskich, nie mogłem być neutralny. Przeszłość wiązała mnie z Piłsudskim i jego towarzyszami, teraźniejszość dzieliła: oni wystąpili przeciwko Rosji razem z Niemcami, a mnie nieomylny instynkt mówił, że zwycięstwo Niemiec to klęska Polski". W związku z tym w 1915 r. zaangażował się w działania w Komitecie Narodowym Polskim organizując między innymi pomoc dla "bieżańców". Dwa lata później został prezesem Rady Polskiego Zjednoczenia Międzypartyjnego w Moskwie. Był zwolennikiem utworzenia polskich oddziałów wojskowych w Rosji. Starał się także godzić reprezentantów środowisk polskich narodowych demokratów i socjalistów.
Po rewolucji październikowej zdecydował się na powrót do kraju. Przybył do Warszawy w czerwcu 1918 roku, gdzie sprawował funkcję dyrektora Związku Spożywców, powrócił też do działalności w tygodniku Społem.

III Minister Spraw Wewnętrznych

W grudniu 1918 Stanisław Wojciechowski spotkał się z Józefem Piłsudskim, który wówczas sprawował stanowisko Naczelnika Państwa w celu osiągnięcia kompromisu w stosunkach pomiędzy Piłsudskim a siłami endeckimi oraz paryskim Komitetem Narodowym Polskim. Wojciechowski dążył do roli pośrednika pomiędzy oboma obozami. W tym czasie Naczelnik miał zamiar odwołać lewicowy rząd Jędrzeja Moraczewskiego. Zapytał Wojciechowskiego o chęć objęcia stanowiska w nowym gabinecie. Odparł on, że ma zbyt skromne kwalifikacje, aby objąć tekę rządową. Stwierdził jednak, że tylko w ostateczności, przy braku innych kandydatów byłby zainteresowany resortem spraw wewnętrznych. Jak wskazał:prace nad uruchomieniem samorządu i utrzymaniem porządku w państwie uważam za najbardziej odpowiadające moim uzdolnieniom i zainteresowaniom.


W styczniu 1919, w czasie negocjowania składu rządu Ignacego Paderewskiego, pojawiła się kandydatura Wojciechowskiego na szefa resortu spraw wewnętrznych. Tekę tę miał objąć Leopold Skulski, ale został on kandydatem na posła z Łodzi. 1 stycznia 1919 Wojciechowski objął stanowisko ministra spraw wewnętrznych. Pierwszym zadaniem było zapewnienie spokoju społecznego podczas wyborów parlamentarnych do Sejmu Ustawodawczego, szczególnie ze względu na niepokoje panujące w Zagłębiu Dąbrowskim. Wojciechowski często zastępował premiera Paderewskiego, gdy ten wyjeżdżał za granicę. Zdarzało się także, że przejmował część obowiązków Piłsudskiego, spędzającego wiele czasu spędzał na linii frontu. Współpraca pomiędzy oboma politykami układała się wówczas bardzo dobrze. Jako minister, Wojciechowski postulował wprowadzenie stanu wyjątkowego na terenie całego byłego Królestwa Polskiego. W resorcie duży nacisk kładł na zorganizowanie Policji Państwowej. Zadecydował także o delegalizacji Komunistycznej Partii Polski.
Po upadku rząd Paderewskiego, gabinet stworzył Leopold Skulski. Podczas negocjacji odnośnie obsady poszczególnych stanowisk ministerialnych, zarysował się konflikt pomiędzy Skulskim a PSL "Piast", którego przedmiotem było stanowisko szefa resortu spraw wewnętrznych. Dzięki interwencji Piłsudskiego, tekę otrzymał Wojciechowski, uznawany za polityka neutralnego. Zakres jego obowiązków był jednak mniejszy niż w poprzednim rządzie. Musiał uporać się z problemami strajków i spekulacji. Był autorem ustawy o obywatelstwie polskim Miał również spory wkład w przyjęciu prospołecznej ustawy o obowiązkowym ubezpieczeniu na wypadek choroby.
9 czerwca 1920 upadł rząd Leopolda Skulskiego. Jak twierdził później Stanisław Wojciechowski, nowy premier, Władysław Grabski, nakłaniał go do pozostania w ministerstwie spraw wewnętrznych. Były minister jednak odmówił. Wojciechowski uważał, że wykonał swe zadania, był zmęczony i zniechęcony do polityki. Twierdził, iż nie darzyła go wówczas zaufaniem ani lewica, ani prawica. Przez tę drugą postrzegany był jako ukryty socjalista i prawa ręka Piłsudskiego, przez tę pierwszą - jako renegat coraz bardziej skłaniający się ku prawicy.
Po złożeniu dymisji ze stanowiska ministra spraw wewnętrznych, Wojciechowski rozpoczął pracę w prezydium Rady Ministrów. Pracował m.in. nad konstytucją marcową. Zatrudniony był tam do czasu zakończenia reformy administracyjnej w maju 1921. W 1921 wstąpił do Polskiego Stronnictwa Ludowego "Piast. Władze tego ugrupowania poleciły mu stworzenie organu prasowego partii w postaci warszawskiego tygodnika politycznego Wola Ludu. Prowadził wówczas współpracę m.in. z Janem Dąbskim i Jakubem Bojko. Nie układała się ona jednak zbyt dobrze, a Wojciechowski odszedł z komitetu redakcyjnego pisma po kilku miesiącach.

IV Prezydent RP

Podczas gdy latem 1922 roku w Polsce miało miejsce przesilenie gabinetowe, Józef Piłsudski rozważał powierzenie misji tworzenia rządu Stanisławowi Wojciechowskiemu. W wyborach parlamentarnych w tym samym roku startował z ramienia PSL "Piast" do Senatu, gdzie jednak nie udało mu się jednak uzyskać mandatu. Po wyborach w parlamencie pojawiła się równowaga pomiędzy siłami lewicy i prawicy. Sytuacja taka zapanowała także w Zgromadzeniu Narodowym, które miało wybrać nowego prezydenta RP. Na wystawienie swej kandydatury nie chciał zgodzić się Piłsudski, a Wincenty Witos postrzegany był jako osoba nie zwracająca uwagi na interes środowisk chłopskich. Wobec takiej sytuacji PSL "Piast" wysunęło kandydaturę Wojciechowskiego, jako postaci bezstronnej i nie uwikłanej w bieżące rozgrywki polityczne. Sam zainteresowany zaakceptował wybór, ale gdy PSL "Wyzwolenie" zgłosiło Gabriela Narutowicza, zastanawiał się nad wycofaniem. Witos przekonał go jednak ostatecznie do kandydowania. Pierwsza tura głosowania nie przyniosła rozstrzygnięcia. W kolejnej turze Maurycy Zamoyski otrzymał 228 głosów, Wojciechowski - 152, Narutowicz - 151, Jan Baudouin de Courtenay - 10, a Ignacy Daszyński - 1 głos. Również następne nie przyniosły rozwiązania. Jako kolejni odpadali: kandydat połączonych klubów mniejszości narodowych Baudouin de Courtenay (5 głosów) i Stanisław Wojciechowski, postrzegany jako główny konkurent endeckiego kandydata, który otrzymał 146 głosów. W ostatniej turze, która musiała przynieść rozstrzygnięcie, głosowano zatem nad dwoma kandydaturami - Zamoyskiego i Narutowicza. Zwyciężył ten drugi. Jak pisał Piotr Wróbel: Wojciechowski odpadł w czwartej turze głosowania, nie poparła go grupa posłów z PPS niechętna Piłsudskiemu, prawicy wydał się groźniejszym przeciwnikiem niż Narutowicz i dlatego montowała ona zakulisowo przewagę dla Narutowicza, tak by w finalnej rozgrywce jego — a nie Wojciechowskiego — mieć przeciwko własnej kandydaturze Maurycego Zamoyskiego. Plan prawicy nie powiódł się i przeszła ona do działań pozaparlamentarnych, zakończonych zabójstwem prezydenta
Po śmierci Gabriela Narutowicza 16 grudnia, tymczasowo sprawujący obowiązki głowy państwa marszałek Sejmu Maciej Rataj wyznaczył datę nowych wyborów prezydenckich na 20 grudnia 1922.
Prawica wysunęła kandydaturę ówczesnego prezesa Polskiej Akademii Umiejętności Kazimierza Morawskiego. Zgłoszono także Wojciechowskiego, ponownie jako kandydata kompromisowego oraz Władysława Sikorskiego. W wyniku wewnątrzpartyjnej dyskusji PSL „Piast” podjęło decyzję o udzieleniu poparcia kandydaturze Wojciechowskiego. Już w pierwszym głosowaniu otrzymał on 298 głosów. Przy 221 głosach poparcia dla Morawskiego, oznaczało to wybór Wojciechowskiego na stanowisko głowy państwa
Po głosowaniu przedstawiciele Zgromadzenia Narodowego pojawili się w mieszkaniu Wojciechowskiego, aby poinformować go o wyborze na stanowisko prezydenta. Uznał, że należy podporządkować się woli parlamentu. Wkrótce potem u Wojciechowskiego zjawił się poseł Alfons Erdman, który na polecenie Witosa prosił go, aby wstrzymał się na jakiś czas z przyjęciem wyboru. Było już jednak za późno - prezydent-elekt uznał, że wahanie w tej kwestii jest nie na miejscu. 20 grudnia wieczorem Wojciechowski złożył przysięgę prezydencką. W swoim orędziu do narodu powiedział m.in.: Ślubujmy dawać w życiu politycznym wyraz utajonej tęsknocie do braterskiego współdziałania dla dobra wszystkich. Najpilniejsza potrzeba to trwały rząd silny zaufaniem Sejmu i budżet wypełniony podatkami obywateli. Żaden geniusz jednostki, żadna dyktatura bez was tego nie zrobi. Zrobić to może zgodny wysiłek całego narodu. W imieniu Rzeczypospolitej wołam do Was Obywatele, skłaniajcie się do zgody w sprawach dobra powszechnego, ona jest pierwszym warunkiem wiernego wykonania ustawy konstytucyjnej, uzdrowienia życia gospodarczego i wychowania obywateli godnych imienia polskiego.
Podczas kadencji Stanisław Wojciechowski był aktywnym politykiem, angażującym się w prace rządu. W czasie swojej prezydentury czynnie wspierał pozaparlamentarne gabinet Władysława Sikorskiego i Władysława Grabskiego. Kulminacja politycznych wpływów prezydenta przypadła na okres działalności rządu Grabskiego. Wojciechowski uczestniczył w Komitecie Politycznym Rady Ministrów. Miał też wpływ na treść rozporządzeń dotyczących reformy walutowej, tworzonych w ramach specjalnych pełnomocnictw udzielonych rządowi przez Sejm.
Wojciechowski w trakcie sprawowania urzędu próbował kształtować polski zwyczaj konstytucyjny poprzez wprowadzenie swoistego konstruktywnego wotum nieufności. Misję tworzenia nowego rządu powierzał liderowi największego ugrupowania uczestniczącego w obaleniu poprzedniego gabinetu, a gdy nie udało mu się wyłonić nowej rady ministrów prezydent opowiadał się za pozostawieniem starego rząd bądź powołaniem gabinetu pozaparlamentarnego. Metodę tę zastosował po upadku drugiego gabinetu Wincentego Witosa, gdy misję tworzenia rządu powierzył Stanisławowi Thuguttowi. Przejawem kształtowania przez Wojciechowskiego zwyczaju konstytucyjnego było także przyjęcie wbrew przepisom konstytucji, iż Sejm obraduje permanentnie, a nie w systemie sesyjnym. Prezydent w czasie swojej kadencji nigdy nie zamknął sesji Sejmu, co nakazywała mu konstytucja.
Starał się także zachować dobre stosunki z Piłsudskim, który znajdował się w ciągłym sporze z kolejnymi rządami i częścią ugrupowań parlamentarnych. Powodem konfliktu była organizacja władz wojskowych. Początkowo Piłsudski postrzegał Wojciechowskiego jako osobę, która opowie się po jego stronie. Gdy w czerwcu 1923 generał Stanisław Szeptycki wysłał do Sejmu projekt ustawy o najwyższych władzach wojskowych, zapowiadający zlikwidowanie Ścisłej Rady Wojskowej, której przewodniczącym był Piłsudski, rozgorzał ostry spór pomiędzy nim a marszałkiem. Wojciechowski starał się ten spór załagodzić. Wobec tego Piłsudski wysłał do prezydenta list, w którym zwracał się do niego słowami: W sprawie honorowej postąpiłeś jak kacyk, który praw honoru nie szanuje i zapomina, że honor należy do ludzi personalnie, a nie urzędowo.
Pomimo tego prezydent próbował mediować pomiędzy zwaśnionymi stronami - m.in. uwzględnił uwagi marszałka, który sprzeciwił się powierzeniu teki ministra obrony Sikorskiemu lub Szeptyckiemu. Piłsudski nie chciał kompromisu, a samego Wojciechowskiego traktował, jak zauważał Maciej Rataj, wyzywająco i jak służącego.
Jan Skotnicki - kierujący w latach 1922-1929 polityka kulturalna państwa tak wspominał po latach postać Wojciechowskiego: "Był to typ społecznika, purytanina. Wszyscy go czcili i szanowali. Był zacny, ale oschły. Po dokonanych wyborach nie było w Polsce człowieka, który by był zadowolony z wyboru Wojciechowskiego, ale też nikt nie mógł nic zarzucić temu człowiekowi, prócz tego jednego, że nie potrafił trzymać <fasonu> prezydenta bądź co bądź poważnego państwa. Pochodząc ze sfer drobnomieszczańskich, nie potrafił nigdy przystosować się do sposobu bycia, stosownego dla prezydenta państwa. Drobiazgowość w życiu codziennym i brak obycia towarzyskiego powodowały stałe nietakty i niezręczności. [...] Wojciechowski wszystkiego sobie odmawiał, byleby oszczędzić skarb państwa, przypuszczał bowiem, że taki powinien być demokratyczny prezydent". Należy podkreślić, iż Wojciechowskiemu poświęcone były niezliczone kawały, w których go wyśmiewano. Powszechnie też drwiono z jego postaci. Na przykład, kiedy pewnego dnia prezydent Wojciechowski przejeżdżał przez ulicę Chłodną "jedna baba powiedziała do drugiej: <o! Prezes jedzie>. Z kolei sklepikarz lwowski zeznający w procesie o zamach na prezydenta określił go jako <siwego pana w baniaczku>. "
Wiele mówiono także o bigoterii Wojciechowskiego. Doskonałą tego ilustracją jest następujące zdarzenie. Otóż 7 maja 1925 r. prezydent odjeżdżał z Warszawy do Krakowa z zachowaniem całego ceremoniału jaki przysługiwał głowie państwa. Po odebraniu na dworcu raportu od dowódcy kompanii honorowej, Wojciechowski zapytał go, czy żołnierze śpiewają pieśni religijne. Po otrzymaniu potwierdzającej odpowiedzi, Wojciechowski polecił żołnierzom odśpiewać niektóre z nich. Śpiewano około dwudziestu minut, aż do momentu odjazdu pociągu. Takie zachowanie prezydenta wywołało zrozumiałą sensację w kraju.

V Przewrót majowy

Po upadku rządu Skrzyńskiego, prezydent Wojciechowski misję utworzenia nowego gabinetu powierzył kolejno Józefowi Chacińskiemu, Janowi Dębskiemu, Wincentemu Witosowi, ponownie Chacińskiemu, ponownie Witosowi, Zygmuntowi Markowi oraz Władysławowi Grabskiemu. Za każdym razem próba stworzenia gabinetu kończyła się niepowodzeniem. Po burzliwych negocjacjach utworzona została koalicja endecji, chadecji i PSL "Piast" oraz Narodowej Partii Robotniczej, z Wincentym Witosem na czele. Po utworzeniu nowego gabinetu, 12 maja 1926, Wojciechowski wyjechał do Spały, gdzie znajdowała się prezydencka rezydencja
Gdy oddziały zwolenników Piłsudskiego zaczęły zbrojną demonstrację poparcia dla marszałka, które wkrótce przerodziła się w zamach stanu, prezydent Wojciechowski powrócił do Warszawy. Jako najwyższy zwierzchnik sił zbrojnych wydał wówczas odezwę do żołnierzy: Honor i Ojczyzna, to hasła pod którymi pełnicie szczytną służbę pod sztandarami Białego Orła. Dyscyplina i bezwzględne posłuszeństwo prawowitym władzom i dowódcom, to najwyższy obowiązek żołnierski, na który składaliście przysięgę. Wierność Ojczyźnie, wierność Konstytucji, wierność legalnemu rządowi jest warunkiem dotrzymania tej przysięgi
Prezydent spotkał się z Piłsudskim 12 maja na moście Poniatowskiego w Warszawie około godziny 17. Major Marian Porwit, który dowodził jednym z oddziałów wiernych rządowi, po przybyciu na wiadukt mostu, złożył meldunek prezydentowi, a następnie zameldował się marszałkowi i był świadkiem rozmowy obu panów. Piłsudski chciał ustąpienia gabinetu Witosa, prezydent żądał natomiast kapitulacji przeciwnika. Według Wojciechowskiego, dialog wyglądał w następujący sposób:
(...) powitałem go [Piłsudskiego] słowami: stoję na straży honoru wojska polskiego - co widocznie wzburzyło go, gdyż uchwycił mnie za rękaw i zduszonym głosem powiedział - No, no! Tylko nie w ten sposób. - Strząsnąłem jego rękę i nie dopuszczając do dyskusji: - Reprezentuję tutaj Polskę, żądam dochodzenia swych pretensji na drodze legalnej, kategorycznej odpowiedzi na odezwę rządu. - Dla mnie droga legalna zamknięta - wyminął mnie i skierował się do stojącego o kilka kroków za mną szeregu żołnierzy. Zrozumiałem to jako chęć buntowania żołnierzy przeciwko rządowi w mojej obecności, dlatego idąc wzdłuż szeregu do swego samochodu, zawołałem: - Żołnierze, spełnijcie swój obowiązek
Po załamaniu się pertraktacji i odjechaniu prezydenta, major Porwit odmówił Piłsudskiemu przepuszczenia go przez most. Prawdopodobnie marszałek liczył na chęć współpracy ze strony Wojciechowskiego, z którym łączyła go dawna znajomość. Jego oczekiwania nie sprawdziły się - prezydent stanął na straży konstytucyjnego porządku państwa, miał też znaczny wpływ na działania rządu podczas przewrotu.
14 maja, ok. godziny 13, ze względu na postępy wojsk zwolenników Piłsudskiego, rząd podjął decyzję o konieczności przenosin z Belwederu, ówczesnej siedziby prezydenta, do Wilanowa. O godzinie 14 prezydent Wojciechowski wyraził na to zgodę. Po przejściu do Wilanowa, prezydent i rząd naradzali się z dowódcami wojsk lojalnych wobec gabinetu Witosa. Wojskowi byli zdania, iż należy przenieść się do Poznania i stamtąd kontynuować walkę zbrojną. Przeciwko temu wypowiedzieli się Wojciechowski i Witos, obawiający się długotrwałej wojny domowej, która byłaby niebezpieczna dla niepodległości państwa. O godzinie 17.30, podczas posiedzenia rady gabinetowej, prezydent podjął decyzję o rezygnacji z urzędu i wydał rozkaz wojskom rządowym zaprzestania bratobójczych walk. Również premier Witos podał się do dymisji. Tekst rezygnacji prezydenta brzmiał następująco:
Do p. Marszałka Sejmu Macieja Rataja. Wobec wytworzonej sytuacji uniemożliwiającej mi sprawowanie urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej, zgodnie ze złożoną przez mnie przysięgą, zrzekam się tego urzędu i zgodnie z art. 40 konstytucji przekazuję P. Marszałkowi Sejmu uprawnienia Prezydenta Rzeczypospolitej. Jednocześnie załączam prośbę o dymisję dotychczasowego rządu. Wilanów, 14 maja 1926.
Sam Wojciechowski 15 maja rano odjechał do Spały. Do czasu objęcia funkcji prezydenta przez Ignacego Mościckiego, jego obowiązki pełnił marszałek Sejmu, Maciej Rataj.
Jan Lechoń wspominał, iż "Stary [Piłsudski] wychodząc z ostatniej z nim [Wojciechowskim] przed majem rozmowy w Belwederze, wybuchnął do Kocia Lentza: Ja wam tę gromnicę zgaszę. Sądzę, iż warto w tym miejscu zacytować wspomnienie Aleksandra Chrząszczewskiego - zastępcę szefa kancelarii Wojciechowskiego - który tak go porównywał z Piłsudskim: "Pogarda dla prawniczych formalności była nieledwie jedną cechą wspólną obu starych partyjnych działaczy, towarzyszy z PPS, a jednocześnie osobistych przyjaciół, jakimi niegdyś byli Stanisław Wojciechowski i Józef Piłsudski Poza tym pod względem charakteru, usposobienia, gustów, sposobów bycia, a nawet w zakresie głębszego ustosunkowania się do zagadnień moralnych i politycznych, były to dwie antypody.[...] Wojciechowskiego ożywiała niczym nie zmącona, nieco naiwna wiara w naród polski, której Piłsudski, jak wiadomo wcale nie podzielał [...]. Prezydent wstawał wcześnie. O 6 rano był już na nogach i nieledwie z kurami chodził spać. Piłsudski wstawał późno i nocami pracował lub konferował".
Po powrocie majowym Wojciechowski nie chciał mieć nic wspólnego z wielką polityką.
Podczas wyborów prezydenckich w maju i czerwcu 1926, przeciwnicy Piłsudskiego planowali ponownie zgłosić kandydaturę Wojciechowskiego na stanowisko głowy państwa. Ten jednak zdecydowanie odmówił - był rozczarowany sytuacją w kraju i postanowił wycofać się z życia politycznego. Kontynuował działalność w "Społem". Pisał wiele artykułów i prac przede wszystkim na tematy spółdzielczości m.in.: "Spółdzielnie rolnicze. Jakie być mogą i powinny w Polsce według wzorów zagranicznych" - 1936. "Historia spółdzielczości polskiej do 1914 roku" - 1939. Napisał również wspomnienia: "Moje wspomnienia" - 1938.
W 1937 był jednym ze współzałożycieli Stronnictwa Pracy, nie przyjął jednak oferty objęcia przywództwa w tym ugrupowaniu. W trakcie kongresu założycielskiego partii, powiedział m.in.:
Demokratyzacji naszego życia politycznego powinna towarzyszyć demokratyzacja gospodarcza. Tutaj nie widzę potrzeby żadnej nowej doktryny, wystarczy mi całkowicie chrześcijański ideał społeczny, wywyższający świadomy wysiłek ludzki, pracę, ponad siłę środków materialnych – kapitał.
Po otrzymaniu emerytury początkowo mieszkał na wsi w majątku Władysława Grabskiego. Następnie zamieszkał w małym domku na Ochocie gdzie przeżył II wojnę światową. Umarł 9 kwietnia 1953 roku w Gołąbkach koło Warszawy, całkowicie zapomniany przez społeczeństwo polskie. Stanisław Wojciechowski został pochowany w grobowcu rodzinnym na Cmentarzu Powązkowskim.
Historia dość ostro potraktowała postać Stanisława Wojciechowskiego obdarzając go opinią naiwnego, nieudolnego, śmiesznego, zapominając zarazem, iż był to człowiek o wielkiej osobistej bezinteresowności, obywatelskich zasługach i cnotach.


Bibliografia


Andrzej Ajnenkiel, Od rządów ludowych do przewrotu majowego. Zarys dziejów politycznych Polski 1918-1926. Wiedza Powszechna, 1986.
Andrzej Ajnenkiel, Polska po przewrocie majowym. Zarys dziejów politycznych Polski 1926-1939. Warszawa: Państwowe Wydawnictwo "Wiedza Powszechna", 1980.
Andrzej Ajnenkiel, Prezydenci Polski. Warszawa: Wydawnictwo Sejmowe, 1991.
Andrzej Garlicki,Przewrót majowy. Warszawa: Czytelnik, 1987.
Maciej Rataj, Pamiętniki 1918-1927. Warszawa: Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, 1965. 
Stanisław Wojciechowski, Moje wspomnienia. T. I. Lwów: 1938.
Andrzej Chojnowski, Piotr Wróbel, Prezydenci i premierzy Drugiej Rzeczpospolitej. Wrocław – Warszawa – Kraków: Zakład Narodowy imienia Ossolińskich, 1992.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 19 minut