profil

Mendel Gdański - charakterystyka bohatera

Ostatnia aktualizacja: 2021-03-04
poleca 85% 219 głosów

Treść Grafika
Filmy
Komentarze
Maria Konopnicka

Główny i zarazem tytułowy bohater noweli Marii Konopnickiej jest postacią tragiczną, ponieważ w wyniku pogromu antysemitów umiera jego miłość do miasta, w którym się wychował.

Ten sześćdziesięciosiedmioletni Żyd od dwudziestu siedmiu lat prowadzi własny zakład introligatorski. Pracuje bardzo sumiennie i uczciwie, obkładając książki, z których potem uczą się polskie dzieci, modlą chrześcijanie. Oderwaniem od pracy i jedyną przyjemnością jest dla niego palenie fajki, dającej ukojenie dla zbolałego, starego kręgosłupa: "Kiedy mu duszność dech zapiera, a w zgiętym grzbiecie ból jakiś krzyże łamie, stary Mendel nakłada w małą fajeczkę tytoń z poczerniałego, związanego sznurkiem pęcherza i kurząc ją, wypoczywa chwilę. Tytoń, którego używa, nie jest zbyt wyborny, ale daje laki piękny, siny dymek i tak Mendlowi smakuje. Siny ten dymek ma i to jeszcze w sobie szczególnego, że widać w nim różne rzeczy oddalone i takie, które już dawno minęły". Mieszka wraz z dziesięcioletnim wnukiem Jakubem w kamienicy przy jednej ze spokojniejszych warszawskich ulic.

Jego wygląd zdradza troski, jakie go spotkały w przeszłości: "Włosy jego są mocno siwe, a długa broda zupełnie biała. Pierś zaklęsła pod pikowanym kaftanem często zadychuje się wprawdzie, a grzbiet zgarbiony nigdy jakoś nie chce się rozprostować, ale tym nie ma się co trapić, póki nogi i oczy starczą, póki i w ręku siła jest". Dorastał w biednej, lecz kochającej się żydowskiej rodzinie. Rodzice nauczyli go szacunku dla innego człowieka oraz obdarzyli miłością, którą przekazywał jedynemu wnukowi, swej jedynej radości. W Kubusiu widział odbicie ukochanej żony Resi (z którą byli małżeństwem przez trzydzieści lat) i jedynej córki Liji, która wcześnie wyszła za mąż, urodziła syna i umarła przy porodzie. To właśnie to dziecko było jego oparciem na stare lata, ponieważ sześciu synów wyjechało z Polski "za chlebem": "rozbiegli jak te liście wichrem gnane, i dzieci synów tych, i smutki różne, i pociechy, i troski".

Mendel bardzo kochał swego wnuka. Wpajał mu takie same wartości, jakie wyniósł z domu. Gdy Kuba przybiegł przerażony ze szkoły po tym, jak jakiś chuligan nazwał go "Żydem", dziadek uzmysłowił mu łagodnie, że to w Warszawie, gdzie się urodził, jest jego miejsce: "- Nu, co to jest Żyd? Nu, jaki ty Żyd? Ty się w to miasto urodził, toś ty nie obcy, toś swój, tutejszy, to ty prawo masz kochać to miasto, póki ty uczciwie żyjesz. Ty się wstydzić nie masz, żeś Żyd. Jak ty się wstydzisz, żeś ty Żyd, jak ty się sam za podłego masz, dlatego żeś Żyd, nu, to jak ty możesz jakie dobro zrobić dla to miasto, gdzie ty się urodził, jak ty jego kochać możesz?... Nu?...". Dumnie zakazał mu ponownej ucieczki przed wyrostkiem, mówiąc: "- Uczciwym Żydem być jest piękna rzecz! Ty to pamiętaj sobie!". Dbał o wykształcenie chłopca, posyłając do dobrego gimnazjum i pilnując, by przykładał się do nauki.

Wychowywał wnuka w poszanowaniu dla kultury i tradycji żydowskiej, zachowując wszystkie obyczaje związane z obrzędami wiary. W piątki spożywał z wnukiem obiad składający się z ryby, makaronu i wypieczonej kaczki. Gdański stawiał wtedy na stole świecznik, zakładał czarny żupan, jarmułkę (okrągła, aksamitna czapeczka noszona głównie przez Żydów), buty z długimi cholewami, natomiast wnuczek przypinał sobie świeży kołnierzyk i czyste mankiety i obydwaj stawali przed zastawionym stołem. Mendel nakładał tałes (z hebrajskiego była to uroczysta szata w białe i czarne pasy, nakładana przez Żydów podczas modlitwy), brał do ręki modlitewnik i zaczynał śpiewać. Po błogosławieństwie dziadek i wnuk jedli szabasowy posiłek.

Czerpał dumę ze swego pochodzenia, co nie przeszkadzało mu czuć się prawdziwym Polakiem i pełnoprawnym mieszkańcem stolicy, warszawiakiem. Cieszył się szacunkiem sąsiadów, a nawet kleru, czego dowodem może być fakt, iż gdy pewnego razu podczas piątkowej modlitwy przechodził pod jego oknami ksiądz, który przelotnie spojrzał w okno - uchylił kapelusz z ukłonem, zobaczywszy modlącego się Żyda.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
(0) Brak komentarzy

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 3 minuty