profil

Poezja Adama Zagajewskiego

poleca 85% 367 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Poezja Adama Zagajewskiego

Urodził się w 1945 roku we Lwowie. Dzieciństwo spędził w Gliwicach. Ukończył psychologię (1968) i filozofię (1970) na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Po studiach pracował jako asystent w Instytucie Nauk Społecznych AGH w Krakowie. Członek krakowskiej grupy poetyckiej „Teraz”. Członek redakcji „Studenta” (1975-1976) i „Odry” (1976). Od 1976 roku uczestniczył w działaniach opozycji, m. in. jako współpracownik „Zapisu”. Od 1982 roku mieszka zagranicą, najpierw w Berlinie, następnie w Paryżu. Od 1983 roku należy do redakcji „Zeszytów Literackich”. Debiutował jako poeta na łamach „Życia Literackiego” w 1967 roku.

Tomiki poetyckie:
• Komunikat. Kraków, 1972 (debiut literacki),
• Sklepy mięsne. Kraków, 1975 (ukształtowanie poetyki nowofalowej),
• List. Oda do wielości. Paryż, 1983,
• Jechać do Lwowa. Londyn, 1985,
• Płótno. Paryż, "Zeszyty Literackie", 1990,
• Ziemia ognista. Poznań, 1994,
• Trzej aniołowie. Kraków, 1998,
• Pragnienie. Kraków, 1999,
• Powrót. Kraków, 2003,
• Anteny. Kraków 2005 (nominacja do Śląskiego Wawrzynu Literackiego, maj 2006 r.),
• Niewidzialna ręka. Kraków 2009.

To jeden z najtrudniejszych polskich poetów współczesnych. Jest trudny, ponieważ w swej poezji, szczególnie późniejszej, operuje skomplikowanymi figurami słownymi i myślowymi, ponieważ w jego wierszach roi się od odniesień filozoficznych, biograficznych, historycznych i kulturowych, ponieważ ewokują one z natury zagadkową treść teologiczną oraz stawiają przed sobą trudne cele i nie ułatwiają sposobów ich osiągania. Jest też trudny, ponieważ się zmienia, co sprawia, że myśląc o nim za każdym razem zmuszeni jesteśmy uświadomić sobie o którego poetę chodzi. O poetę mającego silne zacięcie publicystyczne, o poetę rzeczy, czy też o metafizyka? O jaki język – konkretny, a nawet dosadny, czy o wysubtelnioną i wzniosłą, wyraźnie retoryczną frazę? Zagajewski okazuje się również trudny, kiedy usiłujemy rozeznać się w jego artystycznej randze.

Jerzy Kwiatkowski, w recenzji ze Sklepów mięsnych podkreślał, iż poezja Zagajewskiego „szczególnie jest uwrażliwiona na nieautentyczność – języka i życia”. Nieautentyczność grozi temu, kto nie umie odróżnić chorych tkanek języka od zdrowych i nieostrożnie przybliży język wiersza do nowomowy, jednak z drugiej strony popada w nią twórca nadmiernie abstrahujący mowę poetycką od faktycznej. Podobnie rzecz ma się z podmiotem utworu, który jednocześnie będąc uczestnikiem i świadkiem, bez przerwy pozostaje poetą. I odwrotnie. Gdyż Zagajewski wiąże pisanie wierszy z umiejętnością ustalania najwłaściwszej relacji między materią istnienia a sposobem jej uchwycenia w słowach. Stąd realizm jego wierszy można nazwać realizmem egocentrycznym, jednak bez negatywnych intencji, bo jak słusznie zauważył Barańczak na marginesie swej lektury Listu. Ody do wielości, poeta „naprawdę wartościowy pisze w gruncie rzeczy całe życie o jedynej sprawie, na której rzeczywiście się zna: o sobie”.
„Zaangażowane ja” Zagajewskiego wydaje się dość opanowane i wyniosłe, sarkastyczne, zdolne do rozpoznania i określenia zła. Nie gubi się w chaosie własnych uczuć. Wiersz trzyma się mocno w przeznaczonej mu, z reguły dość złożonej, przelewnej formie:
Jestem chyba zwykłym mieszczańskim
obrońcą praw jednostki, słowo wolność
rozumiem, bez nadzwyczajnych klasowych
ograniczeń, naiwny politycznie, przeciętnie
wykształcony (krótkie chwile jasności
to jego główne pożywienie), pamiętam
płomienny apel tego ognia, który wysusza
spragnione wargi tłumu a potem pali
książki i zwęgla skórę miast, śpiewałem
także te piosenki, wiem jakie to wspaniałe
biec razem z innymi, później zostaję sam,
w ustach mam smak popiołu i słyszę
kłamstwa ironiczny głos, krzyczy chór
a ja dotykam głowy, tam pod palcami
wypukła czaszka ojczyzny mojej twardej brzeg.
(z tomu List)

Poeta uczestniczący zdaje sobie sprawę, że uniesienie, które dzieli z tłumem, ostatecznie wywołuje zawód, że jest wręcz niebezpieczne, gdyż płomienne idee nie tylko popychają do wielkich czynów, ale i powodują wielkie spustoszenia, obracając się przeciw kulturze (palenie książek) i niszcząc warunki normalnego bytowania („zwęglona skóra miast”). W końcu poeta zostaje sam na sam ze świadomością, że ekstaza przynależności („jakie to wspaniałe/ biec razem z innymi”) okupiona być musi uczuciem wyobcowania i uwięzienia w micie wspólnoty. Moralny wektor wskazujący na świat powinien być zatem zrównoważony przez element sceptycyzmu. W tej sytuacji zadaniem poety jest okazywanie solidarności i stawianie trudnych pytań, przesuwanie „twardego brzegu” w kierunku problemów uniwersalnych.
Poezja Zagajewskiego jest chłodna, analityczna, poszukująca ukrytych sensów w różnych przejawach współczesnej cywilizacji, rozpoznająca zagrożenia, ale daleka od katastrofizmu, eksponująca samotność jednostki, ale unikająca marzeń o ucieczce.

W języku autora Sklepów mięsnych konkret od początku odgrywa rolę zasadniczą:

Podczas próbnego alarmu
dwudziestego drugiego nowego roku
o drugiej po południu w drodze do stołówki
w terenie miejskim o zabudowie wysokiej
typu średniowiecznego
między drugim śniadaniem a obiadem
podczas przypływu soków trawiennych
na dłoni dnia
twój dziedziczny lęk
znów okazuje się próbnym lękiem
a przenikające cię drżenie
jest rezultatem fałszywego alarmu
Próbny alarm (z tomu Sklepy mięsne)

Wiersz ten wymaga przywołania rzeczywistości, faktów z czasów jego powstania. Do socjotechnik utrzymywania społeczeństwa w posłuszeństwie należały w Polsce Ludowej „ćwiczenia” powszechnej obrony kraju: w miastach włączano wówczas syreny alarmowe – chodziło o wywołanie irracjonalnego lęku, potwierdzenie stale przywoływanego przez propagandę „zagrożenia”, przypomnienie przeżyć wojennych. Początek wiersza opisuje wstępna sytuację językiem wojskowym: data dzienna, godzina, miejsce, w którym znajduje się „obiekt” („w drodze do stołówki”), topografia terenu jak z mapy sztabowej („w terenie miejskim o zabudowie wysokiej/ typu średniowiecznego”) – wszystko to, absurdalne i nieprawdopodobne jak ze złego snu, dzieje się „w biały dzień”, nie jest przewidzeniem, lecz zdarzeniem rzeczywistym. Poeta nie komentuje, nie tworzy metafor – absurdy i kłamstwa są obok nas, żyjemy w zakłamanym świecie. W „mówieniu wprost” nie chodzi o fotografowanie rzeczywistości, lecz o rozpoznawanie ukrytych w niej sensów, o obowiązek dociekania, odróżniania kłamstwa od prawdy. Wykonany w nowofalowej konwencji liryki apelu mówi o tym wiersz Prawda (z tomu Komunikat):

Wstań otwórz drzwi rozwiąż te sznury
wyplącz się z sieci nerwów
jesteś Jonaszem który trawi wieloryba
Odmów podania ręki temu człowiekowi
wyprostuj się osusz tampon języka
wyjdź z tego kokonu rozgarnij te błony
zaczerpnij najgłębsze warstwy powietrza
i powoli pamiętając o regułach składni
powiedz prawdę do tego służysz w lewej ręce
trzymasz miłość a w prawej nienawiść

Prostota języka, prawda mająca moc obowiązującą oraz klarowny stosunek do swego życia. Tak brzmi recepta na uśmierzenie niepokojów i rozterek człowieka zaplatanego w „sznury”, szamoczącego się w „błonach”, pełnego wątpliwości, ogarniętego niejasnym lękiem. „Wstań”, „wyprostuj się”, „osusz tampon języka”. „wyjdź” – to możliwe, mimo obaw, wyjście istnieje i wcale nie tak trudno je znaleźć. Autor tych słów wierzy, iż miejsce poezji znajduje się po stronie rzeczywistości. Poeta nie jest gospodarzem krainy ułudy, nie kreuje alternatywnego świata, ale uczestniczy w sprawach, którymi żyje społeczeństwo. Jego siłą jest doznanie, dające współczuciu i buntowi wiarygodność. Dzięki temu nie musi odwoływać się do wielkich słów, czy starych mitów; wystarczy, że w swym stosunku do rzeczywistości jest uczciwy, a w stosunku do swej twórczości – wymagający.

W języku poetyckim Zagajewskiego od początku nie ma „krzyku”, nie ma też gry znaczeniami: jest mówienie poprzez konkret, precyzyjnie skonstruowany obraz – szary, nie uwodzący bogatą paleta barw, lecz gęsty, nabrzmiały pośrednio sygnalizowanymi znaczeniami. Ten język, zachowując cechy podstawowe – przechodzenia od dosłowności do ujęć metaforycznych, a nawet symbolicznych, zmienia się w latach osiemdziesiątych poprzez dobór rekwizytów sygnalizujących i określających cechy współczesnej cywilizacji i dramaty wpisania w jej rytmy jednostki ludzkiej. W kolejnych tomikach wierszy – od Komunikatu i Sklepów mięsnych do emigracyjnych: Listu. Ody do wielości, Jechać do Lwowa, Płótna i Ziemi ognistej następuje poszerzanie pojemności poznawczej, zakresu obserwacji. Obowiązki poezji: rozpoznawanie sensów ukrytych w rzeczywistości, są te same.

Julian Kornhauser, recenzując tom Jechać do Lwowa, uczynił ważne spostrzeżenie:

Zmieniając swój status z obywatela-świadka na Europejczyka-emigranta Zagajewski już po przemyśleniu Miłosza wkracza w inny świat, wskakuje w inną skórę oddaje się innej sferze wolności. Nie tylko chce być innym poetą i innym ulegać pokusom wyobraźni, ale przede wszystkim pragnie być poetą ponad-polskim, poetą losu ludzkiego, zagrożonego oddaleniem od ojczyzny (raczej należałoby powiedzieć – od języka, domu, rodzinnego krajobrazu).

W praktyce, ta inna wolność, o którą stara się poeta, jest to przede wszystkim ciągłe poszerzanie doświadczenia, wyzwanie rzucone najważniejszej ludzkiej kondycji jaką jest czas. Zagajewski zwraca się ku światu nie dla przyjemności bycia obywatelem świata, smakowania jego kulturalnych rozkoszy, ale raczej w poszukiwaniu rozsianych w nim znaków wieczności, trwania, niepodlegania zasadzie względności wszystkiego. Jak Krynicki – szuka „magnetycznego punktu”, jednak robi to inaczej: nie czeka, skupiony i napięty, lecz oswaja tajemniczość bytu mówieniem o nim.

Zagajewski w pewnym momencie, na pewno już w tomie Jechać do Lwowa, stanowczo przekracza granicę politycznej aktualności, przestaje wadzić się z wynaturzeniami spolityzowanego języka, z cenzurą instytucjonalną i wewnętrzną, wreszcie z własnymi wątpliwościami, czy ma prawo do samotności. Refleksja nad emigracją wiedzie ku odkryciu, że to raczej obcość, a nie „swojskość”, jest naturalnym i rozwijającym stanem ducha. Odkrycie „obcego” obok siebie i w sobie, równa się odnalezieniu człowieczeństwa jako fundamentu, na którym wtórnie wyrasta na przykład polskość. Jest ono również aktem wzniesienia się ponad oczywistość własnego istnienia, co umożliwia zdziwienie sobą, dostrzeżenie inności tkwiącej w każdej rzeczy i każdej osobie, z pozoru do gruntu znanej. Na końcu tej drogi znajduje się, być może, Bóg.
W wierszu Jechać do Lwowa, interpretowanym często jako przykład literatury nostalgicznej, eksploatującej mitologię „małej ojczyzny”, znajdujemy słynne słowa: „”Lwów jest wszędzie. Kornhauser tak je wykłada:

Kiedy Zagajewski mówi: „Lwów jest wszędzie”, ma zapewne na myśli dwie rzeczy: Lwów (miejsce urodzenia, dziedzictwo, niesprawdzalną topografię duchową) oraz Kraków (czy szerzej – Polskę, lub węziej – Gliwice, gdzie spędził dzieciństwo i wczesną młodość). W obu wypadkach chodzi o odwołanie się do wartości pewnych i stabilnych, choć przecież równocześnie – teraz to już wiemy – nie skończonych, nie przyswajalnych od razu, kaleczących osobowość.

Wyposażony w to ruchome, przenośne dziedzictwo zdolny jest otworzyć się na nieznane. Jeszcze zanim wyemigrował, zrozumiał, jak wielkie perspektywy otwiera przed poetą pogodzenie się z własną innorodnością, czy też nieprzystawalnością w stosunku do świata. Inni przestają być, jak chciał Sartre, „piekłem”, lecz uosabiają obietnicę i nadzieję spotkania oraz rozmowy. By było to jednak realne trzeba przyjąć swoją osobność i obcość, nie zasklepiając się zarazem w sztucznym raju samotności:

Tylko w cudzym pięknie
jest pocieszenie, w cudzej
muzyce i w obcych wierszach.
Tylko u innych jest zbawienie,
choćby samotność smakowała jak
opium. Nie są piekłem inni,
jeśli ujrzeć ich rano, kiedy
czyste mają czoło, umyte przez sny.
Dlatego długo myślę, jakiego
użyć słowa, on czy ty. Każde on
jest zdradą jakiegoś ty, lecz
za to w cudzym wierszu wiernie
czeka chłodna rozmowa.
(W cudzym pięknie z tomu List. Oda do wielości)

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 10 minut

Teksty kultury