profil

Opowiadanie "Najgorsze wakacje"

poleca 85% 2382 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Kolejny bury poranek, ponure drzewa bez liści chylące się pod wpływem wiatru. Szara trawa, cicha i spokojna atmosfera. Wszystko takie smutne i spokojne jak ja, obiecywałam sobie że nie będę już płakać. To nie ma już sensu! Opowiem co się wydarzyło, ten jeden dzień który zmienił moje życie na gorsze...
To było lato, (teraz przyszła jesień) byłam nad jeziorem wraz z przyjaciółkami. Ewa i Natalia - moje jedyne oraz najlepsze przyjaciółki. Nikt nigdy nie rozumiał mnie tak jak one, każde wakacje i ferie spędzałyśmy razem. Pewnego jednak wieczoru wymyśliłam że dobrze by było zagrać w coś aby się nie nudzić. W okół jeziora rósł las, wyszłyśmy z namiotu i za pozwoleniem rodziców chciałyśmy się pobawić w chowanego. Pobiegłyśmy nieco w las, Natalia liczyła a ja i Ewa chowałyśmy się. Pobiegłam w prawo od Natalii a Ewa w lewo. Nie minęło pół minuty znalazłam idealną kryjówkę za starą skałą, uklękłam i czekałam w ciszy. Ktoś nadchodził, słyszałam szelest i cichy tupot. Wstrzymałam oddech, przylgnęłam do skały i czekałam. Miałam nadzieję że Natalia mnie nie zauważy, i nie zauważyła. To nie była Natalka, to był jakiś potwór! Ludzka lecz wydłużona twarz pełna blizn oraz szpony z ogromnymi ciemnymi pazurami. Popatrzyłam temu prosto w oczy - całkiem białe i ogromne. Wpatrzone we mnie, ułamek sekundy patrzyłam w nie ale zdawało by się że to było o wiele dłużej. Nagle pazury owego stworzenia śmignęły w powietrzu tuż koło mojej twarzy. Nie czułam bólu lecz wyczułam ciepłą ciecz spływającą mi z twarzy. Dotknęłam siebie ze strachem i poczułam długie, przecięcie od jednego policzka poprzez nos aż na drugim policzku kończąc. Cztery pasma takich przecięć na mojej twarzy zaczęły nagle piec, z krzykiem uciekałam jak tylko umiałam. W oddali widziałam Natalię, zaczęłam wołać jej imię, krzyczeć do Ewy i do rodziców. Byłam już tak blisko niej, złapałam ją za rękę i pobiegłyśmy razem. Nie wiedziała o co chodzi ale z paniką w głosie krzyczałam tylko "POTWÓR, SZYBCIEJ!". Dopadłyśmy moją mamę i wydyszałam:
- Tam był jakiś potwór, naprawdę!
- Spokojnie, przecież potwory... Co ty masz na twarzy Elu?! - niemal krzyknęła mama doskakując do mnie z apteczką.
- Mamo tam był jakiś potwór! - mówiłam sapiąc, czułam ogromny ból na twarzy tym czasem mama ścierała krew.
-Ale potwory... A gdzie Ewa? - nagle uświadomiłyśmy sobie wszystkie trzy że Ewy nie ma. Mama pobiegła do namiotu i zwołała tatę, mamę Natalii i rodziców Ewy. Zadzwoniliśmy po policję, minęło trochę czasu gdy w końcu przyjechała policja. Razem z moim tatą i tatą Ewy szukali jej, my z Natalią mówiłyśmy takiej pani co się stało a ona z niedowierzaniem słuchała. Pomogli mi nasmarować twarz maścią aby te zadrapania się zagoiły. Znaleźli Ewę ze złamaną nogą nad strumieniem, nasze zeznania były niemal takie same. Jednak nam nie uwierzyli, ja do dziś przykro wspominam pobyt w tym lesie. I choć twarz mam już prawie zagojoną to nadal nie mogę spokojnie spać... Ten ból i strach powracają!

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty