profil

Czesław Miłosz "Biedny chrześcijanin patrzy na getto" - analiza i interpretacja

Ostatnia aktualizacja: 2020-05-28
poleca 85% 947 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Utwór ten pochodzi z głośnego cyklu "Głosy biednych ludzi" z wydanego tuż po wojnie "Ocalenia". Poszczególne fragmenty poeta wyodrębnił graficznie: trzykrotnie pojawia się niczym refren ten sam dystych nieznacznie tylko zmodyfikowany zapisany inną czcionką:

Pszczoły obudowują czerwoną wątrobę,
Mrówki obudowują czarną kość,

Niewątpliwie słowa te wypowiada zmarły. Nad zgliszczami getta gromadzą się owady obudowujące niepogrzebane szczątki ludzkie. Refren powtarzany przez zmarłych brzmi jak monotonna, bezuczuciowa skarga.

Nie można jednak wykluczyć innej interpretacji. To nie owady obudowują ciała pomordowanych, to człowiek-szabrownik plądrujący żydowską dzielnicę zostaje porównany to pszczół i mrówek. Rozpoczyna się tłuczenie szkła, drzewa, miedzi. Czyli plądrowanie zmarłego miasta. "Rozdzierany jest papier, kauczuk, płótno, skóra…" - odbywa się poszukiwanie. W dwóch pierwszych zwrotkach mamy wizję dopalającego się getta. Podmiot mówiący ogarnia je z bliska, jakby pochylał się nad rumowiskiem, wyliczając nieobjęte ogniem przedmioty. Nie potrafimy jednak określić, czy dalsze partie nie należą do głosów zamordowanych. W trzeciej strofie pojawia się nagle wizja strażnika-kreta z czerwoną latarką przypiętą na czole. Jest on stróżem podziemia, liczy pomordowanych, odróżnia popiół każdego człowieka, przedziera się wśród rumowisk, drąży tunel w ziemi. Kret w wizji poety posiada cechy starca – patriarchy, z obrzmiałą powieką od czytania księgi gatunku w blasku świec. Symbolizuje on sumienie; w księdze gatunku w Starym Testamencie został zapisany kodeks moralny ludzkości. Strażnik-kret staje się personifikacją sumienia, odwiecznych zasad etycznych człowieka, jakie nadał Bóg. W czwartej zwrotce ujawnia się podmiotowy punkt widzenia, mówi on w pierwszej osobie: "Boję się, tak się boję strażnika-kreta". I ostatnia część tłumaczy ów lęk. Lęk przed sądem sumienia. Podmiot liryczny uprzytamnia sobie, iż jest Żydem Nowego Testamentu, czyli chrześcijaninem. Wystarczy spojrzenie patriarchy, by ujrzał się on jako czekający na powrót Jezusa, pośród nieobrzezanych pomocników śmierci. Lęka się tego sądu, chociaż wykonał go sam. Miłosz wyręcza nas z wyciągania wniosków. Wniosek jest taki, że nie sprzeciwiając się złu, zachowując obojętność wobec cudzego losu, stajemy się sprzymierzeńcami śmierci.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
(0) Brak komentarzy

Treść zweryfikowana i sprawdzona

Czas czytania: 1 minuta