profil

Czy Petroniusz jest ostatnim Rzymianinem? Rozprawka z elementami charakterystyki.

poleca 85% 632 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Palatyn był niezwykłym miejscem, szczególnie w czasach cesarza Nerona. Pewnego ciepłego wieczora, w salach przeznaczonych dla samego władcy i jego towarzyszy panowała pełna napięcia cisza. Dało się słyszeć przytłumione głosy cykad. Nagle ten bezgłos został przecięty niczym nożem przez, z początku ciche, tony liry, które z wolna zaczynały nabierać siły. Po chwili instrument stał się jedynie akompaniamentem dla ludzkiego głosu. Na środku sali stał ryży mężczyzna. Z uniesionymi rękoma i oczami pełnymi łez recytował natchnionym głosem słowa swego nowego dzieła. Ludzie stłoczeni dookoła niego szeptali pełnymi bezmiernego uwielbienia głosami pochwały dla doskonałości talentu artysty. I tylko jeden z towarzyszy zmarszczywszy brwi słuchał z uwagą każdego słowa i zdania, to kiwając głową z aprobatą, to machając dłonią w geście niezadowolenia. Krytyk i artysta. Arbiter elegancji i cesarz. Jeden z nich był ostatnim prawdziwym Rzymianinem.
Starożytny Rzym stanowił potęgę. Był domem genialnych architektów, których dziełem są akwedukty i amfiteatry, a także Via Appia. Ekspansje Imperium Rzymskiego są nieodłączną częścią wykładanej w szkołach historii. Co więc stało się z tym kolosem? Czy jego nogi okazały się gliniane? Co ze sławetną rzymską cnotą i szacunkiem dla prawa i sprawiedliwości? Czy potęga Rzymu upadła wraz z władającym nim rodem? Czy stała się ofiarą matkobójców i szaleńców?
W świetle tych pytań, na które odpowiedzi nawet nie szukam, sądzę, iż Petroniusz, bo tak nazywał się ów krytyk dzieł neronowych, mógłby nosić tytuł ‘ostatniego prawdziwego Rzymianina’.
Arbiter elegancji był jednym z patrycjuszy, wiecznym kawalerem, który bez trudu mógłby złamać niemal każde serce ówczesnego Rzymu i okolic. Był bratem matki Marka Winicjusza, który –wraz ze swą eteryczną Ligią- jest głównym bohaterem książki Sienkiewicza „Quo Vadis”. Jego duszą i ciałem jednak również można było zawładnąć. Dokonała tego Eunice, złotowłosa niewolnica.
Petroniusz z całych swych sił miłował piękno, które stanowiło dla niego synonim dobra. Poezja, rzeźbiarstwo… sztuka była niemal esencją jego życia. Tym większą pałał niechęcią do Nerona, który godził w petroniuszowe poczucie estetyki. Nędzne widowiska, które wystawiał cesarz zdawały się być patrycjuszowi policzkiem dla ‘dawnych czasów’, w których Rzym mógł stawać w szranki z Grecją, nie być tylko jej marnym naśladowcą.
Arbiter elegancji cenił nie tylko urodę dzieł martwych, ale i żywych. Ludzkie ciało stanowiło dla niego dzieło sztuki równe z tym, jakie wyszło spod palców najzdolniejszego rzeźbiarza. Stąd właśnie wziął się jego podziw dla sylwetki Marka Winicjusza i kształtów godnych nimfy, których posiadaczką była Ligia. Cecha ta nie pozwoliła mu również zniszczyć skóry Eunice, kiedy rozkazał ją ukarać chłostą za nieposłuszeństwo. Sam Petroniusz również mógł pochwalić się piękną budową, mimo tego, iż był już mężczyzną w średnim wieku, który nie lubił zbytniej aktywności fizycznej, tak więc porzucił ją na rzecz pysznych uczt i widowisk dla oczu i duszy.
Patrycjusz, wierny staremu porządkowi, gardził kłamstwem. Wytknął Neronowi i innym arystokratom to, że oskarżają o spalenie Rzymu niewinnych chrześcijan. I kiedy jeszcze tolerował to, gdy przemawiali do ludu, to w prywatnych rozmowach nie mógł zdzierżyć, że nawet przed sobą nie są w stanie przyznać, że jest to wielkie łgarstwo. Płomienna mowa, którą wtedy wygłosił, miała pomóc w oczyszczeniu wyznawców Chrystusa z win, jednak stała się ona klęską arbitra elegancji. Przegrał on wówczas nie tylko pozycję na dworze Nerona, ale i swoje życie.
Ten przewrotny erudyta miał duszę hazardzisty. W swym życiu szukał podniet. Jedną z nich okazały się właśnie dworskie gry. Przez długi czas nie miał godnego siebie rywala. Właściwie, takowy nigdy się nie pojawił. Winą za przegraną Petroniusza można by obarczyć jego zbytnie przywiązanie do sprawy Marka Winicjusza i umiłowanej przez tego mężczyznę Kalliny.
Śmierć, jej wizja bliższa lub dalsza, nie stanowiła dla tego patrycjusza żadnej niespodzianki. W jego życiu nie było miejsca na żal czy wyrzuty sumienia. Żył pięknie (w swym rozumieniu – dobrze) i składał bogom należne im ofiary, co nie przeszkadzało mu w urządzaniu sobie Olimpu na ziemskim padole. Umarł równie pięknie, ze swojej i Eunice śmierci czyniąc niemal dzieło sztuki.
Kiedy ostatni oddech przysiada na zmysłowych wargach Petroniusza, zdawać by się mogło, że to nie tylko umiera para antycznych kochanków. Wraz z nimi odchodzi pewna ważna epoka. Ginie świat pogańskiego piękna, starożytnych filozofów. Nieboskie figury bogów zdają się blaknąć. Koloseum, jakby zawstydzone okropnościami, których było świadkiem, staje się bezkształtnym rumowiskiem kamieni. Na miejsce tego wszystkiego przychodzi młody siewca, który niesie światu całkowicie nowy porządek. Nadchodzi czas zmian. Coś się kończy, coś się zaczyna.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 4 minuty