profil

Wywiad z Andrzejem Sapkowskim

poleca 85% 785 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

„Lepiej bez celu iść naprzód niż bez celu stać w miejscu, a z pewnością o niebo lepiej, niż bez celu się cofać.”
Czyli….

WYWIAD Z AS - em polskiej literatury fantasy, który opowiada o swoich fascynacjach, wiedźminie i planach na przyszłość.

Andrzej Sapkowski - pisarz fantasy, ekonom i honorowy obywatel miasta Łódź. Jest najbardziej popularnym polskim pisarzem powieści fantasy. Jego książki przetłumaczono na wiele języków na całym świecie. Na podstawie jego opowiadań nakręcony został film, serial, zrobiona została gra fabularna, utworzone zostały komiksy, karty do gry i wiele innych gadżetów. Wymieniać można by długo. Jednak wszystko mogły potoczyć się inaczej…

Piotr Błaszczyk: Wiedźmin Geralt z Rivii jest sztandarową postacią polskiej literatury fantasy. Czy gdy w 1986 roku wysyłał pan swoje opowiadanie o Geralcie na konkurs literacki pisma „Fantastyka” spodziewał się pan, że za około 10 lat o tym samym wiedźminie napisze pan kilkanaście innych opowiadań i 5-tomową sagę?

Andrzej Sapkowski: Z pewnością nie. W ogóle nigdy nie planowałem zostać pisarzem. Wszystko potoczyło się przez przypadek. Tak jak pan powiedział moje pierwsze opowiadania powstało tylko i wyłącznie na konkurs literacki. Miałem zamiar wziąć w nim udział, tak dla spróbowania moich sił w literaturze, spróbowanie czegoś nowego. Zająłem 3 miejsce i moje opowiadanie zostało bardzo ciepło przyjęte przez czytelników pisma „Fantastyka”. Z tego powodu kontynuowałem opowiadania o wiedźminie, które były umieszczane we wspomnianym miesięczniku. Następne opowiadania powtarzały sukces pierwszego, a nawet go przewyższały. Dlatego z moich 15 opowiadań powstały dwie książki. Ostatnie Życzenie i Miecz Przeznaczenia. Potem zachęcony ich sukcesem napisałem sagę.

PB: Saga o wiedźminie została napisana spontanicznie?

AS: Sagę zaplanowałem od początku do końca, przynajmniej w ogólnym zarysie. W międzyczasie dołączyłem kilka wątków, ale raczej tylko epizodycznych.

PB: Spodziewał się pan takiego sukcesu pięcioksięgu o Wiedźminie?

AS: Pięcioksięgu raczej tak. Natomiast gdyby tak zagłębić się w historię mojego pisarstwa to absolutnie nie spodziewałbym się po moich opowiadaniach żadnych większych sukcesów oprócz miejsca w czołówce konkursu na które były pisane, czy honorarium rzecz jasna. Natomiast to, co nastąpiło, czyli czytelnicze fascynację, to była dla mnie rzecz absolutnie zaskakująca. Nie liczyłem na coś takiego.

PB: Pańska saga jest bardzo naturalna. Wydaję się, że jeśli miałby istnieć świat fantasy to wyglądałby jak świat Geralta. A nie, np. jak świat w powieści Władca Pierścieni, który jest strasznie wyidealizowany.

AS: Wiedźmin i Władca Pierścieni to dwie zupełnie inne opowieści. Owszem, obie powieści to literatura fantasy, ale na tym podobieństwo się kończy. Ja jak pisałem opowieści o Geralcie to starałem się, aby były naturalne. Aby czytelnik mógł się z nimi utożsamić.

PB: Dobrze. Porozmawiajmy teraz o głównych bohaterach sagi. Czy jak tworzył pan postać Wiedźmina to jego charakter wzorował pan na jakieś osobie?

AS: Nie mam tendencji do karykaturowania, ani do przypisywania fikcyjnym postaciom cech osób rzeczywistych. Nikogo to nie bawi. Czyli raczej niech pan nie liczy, że spotka takie postacie na ulicy.

PB: W opowiadaniach zbudował pan mit o Wiedźminie, ale w sadze systematycznie go niszczył.

AS: Przez przekorę. Trochę mnie śmieszą opowieści o niezwyciężonym bohaterze, który zawsze wszystkich zabije i którego kochają wszystkie panienki, a te, które ośmielają się nie kochać, heros weźmie za kark i zmusi, żeby kochały. Uważam to za płaskie, za zbyt mało oryginalne. Wrogowie gatunku fantasy, tylko czekają na takie potknięcia. Wtedy leje się woda na ich rewizjonistyczny młyn. Później piszą: "A nie mówiłem, że jest to literatura klasy B? Nic, tylko o nadczłowieku z mieczem, o zabijaniu i seksie, żadnej głębszej myśli.”

PB: Dużo jest takich wrogów?

AS: Naprawdę jest ich nie mało. Są tacy, którzy uważają, że z definicji opowieść o smoku, mieczu i koniu jest głupsza od opowieści o blasterze, laserze i kosmolocie, a facet ubrany w przepaskę na biodrach zawsze jest głupszy od faceta w skafandrze. Z czym się nie mogę zgodzić. Znam przedmiot i wiem, że równie dużo chłamu i śmiecia zawiera tak zwana "Hard SF" co fantasy. I nikt mi nie wmówi, że chłam o Marsjanach i asteroidach jest automatycznie mądrzejszy od opowieści o orkach i goblinach.

PB: Co pana takiego fascynuję w literaturze fantasy?

AS: Książki fantasy są swoistą metaforą ukazującą odwieczne problemy i rozterki w innym, często wyraźniejszym świetle, dlatego są niezwykłe, można je interpretować na wiele sposobów. Owy świat w żadnym calu nie jest ramowy. Rządzi się swoimi prawami. Fantasy często opisuje upadek wartości jaki przeżywa obecnie nasz świat. Często czytając powieści fantastyczne, jesteśmy w świecie w którym istnieje zarówno dobro i zło, są ukazane wartość i ich upadek, światło i mrok, wszystko to jest ukazywane wyraźniej, a we współczesnym świecie często się to zamazuje i nie widać czym jest prawda.

PB: Przeciwnicy tego gatunku mówią, że powieści fantasy ogranicza nas w poznawaniu rzeczywistego świata.

AS: Moim zdaniem nie mają w żadnym calu racji. Te powieści pokazują jakich wartości i prawd należy szukać właśnie w codziennym życiu i ludziach, którzy nas otaczają.

PB: Na podstawie pana książki powstał film i serial. Jednak nie został on ciepło przyjęty przez fanów.

AS: Ten film nie mógł być ciepło przyjęty, ponieważ, najzwyczajniej był słaby. Raz, że twórców ograniczał bardzo mały budżet jak na film fantasy. Jedynie 18 mln zł. Przez to był mało widowiskowy. Efekty specjalne wyszły tragicznie. Smok wygląda jak gumowa zabawka. Krasnoludy jak niedorozwinięci ludzie. Po za tym bardzo nie spójna fabuła. Dla kogoś kto nie czytał moich opowiadań film mógłby być nie zrozumiały.

PB: Miał pan propozycję, aby samemu napisać scenariusz do filmu?

AS: Tak, ale ją odrzuciłem. Powiedziałem, że jak chcą adaptować to niech sami adaptują.

PB: Powstała też gra Wiedźmin zrealizowana przez studio CD Project.

AS: Przy grze nie współpracowałem i w nią nie grałem, bo moim zdaniem gry ogłupiają i cofają w rozwoju. Spójrzmy na naszą dzisiejszą młodzież. Jednak słyszałem, że jest odwrotnością do filmu i sprzedała się w tysiącach egzemplarzy na całym świecie, co mnie oczywiście mimo wszystko cieszy. Musimy jednak pamiętać, że budżet produkcji tej gry był o milion większy niż filmu.

PB: Planuje pan w najbliższym czasie kontynuację wiedźmina?

AS: Nie w najbliższym czasie. Proszę nie podejrzewać mnie o niecną chęć poczęstowania czytelnika za rok książką "Wiedźmin II" albo "Syn Wiedźmina".

PB: Czyli skończył pan z tą postacią?

AS: Skończyłem nie postać, lecz precyzyjnie zaplanowaną pracę pisarską, dokładnie w tym momencie, w którym miała zostać zakończona. Cóż można dodać po zakończeniu? Dalszy ciąg? Poważny autor i dorosły mężczyzna tak nie postępuje. Nadto, szanuję polskiego czytelnika i wiem, że w odróżnieniu od czytelnika anglosaskiego nie lubi być karmiony cyklem do przesady. Amerykańscy fani fantasy mogą w nieskończoność czytać cykl, którego akcja ogranicza się do wędrówki i zabijania trolli. Trzydziesty szósty tom z serii o zabijaniu trolli, a jakby ich zapytać, o czym dalej chcieliby poczytać, powiedzą, że jeszcze o zabijaniu trolli. Najważniejsze zaś jest, że wiedźmin groził mi rutyną. Opisując wciąż ten sam świat i bohatera z książki na książkę autor popada w coraz większą rutynę. A rutyna jest dla pisarza zgubna.

PB: Teraz wypada mi się zapytać tylko o plany na przyszłość.

AS: Nie długo zostanie wydana moja nowa powieść o nazwie „Żmija”. Jej akcja dzieje się w Afganistanie podczas radzieckiej interwencji. Będzie to powieść historyczna z elementami fantastyki. Zostanie ona nie długo wydana przez wydawnictwo SUPERNOWA, podobnie jak inne moje książki.

PB: Dlaczego akurat w Afganistanie?

AS: To wszystko przez muzę, proszę pana. Przelatywała nad moim osiedlem. Przelatująca muza jak gołąb, czasem coś upuści. Jednemu gówno na beret, innemu natchnienie. W postaci pomysłu na książkę. Prezentów od muz nie lekceważy się.

PB: Wymyślił pan w ten sposób początek cyklu podobnie jak opowieści o wiedźminie?

AS: Nie. "Żmija" to zamknięta całość. Standalone, jak określają to Anglosasi. Żadnych dalszych ciągów.

PB: A co potem?

AS: Co mogę powiedzieć? „Lepiej bez celu iść naprzód niż bez celu stać w miejscu, a z pewnością o niebo lepiej, niż bez celu się cofać.”

PB: Dziękuje za wywiad.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Przeczytaj podobne teksty

Czas czytania: 8 minut