profil

Jurand ze Spychowa - charakterystyka

poleca 85% 447 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Jurand ze Spychowa jest „możnym i mężnym komesem, który do przedchorągiewnych należy”. Przed laty poślubił dwórkę księżnej Anny Danuty i kochał ją tak, „jako nikt do tej pory swojej na całym Mazowszu nie miłował”. Jest mężczyzną „ogromnej postawy, z płowym włosem i również płowymi wąsami, z twarzą dziobatą i jednym okiem barwy żelaza”. Czytelnik poznaje go jako człowieka, który żyje miłością do jedynej córki i żądzą zemsty za doznaną przed laty krzywdę. Wiadomo jednak, że „dawniej był wesół, póki mu się krew w wątrobie nie zapiekła”. Był także przyjacielsko nastawiony do sąsiadów i często gościł u siebie Niemców: „A ja trafił się li gość Niemiec, który do Krzyżaków ciągnął, tom go jeszcze jako rycerz rycerza podejmował i obdarzał. Nieraz też i Krzyżacy do mnie przez bagna przyjeżdżali”. Zmienił się po tragicznej śmierci żony (zmarła na atak serca, przytroczona do konia Krzyżaka). Od tej pory jego życie podporządkowane jest pościgom, napadom na przygraniczne krzyżackie osady i walce ze znienawidzonymi braćmi zakonnymi.

Ogromna krzywda, której nie rozumiał „Bo gdyby mieli przyczynę do pomsty nade mną – nie mówię! Ale, na miły Bóg! Nie mieli… […] Nie byłem wtedy ciężki, a oni mi to uczynili, czego bym ja i dziś jeszcze największemu nieprzyjacielowi nie uczynił” sprawiła, że Jurand stał się mężczyzną posępnym, zawziętym i bezlitosnym. Nieugięty wobec wroga i postawionego sobie celu, odrzuca propozycję urzędu miecznika, złożą mu przez księcia Janusza. Szybko staje się postrachem Krzyżaków, dla których jest przeciwnikiem trudnym do pokonania. Z czasem wśród braci zakonnych utrwaliło się przekonanie, że rycerz zaprzedał duszę siłom nieczystym. Wszelkie próby ataku na pana ze Spychowa kończą się klęską i licznymi skargami do króla i książąt polskich. Nieprzejednany pozostaje również w stosunku do Zbyszka, nie godząc się na jego ślub z córką i dopiero z czasem okazuje się, że ofiarował dziewczynkę Bogu. Dopiero wspólna niedola i ból po porwaniu Danusi jednoczą obu rycerzy i młodzieniec zyskuje zaufanie teścia.
Jego „żelazne, zemście oddane serce” jest wypełnione bezgraniczną miłością do Danusi, którą po śmierci żony oddał pod opiekę księżnej Anny Danuty. Na dworze pojawia się niespodziewanie, ogarnięty tęsknotą za jedynaczką, lecz widok córki, która z wiekiem coraz bardziej upodabnia się do matki, sprawia, że ból po stracie ukochanej kobiety odżywa na nowo w jego duszy. Ogarnia go wówczas rozpacz tak ogromna, że po kilku dniach traci ochotę do życia i wraca do swego położonego wśród bagien grodu, by z lubością wsłuchiwać się w jęki przetrzymywanych w lochach jeńców. Z czasem chce zaprzestać zemsty, lecz Krzyżacy szukają odwetu: „Stałem się im zbyt ciężki i później sami chcieli się mścić. Czynili zasadzki i pozywali w pole”.

Ten „człowiek mający nie tylko ciało, lecz duszę z żelaza” staje się bezwiednie ofiarą spisku Krzyżaków, którzy postanawiają porwać córkę, by zmusić go do upokorzenia się przed Zakonem. Jurand rozumie, że aby odzyskać dziecko, musi poświęcić siebie, swój honor rycerski, dumę i godność, choć nie jest pewien, czy zdoła wydrzeć Danusię z rąk porywaczy: „W głowie pozostała mu jedna tylko myśl, że jeśli nie uczyni tego, czego Krzyżacy chcą – uduszą mu dziecko; jeśli zaś uczyni, to i tak może nie uratować ani Danusi, ani siebie. I nie widział żadnej rady, żadnego wyjścia. Czuł nad sobą niemiłosierną przemoc, która go zgniotła”. Szantażowany, wyrusza samotnie do Szczytna i stojąc przez całą noc pod bramą zamku, łamie w sobie harde serce, zawziętość i gniew. Z pokorą przyjmuje szykany ze strony Niemców, zakłada pokutny wór i powróz z pochwą od miecza na szyję i godzi się ze swoją hańbą w imię ocalenia dziewczynki. Ma jeszcze nadzieję, że bracia zakonni odeślą Danusię do Spychowa. Zniża się do błagania Danvelda, by oddał mu córkę zgodnie z obietnicą, lecz kiedy Krzyżacy pokazują mu inną dziewczynę, wpada w gniew i mści się na nich okrutnie, walcząc na śmierć i życie. Pojmany i okaleczony przez Zygfryda de Löve, starzeje się przedwcześnie. Udręczony, cudem wraca do Spychowa, rozpoznany przez Hlawę. Jego ofiara nie zdołała jednak ocalić jedynaczki, dla której poświęcił wszystko.Po kolejnej tragedii w twardym, mściwym i okrutnym Jurandzie zachodzi przemiana wewnętrzna. Załamuje się, tracąc dziecko
, które po śmierci żony było dla niego najważniejsze i wzbudzało jedyne pozytywne uczucie – miłość ojcowską. Fizycznie wyniszczony, w niczym nie przypomina dawnego rycerza potężnej postury: „olbrzymi mąż zmienił się w olbrzymiego kościeja. Twarz miał tak białą, że nie różniła się wiele od mlecznej barwy włosów i brody, a gdy przechyliwszy się na poręcz
krzesła przymknął powieki wydawał się trupem”. Pogrąża się w uniesieniu religijnym, całymi dniami modli się i żyje jak pokutnik: „innego pokarmu prócz chleba i wody nie używał. Za odzież służyła mu gruba włosiennica, przepasana powrósłem, którą nosił na gołym ciele”. Przetrwać pomaga mu jedynie nadzieja, że pewnego dnia Zbyszko przywiezie do Spychowa Danusię, a „ze wszystkich ziemskich uczuć pozostało mu jeszcze jedno tylko: miłość do dziecka”. Nie chce już mścić się na Krzyżakach, pozostawia sprawiedliwość Bogu. Największym dowodem przemiany Juranda jest uwolnienie Zygfryda, człowieka, który odebrał mu ukochaną jedynaczkę, a jego okaleczył. Ten „niesłychany, nadludzki niemal czyn łaski i miłosierdzia”, sprawia, że starzec zostaje uznany za świętego przez księdza Kaleba i poddanych.

Kres cierpienia Juranda następuje, kiedy Zbyszko zjawia się w grodzie z ciałem żony. Stary rycerz od tej chwili „utracił władzę w nogach, a gdy położono go na łożu, utracił ruch i świadomość, gdzie jest i co się z nim dzieje. […] nie słyszał, nie rozumiał, tylko leżąc na wznak podnosił do góry
powieki pustych oczu i uśmiechał się z twarzą rozjaśnioną i szczęśliwą, a czasem poruszał ustami, jak gdyby z kim rozmawiał”. Pozostaje w takim odrętwieniu przez wiele tygodni i umiera, nie odzyskawszy przytomności.

Jurand ze Spychowa wzbudza litość czytelnika. Nieugięty i okrutny dla wroga, składa ofiarę ze swej godności w imię miłości do córki. Jest przykładem rycerza – mściciela, który nie zaznaje spokoju, a kolejna tragedia zmienia go człowieka miłosiernego, który wybacza własnemu katowi.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 5 minut