profil

Miłość dla Romantyka.

poleca 89% 101 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Czym jest miłość? Moje przeżycia i przemyślenia.

„Miłość – Moc Życia”

Wspomnienia te dedykuję Krzysztofowi D. (Gucio), najlepszemu przyjacielowi na świecie oraz moim Rodzicom bez których bym nie istniał.

Rozdział 1

„Czym jest miłość?”

Prawdopodobnie część z Nas zadaje sobie odwieczne pytanie „Co to jest miłość?”. Czy miłość można zdefiniować? Uważam, że tak. Istnieje tyle definicji pojęcia miłości ilu ludzi jest na świecie. Dla każdego z Nas ma Ona różne znaczenie, chociaż niewykluczone, że część z nich będzie zbliżona do siebie.

Opowiem Wam jak to jest w moim przypadku. Być może części z Was to w ogóle nie zainteresuje, ale mam nadzieję że niektórym moja opowieść się przysłuży w przyszłości.

Ktoś kiedyś powiedział (czyt. Gucio), że jest Nas Romantyków niewielu na tym świecie. Dla Nas liczy się dobro drugiej osoby, jesteśmy w stanie wszystko poświęcić dla Drugiej Połówki Jabłka.

Z czasem doszedłem do wniosku, że życie ma tylko wartość wtedy gdy ma się dla kogo żyć.

Żyli długo i szczęśliwie?

Rozdział 2

„Pierwsza miłość - Magda”

Ponoć pierwsza miłość jest najważniejsza, tą którą się pamięta do końca życia. Zazwyczaj dopada nas gdy jesteśmy młodymi ludźmi, którzy nie mają doświadczenia życiowego. Tak też było i w moim przypadku.

Pamiętam jak dziś moją pierwszą miłością była dziewczyna, która uczęszczała ze mną do klasy podstawowej. Piękna, ambitna, mądra. Wszyscy chłopcy za Nią szaleli i ja też. „Dzięki” mojej naturze a w zasadzie nieśmiałości nigdy nie miałem na tyle odwagi aby porozmawiać z Nią o czymś więcej niż o szkole. Ale o czym mogłem z Nią porozmawiać skoro miałem zaledwie 13 lat. Ja nieudacznik, chłopak z którego wszyscy szydzili i naśmiewali się miałby poderwać Magdę. Dla mnie oczywiste było że nie mam jakichkolwiek szans, chociaż moje młode serce, nie wiedzieć czemu, robiło sobie nadzieje.

Nadszedł 1995r. wyprowadziłem się z rodzicami z Piotrkowa Trybunalskiego do Łodzi a co za tym idzie czar prysł, kontakt się urwał i wszystko przepadło.

Czy to była miłość? W tamtym czasie byłem przekonany w 100%, że Magda jest miłością mojego życia, natomiast teraz dochodzę do wniosku, że mogło to być swego rodzaju zauroczenie. Jaka jest prawda tego chyba nigdy się nie dowiem, wiem natomiast jedno: po wieki wieków będę „nosił” wspomnienia o Niej głęboko w sercu.

Dzięki Magdaleno, że mimo tego że miałem zaledwie kilkanaście lat potrafiłem pomyśleć o czymś głębszym niż np. tylko o szkole.

Rozdział 3

„Druga miłość – Marta”

Kim była Marta w moim życiu? Z biegiem lat dziękuję Bogu, że już z nią nie jestem w żadnym związku, ale może zacznijmy od początku.
Marta jest kuzynką mojego kolegi, ze szkoły podstawowej - Daniela. Poznaliśmy się bodajże w 2001, kiedy Daniel zabrał mnie ze sobą do swojej cioci, mieszkającej na Stokach, gdzie poznałem Martę, która naprawdę wydawała się miła, sympatyczną dziewczyną, dojrzałą emocjonalnie jak na swoje 17 lat. Mankament był tylko jeden, „prowadzała się” ze swoim wujkiem, starszym od niej o 13 lat.

Był 03.05.2002r. (taki zapis odnalazłem w notatkach jakie wspólnie prowadziliśmy) – impreza rodzinna w miejscowości Królowa Wola. Tam spotkałem ponownie Martę, nie przypominam sobie czy dobrze się bawiliśmy, ale coś chyba poczuliśmy do siebie bo tą datę przyjęliśmy jako początek Naszego związku.

Później nastąpiły kolejne miłe epizody w Naszym wspólnym życiu jak: wyznanie miłości, rozpoczęcie bardzo udanego pożycia seksualnego.
Ja w między czasie sam zadecydowałem o wyprowadzeniu się od rodziców, co było skutkiem kłótni o moją naukę, a w zasadzie o odpuszczenie sobie szkoły. Jako że nie mogłem wyprowadzić się do własnego mieszkania (w tym czasie było wynajmowane) zamieszkałem w Akademiku dla Studentów UŁ na osiedlu Lumumbowo. Nauka „poszła w las”, dzień w dzień spotykałem się z Martą, utrzymywałem się z pieniędzy, które otrzymywałem za wynajem mieszkania i z renty po zmarłej matce (ŚP) a stosunki z rodzicami były w opłakanym stanie. W akademiku mieszkałem przez ok. 3 miesięcy. Nadszedł nowy rok akademicki i zmuszony zostałem wyprowadzić się z Lumumbowa.

Marta, z którą byłem od ok. 4 miesięcy, przekonała swoich rodziców by mnie przygarnęli pod własny dach. I w ten oto sposób od września do listopada 2002r. zamieszkałem na Stokach.

Początki były trudne. Sypiać ze sobą oficjalnie nie mogliśmy bo niby Nam nie wypadało, z wszystkim musieliśmy się ukrywać.

Z czasem wszystko na Stokach się unormowało, Jej rodzice zaczęli mnie akceptować, ale niestety Marta była dosyć impulsywną osobą i często kłóciła się z matką, a ja byłem pomiędzy przysłowiowym młotem a kowadłem, gdyż z jednej strony wiedziałem że Jej matka ma rację natomiast z drugiej strony nie mogłem nie wesprzeć mojej Ukochanej.

W późniejszym czasie okazało się że jednak nie przypadłem Jej rodzicom do gustu (nie pracuje, nie zarabia tak o mnie mówili ), w sumie racja i zostałem poproszony o wyprowadzenie. I tu powstał problem bo nie miałem żadnego lokum. Uratował mnie Gucio, któremu nigdy tego nigdy nie zapomnę. Udzielił mi schronienia w mieszkaniu Jego ojca (zamieszkałego na stałe w Niemczech) na ul. Legionów. W przeciągu następnych kilki miesięcy udało mi się dogadać z rodzicami, którzy zgodzili się na powrót do Nich pod warunkiem, że przyłożę się do nauki. Niestety nic z nauki nie wyszło i zostałem „poproszony” o wyprowadzenie się.
Tu się zaczyna kolejny etap mojego, wydawało by się nędznego, życia.

Zamieszkałem u siebie, chciałem zmienić pracodawcę (na legalnego, nic z tego nie wyszło). Zostałem bez pracy, stosunki z rodzicami bardzo napięte, lodówka pusta, związek z Martą był w opłakanym stanie. I wtedy pojechała do wujka, na bodajże tydzień, z którym kiedyś była. Po powrocie myślałem że będzie bardzo stęskniona za mną a tu się okazało że tak nie jest. Zjadła u mnie obiad, który o dziwo sam przyrządziłem, myślałem że na deser będzie łóżko a tu klops! W swojej głupocie naubliżałem Jej (chociaż normalnie bym czegoś takiego nie zrobił), poczułem się urażony że jak to moja Ukochana nie widzi mnie tydzień to skoro nie chce iść ze mną do łóżka tzn. że była z innym i już Jej nie jestem potrzebny.

Związek się rozpadł, nie wiem czy moje wcześniejsze domysły były słuszne (prawdopodobnie nie) ale zabrakło mi przede wszystkim odwagi by ratować Naszą miłość.

Zacząłem mieć dosyć życia, nagromadziły się długi (opłaty za telefony, szkołę), myślałem żeby odebrać sobie życie ale znów ta odwaga, a w zasadzie jej brak.

I znów zaświeciło dla mnie światełko w tunelu. Pomogli mi rodzice, wsparciem emocjonalnym i finansowym. Dziękuję Wam, nigdy tego nie zapomnę! URATOWALIŚCIE mi życie!!!

Znalazłem pracę, zacząłem wychodzić na prostą, moje stosunki z rodzicami polepszyły się zdecydowanie/

Z biegiem czasu moja głowa i serce zapomniały o Marcie, zacząłem skupiać się na pracy, życiu codziennym, zarabianiu pieniędzy. Stałem się zwykłym szarym Polaczkiem, dla którego jedyną wartość stanowi PLN.

Przeistoczyłem się z Romantyka w typowego materialistę.

Doszedłem do wniosku że nie ma po co się starać uszczęśliwiać innej osoby skoro i tak wszystko zakończy się porażką.

Czy związek z Martą był nasączony miłością? Nie wiem, na pewno była to miłość fizyczna (w łóżku było Nam super) ale czy serce było pełne miłości?! Z perspektywy czasu stwierdzam że męczyłem się z Nią, straciłem bardzo wiele, a nic nie zyskałem. Wreszcie poczułem ciszę i spokój, uczucie miłości we mnie wygasło aż do czasu....

Rozdział 4

„Trzecia miłość?! – Iwona”

Jest takie przysłowie: „Do trzech razy sztuka”. Czy w przypadku miłości też ono ma odzwierciedlenie? Ile razy można się zakochiwać? Przecież w pewnym momencie człowiek traci cierpliwość, dochodzi do wniosku że nie warto już próbować bo i tak zawsze wszystko kończy się fiaskiem. Tak też było i w moim przypadku. Po nieudanej, drugiej z kolei, miłości straciłem wiarę w to że kiedykolwiek ułożę sobie życie osobiste i postanowiłem być zwykłym, prostym człowiekiem który osiąga szczęście wraz ze zwiększającym się stanem konta bankowego, czyli najzwyczajniej w świecie stałem się materialistą.

Po spłaceniu długów, które się nawarstwiły się po związku z Martą, zacząłem korzystać z życia. Zainwestowałem w sprzęt komputerowy, zrobiłem mały remont mieszkania. Zaznaczyć tu muszę, że firma w której pracuję nie zapewnia mi zbyt dużych dochodów, ale na różne przyjemności w życiu codziennym mogę sobie pozwolić.

Jedną z takich uciech było korzystanie z usług pań lekkich obyczajów. Zawsze lubiłem seks, chociaż uważam że jestem raczej marnym kochankiem. Dzięki Nim mogłem zapomnieć o monotonni i szarości życia codziennego, które powoli zaczęło mi przeszkadzać. Bo jak długo można być samotnym? Bez znajomych?

Chociaż dodać muszę że mam jednego jedynego przyjaciela Krzysztofa, człowieka podobnego do mnie, na którego zawsze mogłem liczyć i z którym lubiliśmy się spotkać u mnie, porozmawiać, powspominać stare czasy. Często dywagowaliśmy że zostało Nas 2 ROMANTYKÓW na tym ziemskim padole, którzy zawsze i wszędzie będą mieli źle gdyż w życiu zamiast kierować się najprostszymi potrzebami myślą SERCEM, a to nigdy nie może prowadzić do czegoś dobrego.

Nigdy nie byłem typem człowieka który uwielbia ciągłe imprezy, hałas, zgiełk. Jestem raczej domatorem lubiącym ciszę i spokój.
Wracając do korzystania z uciech cielesnych. Było miło sympatycznie, nie za często, mówiąc potocznie zaliczyłem kilka spotkań.

I wtedy poznałem Ją – Iwonę. Kobieta piękna, dojrzała, rozmowna. Seks z Nią był cudowny, ale poza tym mogłem porozmawiać na każdy temat, wyżalić się. Zaspokajała wszelkie moje potrzeby nie tylko seksualne ale przede wszystkim emocjonalne. Dzięki Niej mogłem zapomnieć o całym świecie, o monotonii życia, samotności. Spotkałem się z Nią chyba z 6 razy.

Nadszedł 17 lipca 2008r. znów pojechałem do Iwony, jak zawsze miło spędziłem 1,5 godz. Zrobił się wieczór, Iwona zaproponowała że może bym z Nią się czegoś napił (czyt. gorzałki). Nie chciało mi się wracać do pustego mieszkania, więc perspektywa spędzenia wieczoru w Miłym towarzystwie była nie do odrzucenia. Godziny mijały, popijaliśmy alkohol. O 2 w nocy zakończyliśmy Nasze miłe spotkanie, podczas którego jak zwykle dużo dowiedziałem się o Iwonie, jej życiu prywatnym i pracy. Odwiozła mnie taksówką do domu, a podczas tej podróży po raz pierwszy pocałowaliśmy się. Obiecaliśmy sobie że zdzwonimy się dnia następnego.

Tak też się stało. Był piątek wieczór. Podjechałem do Iwony, oczywiście był seks, rozmowa na wszelkie tematy, zrobiło się późno i ZOSTAŁEM NA NOC podczas której do niczego nie doszło, liczył się tylko wspólny sen.

Zobaczyliśmy się ponownie w poniedziałek, po 2 dniach i od tamtej pory (a jest 7 sierpnia) każdy dzień i noc spędzamy RAZEM.

Tej znajomości na początku nie traktowałem poważnie, ale z każdym dniem zacząłem dostrzegać w Iwonie kobietę bardzo mi bliską, mimo różnicy wieku jaka jest pomiędzy Nami ( 16 lat ). Jest miła, mądra, sympatyczna, piękna. Potrafię z Nią porozmawiać na każdy temat, mamy podobne poglądy i potrzeby. Po wielu latach znów poczułem się komuś potrzebny. Gdy się z Nią nie widziałem myślałem o Niej.

Od „pogłębienia Naszej znajomości” minęły ponad 2 tygodnie a ja wiem jedno: Iwona jest tą osobą z którą chcę iść przez życie. Akceptuje mnie takim jakim jestem, moje wady i zalety, dostrzegła moje wnętrze, a nie tak jak inne dziewczyny, młode, głupie dla których liczy się wygląd i kasa. Iwona jest inna. Dla Niej nie liczą się pieniądze, potrzebuje ciepła, akceptacji, radości z życia. Moje potrzeby są identyczne i może dlatego jest Nam ze sobą tak dobrze. Wreszcie odnalazłem Kobietę przy której moje życie nabrało kolorów, serce zaczęło znów bić.

Wydawać by się mogło że wszystko jest piękne i cudowne, jednak zawsze musi być jakieś ALE. Tu pojawia się problem Jej „pracy”.

Powiem Wam że w momencie gdy to wszystko piszę Iwona w pokoju obok zarabia pieniądze. Jest mi ciężko, myślałem że Jej zawód nie będzie miał dla mnie żadnego znaczenia, ale tak nie jest. Aby jakoś przeżyć świadomość tego że Ona za ścianą uprawia seks z innymi mężczyznami muszę wypić kilka głębszych, a to z kolei zaowocowało zapisaniem moich wspomnień miłosnych.

Uwierzcie, jest mi naprawdę ciężko żyć ze świadomością tego co się dzieje parę metrów dalej. Momentami mam tego wszystkiego dosyć. Zaczynam powątpiewać w to czy dobrze, że się ponownie zakochałem, ALE wtedy dochodzę do wniosku że ja, jeden z ostatnich Romantyków, NIE mogę być zwykłym, szarym człowiekiem zapatrzonym tylko w pieniądze, bez żadnych uczuć i emocji. Staram się walczyć, być twardym, bo wiem że KOCHAM Iwonę za to jaką jest kobietą w życiu osobistym, mimo zawodu który wykonuje.

Przy Niej chcę zasypiać, budzić się, chodzić na długie spacery, rozmawiać o wszystkim i gdziekolwiek. Pragnę być dla Niej oparciem w każdej sytuacji, słońcem o poranku, przystanią gdzie odnajdzie spokój, akceptację i miłość, a szczególnie teraz gdy 7 sierpnia o godz. 12:45 napisała mi w sms’ie cyt. „Kocham Cię”.

Jak długo To wszystko potrwa nie wiem i nie chcę wiedzieć. Ważne jest to że znów CZUJĘ, że moje SERCE znów BIJE. Jest mi po prostu świetnie, wiem że nie muszę już nikogo i niczego szukać bo całe moje życie to ... IWONA !!!

Wreszcie wiem na czym polega życie, a chodzi w nim o to by dawać z siebie jak najwięcej Ukochanej Osobie a nie brać, bo brać potrafi każdy a dawać potrafią Nieliczni.

Rozdział 5

„Podsumowanie”

Co tu podsumowywać? Miłość!

Każdy z Nas ma własne przemyślenia, potrzeby, aspiracje życiowe.

Powiem tylko jedno: życie życiem, wiadomo trzeba pracować, bawić się, dążyć do tego aby Nasz status społeczny był jak najwyższy ale w tym wszystkim NIE wolno zapominać o MIŁOŚCI.

Bo miłość to coś najpiękniejszego co Nas może w życiu spotkać, to poświęcanie się dla Drugiej osoby, to szacunek i wzajemna akceptacja, to radości i smutki, to wreszcie bycie z kimś na dobre i złe bez względu na to gdzie żyjemy i jaki jest Nasz status społeczny.

Życie ma wtedy wartość gdy potrafimy kochać.

Praca również w załączniku.

Załączniki:
Czy tekst był przydatny? Tak Nie
Opracowania powiązane z tekstem

Czas czytania: 14 minuty

Teksty kultury