Przyjacielskie biesiady niezwiązane z uroczystościami dworskimi, lecz przyjmowaniem bliskich w domu, opisuje Jan Kochanowski w pieśniach. Nawiązuje w ten sposób do tradycji horacjańskiej i epikurejskiej. Sławi uczty przy dzbanie wina, wiejskich rarytasach, w otoczeniu przyjaciół. Co ważne, podkreśla jednak, że zabawa nigdy się nie uda, gdy goście nie mają czystego sumienia:
Ale kogo gryzie mól zakryty,
Nie idzie mu w smak obiad obfity;
Żadna go pieśń, żadny głos nie ruszy,
Wszystko idzie na wiatr mimo uszy.
(Jan Kochanowski, Pieśń II)
Jedną z wesołych zabaw, suto zakrapianych alkoholem, oddaje fraszka Kochanowskiego O doktorze Hiszpanie. Mowa w niej o przyjacielu, który „poszedł spać trzeźwo”, ale „wstał pijany”, kompani przynieśli mu bowiem wino do łóżka.
W Pieśni Filaretów Mickiewicza czytamy o „czarze złotej”, która krąży wśród studentów – przy niej młodzi, radośni i mądrzy ludzie uczą się i dyskutują. Niewątpliwie jest to nie tylko uczta cielesna, ale i duchowa.