Inaczej, bez lęku przed upływem czasu, opisuje starzenie się wybitna poetka Anna Świrszczyńska. W jej wierszach odnajdziemy poczucie wspólnoty ze starymi kobietami, szalonymi staruszkami, które mówiąca w wierszach (zapewne można ją utożsamiać ze Świrszczyńską) nazywa „siostrami z dna”. Poetka, choć rejestruje objawy starzenia się, potrafi w nich dostrzec przejawy piękna świata i kobiecości (bo kobiecość nie równa się u niej młodości):
Siedzimy obie na progu,
gadamy o dzieciach i wnukach.
Zanurzamy się z rozkoszą
W naszą babskość.
(Anna Świrszczyńska, Dwie baby)
Dowartościowuje też te cechy kobiecości, które uważa się, w myśl obowiązujących kanonów piękna, za nieatrakcyjne:
Ma prawo mieć gruby brzuch,
Jej brzuch urodził pięcioro dzieci.
Grzały się przy nim,
Był słońcem ich dzieciństwa.
(...)
Ten brzuch jest piękny.
(Anna Świrszczyńska, Jej brzuch)
Walczy o prawo starej kobiety do szczęścia. Jej receptą na szczęście „przepisaną”w wierszach jest radość z codziennego życia i zanurzenie się we własnej „babskości”, rozumianej jako czerpanie radości z bycia kobietą, wspólnota z innymi kobietami, rozmowy z nimi o wspólnych doświadczeniach (Dwie baby). Niektóre opisane w wierszach Świrszczyńskiej bohaterki czerpią największą radość z bycia babcią:
Patrząc ciągle w niebo
Oczami niemowląt
Nie zauważy
Śmierci własnego ciała
(Anna Świrszczyńska, Nieśmiertelność)
W wierszach Świrszczyńskiej znajdziemy też przyzwolenie na miłość do mężczyzny, do której zwykle odmawia się prawa starym kobietom. Poetka zauważa, że postrzeganie starej kobiety jako osoby nieatrakcyjnej i niemającej prawa do szczęścia jest powszechne. Rejestruje przejawy tej niechęci:
Młodzi chłopcy spojrzeli przechodząc
Na starą kobietę.
I w okamgnieniu
Rozdeptali ją jak robaka
Spojrzeniami.
(Anna Świrszczyńska, Spojrzenia)
Próbuje zmienić ten obraz. Protestuje, jak może, przeciw obrazowi starej kobiety, utrwalonemu w kulturze:
Jej uroda
Jest jak Atlantyda.
Zostanie dopiero odkryta.
O jej miłosnych pragnieniach pisało tysiące humorystów.
Najgenialniejsi z nich
Weszli do lektur szkolnych.
Jedynie jej kochanie z diabłem
Miało powagę
Ognia stosu.
I mieściło się w człowieczej wyobraźni
Jak stos.
Ludzkość stworzyła dla niej
Najbardziej obelżywe
Słowa świata.
(Anna Świrszczyńska, Stara kobieta)
Chyba najdobitniejszą próbą zmiany wizerunku starej kobiety w społeczeństwie (i w kulturze!) jest zatytułowanie przez poetkę jednego z tomików – Jestem baba. Atrakcyjna autorka podkreśla w nim urok bycia kobietą, także starą. Nie jest to urok niewinnej panienki, femme fatale ani namiętnej kochanki, nie jest to też blask aureoli matki Polki i żony idealnej. Tym tomem poetka wpisuje się do wspólnoty „bab”, dość pogardliwe określenie baba zostaje tu dowartościowane, kobieta staje się ważna, bo jest kobietą, babą, a nie dlatego, że olśniewa urodą, uwodzi czy jest święta... To właśnie w tym tomie znalazły się wiersze o starych kobietach – samotnych, opuszczonych, nieszczęśliwych, pogardzanych i.. radosnych.